Artykuły

"Nasza klasa" Tadeusza Słobodzianka w Pittsburgh Irish&Classical Theatre

"Nasza klasa" w tłumaczeniu Ryana Craiga i reżyserii Aoife Spillane-Hinks była grana w teatrze PICT w Pittsburghu od 10 kwietnia do 2 maja 2013 roku. PICT (The Pittsburgh Irish and Classical Theatre) to jedna z najważniejszych scen w Pittsburghu, skupiona na prezentacji światowego dramatu współczesnego i klasycznego. Misją teatru jest prowokowanie do dyskusji o problemach współczesnego świata. W ostatnich latach teatr wystawiał, między innymi, sztuki: Williama Szekspira, Henrika Ibsena i Conora McPhersona.

"Nasza klasa"

Alice T. Carter, Pittsburgh Tribune Rewiev

Jak zauważył niedawno wiceprezydent Joe Biden: "Polityka jest sprawą prywatną."

To prawda, jeśli chodzi o coś tak drobnego jak decyzja samorządu miejskiego o naprawie drogi albo coś tak wielkiego jak sposób rządzenia Twoim krajem.

Łatwo znaleźć przykłady - rozruchy w Egipcie, przedłużający się konflikt arabsko-izraelski, niedawne walki w Bośni i Irlandii Północnej. Sąsiedzi mogą przestać się do siebie odzywać z tak błahego powodu jak umieszczenie znaku informującego o jednokierunkowej drodze. O tym jest właśnie "Nasza klasa", przedstawienie, które otwiera sezon 2013 w Pittsburgh Irish&Classical Theatre. Inspiracją sztuki Tadeusza Słobodzianka była kontrowersyjna książka "Sąsiedzi" Jana T. Grossa, która ujawniła, że w 1941 roku morderstwa i tortury na Żydach w polskim miasteczku Jedwabne nie były dziełem nazistów, lecz mieszkańców wioski.

"Czemu sprawy skończyły się w taki sposób? Kogo należy obwinić? Nie jest moją rolą odpowiadać na te pytania. Moją rolą jest je zadać." - twierdzi Słobodzianek.

Słobodzianek spersonalizował historię, skupiając się na 10 dzieciach z jednej klasy. Zarówno Żydzi jak chrześcijanie znoszą - z różnym powodzeniem - inwazję Rosjan i Niemców, gwałty, morderstwa, antysemityzm, konfiskatę własności i inne zniewagi. Nawet tradycyjnie radosne momenty, takie jak ślub lub narodziny mają tu swoją ciemną stronę.

Mieszkańcy miasteczka próbują przeżyć kolejne okupacje, które skutkują konfliktami lojalności, zdradami, finansowymi zwrotami oraz fizycznym i politycznym zagrożeniem. Role bohaterów jako ofiar, sprawców lub bezsilnych obserwatorów zmieniają się przy zmianach władzy. Nikt nie ma lekko.

Sztuka trwająca dwie godziny i 40 minut, z jedną przerwą, nie jest łatwa do oglądania. I nie chodzi o to, że ktoś źle wykonuje swoje zadanie. Reżyser Aoife Spillane-Hinks zadbała, aby przebieg wydarzeń był ukazany filmowo, złagodziła bardziej drastyczne momenty przez stylizowane sytuacje. Scenografia Gianni Down jest oszczędna, funkcjonalna i odpowiednio ciemna - 10 prostych i czarnych drewnianych krzeseł, kawałek łańcucha oraz trzy metalowe drabiny towarzyszą nastrojowym smugom światła autorstwa Jima Frencha oraz kostiumom Rachel S. Parent. Złowieszcza i niesamowita oprawa muzyczna Elizabeth Atkinson oraz akompaniament na żywo klarnecistki Susanne Ortner-Roberts współtworzą atmosferę sztuki. Utalentowana obsada portretuje bohaterów, pokazując ich próby usprawiedliwienia, wyjaśnienia czy racjonalizacji działań lub ich braku.

Niektórzy bohaterowie są ukazani bardziej wyraziście od innych. Abram grany przez Rafaela Goldsteina pisze serdeczne listy z Ameryki, podczas gdy jego koledzy z klasy borykają się z wojną i represjami. Rachelka grana przez Verę Varlamov odwraca się od swojej żydowskiej religii by przeżyć. Inni przyglądają się bezczynnie, jak jednemu z byłych kolegów klasowych rozbijają czaszkę, a drugiemu konfiskują dorobek. Ich role jako bohaterów, ofiar lub przestępców ciągle się zmieniają, aż do momentu gdy każdy jest w jakimś stopniu winny.

Gdy walczą w nas zrozumienie dla bohaterów i brak akceptacji, pozostaje spytać samych siebie: "Jak ja zachowałbym się w tej sytuacji?"

***

"Nasza klasa"

Bob Hoover / Pittsburgh Post-Gazette

Przegląd sceniczny: "Nasza klasa" wystawiana przez PICT - ważna sztuka o masowym morderstwie Żydów w czasie II Wojny Światowej w Polsce

Dramaturg Tadeusz Słobodzianek dużo wymaga zarówno od obsady "Naszej klasy", jak i od publiczności. Początkowo te oczekiwania angażują w wymagający teatr, by ostatecznie stać się obciążeniem w drugiej cześci, gdy sztuka zmienia się w dokument.

Faktycznie, "Nasza klasa" jest teatrem historycznym, z kluczowymi elementami wydarzenia - egzekucją żydowskich mieszkańców miasta Jedwabne w Polsce 1941 roku. Te wydarzenia są podstawą do szerszego zbadania ich znaczenia przy pomocy narzędzi teatru. Jednak, w akcie II tej prawie trzygodzinnej sztuki w Pittsburgh Irish&Classical Theatre, Słobodzianek porzuca te narzędzia dla "gadających głów" charakterystycznych dla dokumentów PBS. Zjadliwy dramat z aktu I gaśnie.

Sztuka opowiada historię dziesięciu przyjaciół z jednej klasy. Przyjaciele funkcjonują jeszcze jako grupa dzieci w przedwojennym 1935 roku. Wspólnota Żydów i chrześcijan rozpada się, gdy II Wojna Światowa przynosi do miasteczka sowietów, a później nazistów.

Czy masakrę przygotowali polscy chrześcijanie czy Niemcy? Jeśli to ludzie z miasteczka torturowali i zabili prawie 1 600 swoich sąsiadów, dlaczego zwrócili się przeciwko nim z taką nienawiścią bez niemieckiej zachęty? Czy prawdziwym powodem był wrodzony antysemityzm w polskiej kulturze, który wybuchł w czasie wojny?

Dramatrug Heather Helsinky pisze w programie spektaklu, że ta sztuka "stawia pytania zamiast pokazywać fakty", ale Słobodzianek oskarża chrześcijańską społeczność. Ukazuje grupę zbirów, którzy brutalnie atakują żydowskich kolegów z klasy. Dwoje gojów, jednak, ratuje żydowskich kolegów. Zocha ukrywa Menachema w szopie, Władek żeni się z Rachelką , która zgadza się przejść na chrześcijaństwo.

Obsada 10 młodych aktorów mierzy się z wyzwaniem aktu pierwszego z jednakową mocą i poruszającymi interpretacjami. Trudno jest wyróżnić kogokolwiek z utalentowanej grupy, ale gra Katii Stepanovej, Very Varlamov oraz Caroline Shannon pozostanie z wami po zgaśnięciu świateł. Reżyser Aoife Spillane-Hinks, zasługuje na pochwałę za umiejętność wydobycia z dużej grupy aktorów takiej gry. Piękna muzyka Susanne Ortner-Roberts z akcentami klezmerskimi wiele dodaje produkcji, jej gra i oprawa muzyczna tworzy atmosferę melancholii.

Akt II opisuje następstwa 1941 roku. Słobodzianek przedstawia je przede wszystkim w stylu dokumentalnym opierając się na listach i świadectwach. Wyjątkiem są sceny brutalnego przesłuchania kolegów z klasy przez ocalałego Żyda. Sztuka traci bezpośredniość i niepokój z aktu I. Jedwabne zostaje zredukowane do kwestii politycznej w Polsce zamiast nieść przesłanie uniwersalne.

"Nasza klasa" powinna być uznana za jedno z najważniejszych i znaczących przedstawień sezonu teatralnego w Pittsburghu. Mówi o tym, jak władza przeszłości wpływa na teraźniejszość.

***

"Nasza klasa"

Ted Hoover. Pittsburgh City Paper

Polska sztuka bada okropności z własnego ogródka.

W 1941 roku, w polskiej wiosce Jedwabne ogromna grupa żydowskich mieszkańców została zamknięta w stodole i spalona żywcem. 70 lat później są to jedyne fakty, co do których panuje powszechna zgoda. W powojennej, okupowanej Polsce "oficjalna" wersja głosiła, że morderstwa dokonali naziści z pewną pomocą mieszkańców. Tymczasem książka Jana T. Grossa "Sąsiedzi" wywołała skandal stwierdzeniem, że to właśnie sami mieszkańcy, korzystając z przyzwolenia Niemców, zabili 1 600 Żydów. Niedawno, polski Instytut Pamięci Narodowej przeprowadził śledztwo, z którego wynika, że liczba ofiar wynosiła 300, Niemcy byli podżegaczami, ale wielu katolickich mieszkańców Jedwabnego brało udział w masakrze.

I my, szczęściarze, mamy szansę zobaczyć o tym sztukę, gdyż, Bóg jeden świadkiem, obecne wydarzenia nie są dość przygnębiające.

Pittsburgh Irish&Classical Theatre wystawia "Naszą klasę" według dramatu Tadeusza Słobodzianka, w przekładzie Ryana Craiga. Niezależnie od tego, jaka jest pełna prawda o masakrze, tłum niewątpliwie torturował i mordował dawnych przyjaciół i sąsiadów. O tym zamierza opowiedzieć Słobodzianek.

Widzimy dziesięciu kolegów z klasy we wczesnych latach 30. - Polaków i Żydów. W ciągu kilku lat znajdą się po przeciwnych stronach drzwi płonącej stodoły. Drugi akt ukazuje resztę ich życia i emocjonalne konsekwencje zbrodni.

Reżyser Aoife Spillane-Hinks przygotowała bardzo solidną produkcję. Słobodzianek napisał niezwykle teatralną, prawie impresjonistyczną sztukę, a reżyseria Spillane-Hinks jest w duchu jego dramatu. Godne uznania jest wykorzystanie muzyki Susanne Ortner-Roberts, klarnecistki, której ekspresyjna gra unosi się nad całym przedstawieniem.

Nie mam miejsca, by wymienić wszystkich aktorów, ale ich siła tkwi w zbiorowej kreacji. W scenariuszu są straszliwe momenty, a ta obsada tworzy z nich chwytające ze serce życie.

Czy powiedziałem "chwile"? Mam nadzieję. Minusem "Naszej klasy" jest - szczególnie w świetle obecnych wydarzeń - ich nadmiar. Przez prawie trzy godziny publiczność jest zalewana falami nieszczęścia. Widzimy pogrom, ale też terror życia pod sowiecką okupacją w Polsce w trakcie wojny. Raz przychodzą naziści, innym razem komuniści, oglądamy zamachy bombowe w Izraelu. Do tego czasu dzieci stają się już starcami - przychodzą choroby i śmierć.

Jest to dobra realizacja doskonałej sztuki. W tej chwili mógłbym zacząć tańczyć w rytm refrenu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji