Artykuły

Ogórki

Smutno mi się robi z powodu tego, że w wakacje w Rzeszowie wybrać się do teatru nie będzie można. Ani do jednego wspomnianego, ani do Maski, ani do Przedmieścia, ani..., bo są ogórki, przerwa wakacyjna znaczy. Szkoda, bo czasu akurat ludziska mają więcej w wakacje, a i dzieci chętnie by obejrzały sceniczną jakąś adaptację - pisze Niemaszek w felietonie Jak to widzę tak to piszę w Super Nowościach.

Pan to pewnie musi kochać teatr, powiedziała mi przy okazji pewnej osoba młoda pewna. Okazją była jakaś tam premiera w miejscowym teatrze dramatycznym im W. Siemaszkowej. Z osobą faktycznie spotkałem się nie pierwszy już raz na popremierowym bulbesie, jak zwykło się nazywać w gwarze teatralnej bankiety. Rozmowa zeszła oczywiście na teatralne tematy. Uświadomiłem mojej sympatycznej interlokutorce, że teatru wcale nie kocham, ale lubię i obserwuję. - Ale przecież pan... No tak, faktycznie przecież ja 36 lat go już obserwuję i lubię, choć na co dzień nie praktykuję... A lubię go na tyle, że śledzę tzw. współczesne życie literacko-teatralne, no i wnioski, ma się rozumieć, wyciągam. A ponieważ go lubię, to smutno mi się robi z powodu tego, że w wakacje w Rzeszowie wybrać się do niego nie będzie można. Ani do jednego wspomnianego, ani do Maski, ani do Przedmieścia, ani..., bo są ogórki, przerwa wakacyjna znaczy. Szkoda, bo czasu akurat ludziska mają więcej w wakacje, a i dzieci chętnie by obejrzały sceniczną jakąś adaptację, np. Andersena. Nieczynne, pozamykane, zaszpuntowane, jakby Gombrowicz powiedział. Miasto Rzeszów, 182-tysięczne miasto, mieniące się na każdym kroku swoją stołeczną innowacyjnością, teatralnie będzie pustynią. Tak jest od niepamiętnych czasów, kiedym wpadał tu jeszcze jako gość poniekąd, w okresie letnim z wizytą w rodzinne progi. Nie rozumiem polityki władz zarządzających teatrami i nie rozumiem dyrektorów tych placówek. Fakt, trzeba wypocząć, ale proszę nie zapominać, że "Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś...", że Anglikiem wielkim ze Stratfordu się podeprę. Przecież można by było, tak na zdrowy chłopski rozum, umówić się, że w lipcu wy wypoczywacie, a my gramy i vice versa... Tak by się działo i kręciło, i dobrze by było. Potencjalny widz, turysta i inni mieliby możliwość, alternatywę by mieli. Proszę nie zapominać, że w lato w mieście zostaje mnóstwo dzieci, których rodziców nie stać na wakacje. To apel do ludzi decydujących o polityce kulturalnej województwa i miasta! Grać dla nich i innych też grać, i to za pół ceny, albo i za darmo, bo władze stać na subwencje. Grać bodaj w myśl zasady, że służba to nie drużba, że posłannictwo, etc. I jeszcze jedna na koniec refleksja. Każdy szanujący się teatr, a ze wspomnianych obserwacji znam ich sporo, zamieszcza na swej stronie www informację na temat sezonu przyszłego, podziękowania za miniony i takie tam inne, których brak mi, jako obserwatorowi lubiącemu teatr, na stronach miejscowych przybytków Melpomeny w miasteczku Rz. nad szarą rzeczką W. Kurtyna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji