Artykuły

Blokers na scenie

Żeby obejrzeć "Made in Poland" trzeba albo jechać do Legnicy, albo czekać na zmiłowanie TVP, która powtórzy zarejestrowane (11 kamerami!) przedstawienie w Jedynce lub w Dwójce - pisze Danuta Piekarska w Gazecie Lubuskiej.

Wtorkowy wieczór [20 września] na największym legnickim blokowisku. W oknach migocą światła telewizorów. - Ludzie!! Obudźcie się! - donośny krzyk odbija się od betonowych ścian. - Ludzie! Rewolucja!...

Społeczeństwo reaguje przekleństwami. Do okien rzuca się dopiero na dźwięk samochodowych alarmów. Pękają szyby aut, trzeszczą karoserie. Chłopak w kapturze na głowie wali w nie metalowym drążkiem...

Tak zaczyna się spektakl "Made in Poland", najgłośniejsze ostatnio przedstawienie Teatru im. Heleny Modrzejewskiej (ciekawe, czy jest w kraju inne miasto, które zostało tak wypromowane przez swój teatr, jak Legnica? Za kilka dni ,,Made in Poland" zobaczy publiczność Divadelnej Nitry...).

Wydarzeniem wtorkowego wieczoru w TVP Kultura była telewizyjna transmisja spektaklu Przemysława Wojcieszka, która przejdzie zapewne do historii. Bo choć teatr telewizji zaczynał od przedstawień na żywo, to od nich odszedł, przedkładając doskonałą rejestrację nad żywe emocje. Ile przy okazji tracimy, przekonali się nieliczni niestety telewidzowie, którzy mogą odbierać kanał TVP Kultura.

Spektakl zaczyna się wśród bloków na Piekarach, potem - wraz z widownią - przenosi się w przestrzeń nieczynnego pawilonu handlowego (stylistyka okratowanego pudełka lat 70.). Tam oglądamy losy Bogusia, zbuntowanego blokersa, jakby żywcem wyjętego z sąsiednich bloków.

Przedstawienie zdążyło zdobyć wszystkie możliwe nagrody, i słusznie! Jego twórcy pokazują, że teatr niekoniecznie musi importować zachodnich brutalistów, by mówić o naszej rzeczywistości żywym językiem. Przemawiającym również do tych, którzy niekoniecznie do teatru chodzą.

Na marginesie tego wieczoru - dwa pytania. Dlaczego merytorycznie trafiona inwestycja, jaką jest kanał TVP Kultura, ma wciąż niewielki zasięg? Dlaczego starczyło czasu, by stworzyć ciekawy program (tylko tu można zobaczyć czeskie kino w takim wymiarze), a zaniedbano, by miał szansę dotrzeć do odbiorców?

I drugie pytanie: dlaczego transmisja na żywo "Made in Poland" nie mogła się zdarzyć w telewizyjnej Jedynce? Tej samej, która deklarując wierność teatrowi telewizji, coraz mniej znajduje dla niego miejsca?

Jedno jest pewne: gdyby legnickie przedstawienie, poprzedzone choć odrobiną tej reklamy, jaka towarzyszy wielu miernym ofertom, pojawiło się na szklanych ekranach, na widowni nie zabrakłoby wielu blokersów. Mogliby zobaczyć kolegę, który szuka odpowiedzi na podstawowe pytanie: jak żyć. Nie zobaczą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji