Artykuły

Jestem babcią tysięcy dzieci

KATARZYNA ŁANIEWSKA ma za sobą 50 lat pracy artystycznej w filmie i na scenach teatrów. Słynna babcia Józia z serialu "Plebania", a także babcia z programu dla dzieci "Ziarno" w TVP 1. Dziś najchętniej występuje na antenie TV Trwam.

Podkreśla, że zawsze była społecznicą. Tak jak jej ojciec, spółdzielca. Zginął w Oświęcimiu. Ona sama razem z matką i rodzeństwem przeżyła Powstanie Warszawskie i obóz w Pruszkowie. Jeszcze na studiach poślubiła Ignacego Gogolewskiego, z którym ma córkę Agnieszkę. Małżeństwo rozpadło się po 10 latach. Z drugim mężem, Andrzejem Błaszczakiem, wzięła ślub kościelny. Z wielkim pietyzmem przechowuje wspomnienia ze spotkań z ks. Jerzym Popiełuszką. Zwykle grała matki i nauczycielki. Najczęściej utożsamia się ją z wiejską gospodynią.

W serialu "Plebania" aktorka wcieliła się w rolę babci Józi, gosposi księdza proboszcza

- Podobno potrafi się pani cieszyć nawet z sytuacji, które dla innych aktorek byłyby utrapieniem. Chociażby z takiej, gdy będąc jeszcze dość młoda, otrzymała pani propozycję zagrania "kobiety w latach"... Wiele aktorek oburzyłoby się, nie przyjmując roli, wymagającej przecież postarzenia...

- Dla mnie to było wyzwanie. Tego typu role są ciekawsze od ról amantek, dają o wiele większe możliwości. No a kiedy już weszłam w dojrzały wiek, to tylko takie mi pozostały. I czułam się w nich doskonale.

Jednak nigdy nie była pani taką typową babcią, która siedzi w kuchni, robi konfitury i czeka, kiedy wnuki ją odwiedzą. I to zarówno na ekranie czy na scenie, jak i w życiu prywatnym...

- Taką to na pewno nie! Za bardzo mnie energia rozpierała, żebym się zamykała w kuchni. Sporo na ten temat mogliby powiedzieć Mateusz i Marek, moi, dziś już dorośli, wnukowie, z którymi nieraz szalałam na boisku czy na basenie.

Szalała pani także na planie filmowym, zmuszając scenarzystów do zmian w scenariuszu, jeśli uznała pani, że babcia Józia robi się zbyt stateczna...

- Owszem, zdarzało się. Kiedyś przekonałam ich, że moja bohaterka powinna jeździć na rowerze, tańczyć. I zgodzili się, choć nie bez oporów. Cóż, rozumiem ich obawy. I pamiętam zdziwienie, zaskoczenie, jakie okazali na mój widok, kiedy pędziłam na rowerze.

Słyszałam, że jeszcze dziś pani tak pędzi...

- No nie, już nie. Ale nadal jestem aktywna fizycznie, głównie chodzę na spacery. Pęd do aktywności fizycznej to pozostałość mojej wielkiej sympatii do sportu w ogóle. Przed laty nawet chciałam zdawać na akademię wychowania fizycznego. Tylko że w liceum ktoś namówił mnie do występów w teatrze amatorskim. I tam połknęłam innego bakcyla.

Wielu aktorów przechodząc na emeryturę, wpada w przygnębienie, że to już koniec ich kariery, że pora umierać. Niektórych takie nastroje dopadają już na samą myśl o emeryturze. Tymczasem pani jest doskonałym przykładem, że może być inaczej. Przygoda z serialową babcią Józią zaczęła się, gdy została pani emerytką...

- Właśnie! I to jest niezwykle budujące. Trzeba być cały czas aktywnym i mocno wierzyć, że w każdym wieku może się nam przytrafić coś pięknego. Na każdym polu.

Zyskała sobie pani opinię "potrójnej" babci. ALe wnuków ma pani dwóch, nie trzech...

- To takie trochę przewrotne określenie, ale powstało nie bez przyczyny. Jestem bowiem babcią dla swoich dwóch wnuków, babcią dla tysięcy dzieci, które co tydzień zasiadały przed telewizorami, aby obejrzeć w TVP 1 program "Ziarno" i wreszcie babcią Józią. Trochę się więc tych babć nazbierało...

Grała pani w filmie, teatrze, serialach i nadal się pani udziela zawodowo, choć jednak nieco inaczej?

- Występuję bardziej kameralnie, dla mniej licznej publiczności, bardziej okazjonalnie, ale z nie mniejszą satysfakcją. Kiedy widzę, że ludzie chcą mnie słuchać i oglądać, to serce rośnie.

Czeka pani jeszcze na jakąś wielką rolę?

- Teraz to czekam głównie na prawnuki. I mam nadzieję, że się doczekam. I że jeszcze z prawnukami poszaleję tak jak kiedyś z wnukami.

Tego pani życzę. Dziękuję za rozmowę.

KATARZYNA ŁANIEWSKA

Łodzianka urodzona w 1933 roku. Czuje się jednak warszawianką, bo od czasów wojny mieszka w Warszawie. Tu w 1955 roku ukończyła PWST. Związana z warszawskimi teatrami: Polskim, Dramatycznym, Narodowym i Ateneum. Zagrała kilkadziesiąt ról w spektaklach Teatru TV. Chętnie obsadzano ją w rolach matek głównych bohaterów, jak np. w filmach "Abel twój brat", "Awans" czy "Kogel-mogel". Z kolei szczególne miejsce pośród ról wiejskich gospodyń zajmuje babcia Józia w telenoweli "Plebania". Uhonorowana wieloma wysokimi odznaczeniami, w tym Krzyżem Kawalerskim i Krzyżem Komandorskim i Orderu Odrodzenia Polski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji