Artykuły

Warszawa. Wampiry coraz bliżej

Przygotowania do październikowej premiery "Tańca wampirów" Romana Polańskiego idą pełną parą. W związku z tym wydarzeniem Teatr Muzyczny Roma zmienił się nie do poznania.

Foyer i sala teatralna przypominające dotychczas powiatową operetkę, dzięki nowej aranżacji zaprojektowanej przez Borisa Kudlickę nabrały elegancji. Żółte ściany widowni i balkonów pokryto ciemnym granatem, a białe dotychczas kolumny - czerwienią.

Dodatkowe wrażenie robiły malownicze postacie, które kręciły się wczoraj po foyer. Niezwykłe kreacje, w których wystąpią na scenie, to dzieło Doroty Kołodyńskiej, znanej autorki kostiumów do wielu filmów.

- "Taniec wampirów" jest dla mnie nowym doświadczeniem - mówi "Rz" Dorota Kołodyńska, która zaprojektowała do tego musicalu ponad 160 kostiumów. - Roman Polański dość precyzyjnie określił stroje głównych bohaterów, w innych przypadkach miałam spore pole do fantazji i przyznam, że mogłam poszaleć.

To szaleństwo wyobraźni widać zwłaszcza w tzw. scenie cmentarnej. Tam właśnie kilkunastu wampirów opuszcza stare grobowce i zaczyna taniec. Ta bardzo malarska scena zbiorowa robi wrażenie. Biorą w niej udział postacie historyczne, m.in. królowa Elżbieta I. Są też osoby wyczarowane w wyobraźni autorki kostiumów. Jej ulubiona nazwana została królem Ubu.

- "Taniec wampirów" w Romie zawiera sporo elementów polskich - wyjaśnia Wojciech Kępczyński, dyrektor teatru. - Widać to także w tłumaczeniu libretta dokonanym przez Daniela Wyszogrodzkiego.

Nawet niewielkie fragmenty musicalu uświadamiają, że powstaje przedsięwzięcie przygotowane z nieznanym wcześniej rozmachem.

- Przed kilku laty możliwość realizacji "Miss Saigon" uważałem w tym teatrze za szaleństwo. Z dzisiejszej perspektywy nawet lądowanie na scenie helikoptera wydaje się proste i niewinne w porównaniu z "Tańcem wampirów" - dodaje Wojciech Kępczyński. - Choć dysponujemy znacznie skromniejszymi możliwościami niż teatr w Wiedniu, gdzie była jedna z poprzednich premier "Tańca", uznaliśmy, że nie warto rezygnować z marzeń. Zainwestowaliśmy spore pieniądze, aby imponujące rozwiązania scenografa Borysa Kudlicki dało się wprowadzić w życie. Duże kwoty pochłonęło też nagłośnienie oraz reflektory, o które dopominała się Felice Rose, reżyser oświetlenia. Twórcy warszawskiego "Tańca wampirów" są w stałym kontakcie z Romanem Polańskim. Podczas ostatniej wizyty w Warszawie zaakceptował on obsadę, kostiumy i pewne rozwiązania reżyserskie Corneliusa Baltusa. W następnym tygodniu przyjeżdża na dłużej i dopiero wtedy oceni całość. Premiera 8 października.

- Drżymy, by nie powtórzył się wariant wiedeński - mówi Wojciech Kępczyński. - Polański, jako perfekcjonista, miał do tamtej wersji tyle uwag, że trzeba było przesunąć premierę o kilka tygodni. Na razie nasza współpraca przebiega pomyślnie, więc odpukuję w niemalowane.

Ze względów finansowych nie wymieniono foteli, tylko pokryto je nowymi obiciami. To, że będą skrzypieć na spektaklu o wampirach, wreszcie będzie miało swoje uzasadnienie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji