Artykuły

Być jak Steve Jobs: Ustrojstwo

"Być jak Steve Jobs. Ballada o lekkim zabarwieniu heroicznym" w reż. Marcina Libera w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Łukasz Badulaw portalu kulturaonline.pl

Co można napisać o początkach III RP mając 20 lat? Nową "Ziemię obiecaną"? Prędzej chyba "Statek pijany". Tak też w pijackim widzie formuje się geneza wolnej Polski w sztuce Michała Kmiecika. Młodziutkiego dramaturga, dla którego, z przyczyn metrykalnych, wolne wybory i reforma Balcerowicza to czysta science- fiction. Dlatego sztuka "Być jak Steve Jobs" przypomina deliryczną projekcję rzeczywistości. Kmiecik patrzy na początki wolnej Polski z perspektywy dalekiej przyszłości, a za przewodników obiera ostatnich ludzi na Ziemi. Istoty, które niewiele z polskiej krzątaniny są w stanie zrozumieć. Na szczęście reżyser spektaklu wie, jak owo zagubienie na scenie ukazać.

"Być jak Steve Jobs" jest jedną z trzech premier, którymi Stary Teatr w Krakowie zamyka bieżący sezon. Tytuł sztuki w równym stopniu wprowadza w błąd, co uderza gorzką ironią. Jeśli Jobs jest tu obecny, to na zasadzie widmowego rewersu. Ikony, której imieniem nazywa się placówki i do której wznosi quasi- religijne modły. Kmiecika interesuje bowiem druga strona medalu. Polska, przaśna realizacja amerykańskiego snu, biorąca początek u schyłku komunizmu. Wtedy, gdy ostrożnie wprowadzano elementy gospodarki wolnorynkowej, a prywaciarz z chama stawał się panem.

Synchronizując zegary pokładowe, Kmiecik ląduje swoim wehikułem gdzieś w połowie lat 80. Antagonistą całej opowieści jest więc Wilczek. Mieczysław Wilczek. Człowiek - symbol gospodarczych przemian w rządzie Rakowskiego. W sztuce to aczkolwiek tylko literacka figura, a nie odwzorowanie realnej postaci. Wilczek personifikuje bowiem mechanizmy systemowej zmiany warty. Wprowadza reformy, które w dogorywającej dyktaturze po prostu trzeba było wprowadzić. Gdy nie ma już nic do stracenia. Z korzyścią i dla swoich i dla tych po drugiej stronie barykady. Czego przypieczętowaniem ma być... wciągnięcie grubej białej kreski. Po 1989 roku ekonomiczna puszka Pandory zostaje otwarta, a rolę Wilczka przejmują młode wilki.

20-letni dramaturg trochę po omacku, a trochę z socjologicznym zacięciem, prześwietla bohaterów polskiej transformacji. Do żadnych odkrywczych wniosków jednak nie dochodzi. Zamiast "prawd objawionych" są "prawdy obiegowe". O politykach, którzy traktują wyborców protekcjonalnie (jeśli nie z pogardą). O kapitalizmie, definiowanym jako możliwość pójścia na hamburgera czy kupienia sobie jeansów. O prywatyzacji, która przynosi bezrobocie i degradację. A przede wszystkim o wygranych i przegranych; tych biegnących w peletonie przemian i tych pozostawionych daleko w tyle, tych, którzy się wprowadzają i tych, których eksmitują, tych stawiających na wyzysk i tych żyjących "ideałami Sierpnia". I jedni i drudzy są często kolegami z jednej solidarnościowej ławki. I nie wiadomo, kto ma rację? Cyniczny poseł wierzący w ekonomiczne słupki czy przywódca związków zawodowych, tkwiący myślami w epoce społecznych zrywów?

"Być jak Steve Jobs" w warstwie dramaturgicznej jest zatem fantazją, której po młodym autorze można się było spodziewać. Swoistym przekładańcem ludzkich masek, karykatur i sobowtórów (m.in. generał Jaruzelski), dialogujących zapożyczoną mową. Kmiecik raz brutalnie, a raz śmiesznie obrazuje, jak nowe miażdży stare; od powtarzanego jak mantra "Zwalniam cię" do biznesmena stawiającego sobie w pałacu jacuzzi. Pojawia się motyw narkotykowego eskapizmu, zapewne dla podkreślenia dystansu wobec wyścigu szczurów. Nie brakuje również obowiązkowych wycieczek pod adresem kleru. Rozkojarzoną całość spinają zaś klamrą piosenki Kultu, Big Cyca, Kazika i Świetlików. Traktowane podobnie jak reszta materiału - w kategoriach odkurzonego dokumentu swoich czasów.

Kreując własną wizję przemian, Kmiecik nie za bardzo wie, co z nią począć. Nadać jej charakter zaangażowanej pyskówki czy zamknąć całość w metaforze chocholego tańca? Mimo dezorientacji treścią, samo przedstawienie ogląda się z rosnącym zaciekawieniem. Odpowiadający za reżyserię Marcin Liber wykorzystał możliwości, jakie daje Scena Kameralna krakowskiego teatru. Zarówno w zakresie obrotowej platformy, jak i zmieniającej się dynamicznie (niemal na oczach widza) dekoracji. "Być jak Steve Jobs" jest widowiskiem głośnym, hipnotycznym i wystawnym wizualnie. Sala pulsuje od industrialnej muzyki Filipa Kanieckiego, a w pamięci pozostają efektowne pomysły inscenizacyjne: projekcje fraktali na opuszczanych płótnach, wojskowy gazik w roli rekwizytu czy psychodeliczna sekwencja z rybami pod sufitem. Momentami Liber idzie na czysty żywioł, np. wokół coverów U2 i Bjork budując godne Przeglądu Piosenki Aktorskiej wokalistyczne etiudy.

Obsada spektaklu częściowo wynagradza niedostatki tekstu Kmiecika. Ewa Kaim i Justyna Wasilewska brawurowo odśpiewują wspomniane mini-recitale, ale też sugestywnie ślą w widownię złowrogie komunikaty. Również Anna Dymna recytuje rockowe protest- songi z rosnącym i przeszywającym bębenki gniewem. "Być jak Steve Jobs" to aczkolwiek głównie "męska rozgrywka". Z Pawłem Kruszelnickim, Mieczysławem Grąbką czy Adamem Nawojczykiem grających w teatrze transformacji po kilka ról jednocześnie.

Choć w sztuce Kmiecika i Libera łatwo się pogubić, trudno odmówić obu twórcom ambicji. Polska transformacja to przecież grząski temat, dziś służący głównie narracji nacechowanej politycznie: albo za albo przeciw. Tymczasem "Być jak Steve Jobs" nie zajmuje stanowiska w awanturze wokół Okrągłego Stołu, nie krzyczy na wyrost "złodzieje", nie gra też na PRL-owskich sentymentach. To spreparowana w dramaturgicznym laboratorium próbka ustroju, a właściwie ustrojstwa. Czegoś nie do ogarnięcia, co jednych winduje w górę, a drugich przeżuwa i wypluwa na bruk. Świat urojony? Zależy, ile ma się lat...

Spektakl "Być jak Steve Jobs. Ballada o lekkim zabarwieniu heroicznym" miał premierę 21 czerwca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji