Artykuły

Sopot. Premiera "Podróży Guliwera" na Scenie Kameralnej

W piątek, 5 lipca, na deskach sopockiej Sceny Kameralnej Teatru Wybrzeże odbędzie się premiera spektaklu "Podróże Guliwera" w reżyserii Michała Derlatki.

Według twórców "Podróże Guliwera" to nie tylko opowiastka o spotkaniu dużego Guliwera z małym Ludem Liliputu, o tym wiemy wszyscy. Autor, Jonathan Swift, stworzył wiele fantastycznych światów zamieszkałych przez dziwne indywidua: nekromantów, nieśmiertelnych, rozumne konie... Za ich pomocą, jak pod lupą ukazuje pewne cechy i zachowania ludzkie - w przerysowaniu, powiększone do poziomu absurdu, groteskowe, śmieszne i straszne zarazem.

***

Z Michałem Derlatką - reżyserem przedstawienia "Podróże Guliwera" wg Jonathana Swifta na Scenie Kameralnej w Sopocie, rozmawia Grażyna Antoniewicz.

Do jakiego widza adresowane są "Podróże Guliwera"?

- W dużej części do najmłodszych, ale mam nadzieję, że i dorośli nie będą się nudzili. Jonathan Swift jest pisarzem nie dla dzieci, więc, robiąc ten spektakl, trudno było uciec od tematyki społecznej, tudzież natury ludzkiej. Gdzieś tam w tle tych baśniowych światów przewijają się "dorosłe" tematy. Mam nadzieję, że będą one czytelne dla widza.

Guliwera znają chyba wszyscy, jak nie z lektury, to z filmu...

- Pani mówi, że wszyscy, ja uważam, że nie. Mniejszość czytała, i to skróconą wersję. Jest to jedno z tych dzieł, które znane są z wersji łagodzących oryginalny tekst, uproszczonych. My staraliśmy się wygrzebać z tych "Podróży" takie światy, które są mniej oczywiste, jak latająca wyspa czy kraj koni rozumnych.

Czym ta sceniczna wersja różni się od oryginału?

- Musieliśmy Guliwera trochę przerobić, zrezygnowaliśmy z pomysłu Swifta, że jest to facet, który mieszka w stajni i żywi się słomą, bo tak kończy swój żywot Guliwer Swiftowski - jako półwariat, któremu rzeczywistość miesza się z wyobraźnią, jako człowiek, który uważa, że tak naprawdę konie są dużo lepsze od ludzi.

Czego szuka Guliwer, wyruszając w swoją podróż?

- To idealista, wierzy, że znajdzie lepszy świat, szuka sprawiedliwości, bezpieczeństwa i... zdrowego rozsądku, ale okazuje się, że jego szczęściem jest poszukiwanie, czyli ta podróż.

Jonathan Swift stworzył wiele fantastycznych światów zaludnionych dziwnymi postaciami.

- Ale to nie tylko opowiastka o spotkaniu dużego Guliwera z małym ludem Liliputu, bo o tym wiemy wszyscy. Guliwera w podróży spotykają też rozczarowania. Lilipuci to wcale nie urocze karzełki, tylko fanatyczni Wąskoekstremiści. Giganci zaś są jak dzieci męczące pająka tylko dlatego, że jest od nich mniejszy. Mieszkańcy latającej wyspy Laputy zawodowo zajmują się mnożeniem absurdów.

Pesymistyczna wizja...

- Skądże, chcemy mówić o tym, że warto jest szukać. Dobrze, kiedy niezgoda na zastany porządek świata (albo na jego nieporządek) daje nam siłę do działań, poszukiwań, do dążenia, by odkryć i budować lepsze światy.

Kto zagra Guliwera?

- Mirosław Krawczyk.

A czy to prawda, że w przedstawieniu pojawią się lalki?

- I tak, i nie. Będą tamareski, teatr przedmiotu i inne dziwne formy, które sami wymyśliliśmy, jak np. pomniko-cosie (z jednej strony przedmiot, z drugiej osoba, która go ożywia).

Mamy zatem plastycznie szaleństwo wyobraźni... Jakie są Pana teatralne plany na przyszłość?

- W najbliższym czasie będę reżyserował w Teatrze Lalki i Aktora w Łomży "Piotrusia i wilka" Prokofiewa.

Jak widzę, realizacja goni realizację, zaledwie skończył Pan w Miniaturze "Fahrenheita", już premiera w Teatrze Wybrzeże.

- Ja się cieszę. Zwykle pracuję z moją stałą ekipą Igorem Garlikowskim - Karbidu z Wrocławia, oni często robią dla mnie muzykę, wypracowaliśmy wspólny język i rozumiemy się w pół słowa. Także Michał Dracz, scenograf, operuje skrótowym myśleniem i zawsze trafia w to, o co mi chodziło, to z nimi robię "Piotrusia i wilka" w Łomży. Co potem, nie mogę jeszcze zdradzić, ale parę propozycji mam, coś się szykuje.

A kiedy kolejny spektakl w Miniaturze, bo jednak jest Pan reżyserem lalkowym?

- Mam nadzieję, że uda się z Romualdem Wiczą-Pokojskim podziałać w Miniaturze, mieliśmy parę bardzo dobrych pomysłów, modlę się, żeby wypaliło.

Od czego to zależy?

- Od gwiazd i kosmosu (śmiech).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji