Artykuły

Podlaskie. Szykuj się na Wertep!

Podniebny romans na trapezie, uciekające przed kucharzami warząchwie, Polak, Rosjanin i Niemiec nad grochówką, do tego muzyczna historia Żyda Pinkasa, wspomagana piaskiem malowanym na ścianach i mnóstwo innych wspaniałych historii. Szykujcie się - za chwilę zaczyna się Wertep, festiwal absolutnie niezwykły, z atmosferą nie do podrobienia, który przyjeżdża do sześciu miejscowości w Puszczy Białowieskiej.

Wertep zagarnie dwa najbliższe weekendy (26-28 lipca oraz 1-4 sierpnia). Koniecznie trzeba zarezerwować sobie choć jeden dzień i jechać z rodziną, dziećmi, znajomymi na wschodnie obrzeża województwa. Żałować nie będzie nikt - cieszyć się będą i dzieci, i dorośli. Bo Wertep - objazdowy Międzynarodowy Festiwal Teatralny - to impreza szczególna: plenerowa, bezpłatna, pełna znakomitych spektakli z kraju i zagranicy, pokazywanych przez cały dzień w większości pod gołym niebem. Dzieciakom okrągleją oczy od teatralnych dziwów, rodzice też świetnie się bawią, a familijnym spotkaniom towarzyszy piknikowy sielski klimat. Czegóż więcej trzeba w letni beztroski weekend?

Siedem wsi w siedem dni

Wertep w tym roku przyjeżdża do Narewki (piątek 26 lipca), Czeremchy (27 lipca), Michałowa (28 lipca), Orli (piątek 2 sierpnia), Białowieży (3 sierpnia), Hajnówki (4 sierpnia). Na jeden dzień odwiedzi też Policzną - siedzibę Stowarzyszenia Pocztówka, które organizuje festiwal (1 sierpnia). W centralnym punkcie poszczególnych miejscowości zainstaluje namioty do spektakli, grać będzie też wprost na trawie, niekiedy w miejscowym przybytku kultury. Zasada jest taka, że Wertep przyjeżdża do mieszkańców poszczególnych osad z prezentem w postaci teatru, którego na co dzień w tym miejscu nie ma. Ale że festiwal w ciągu ostatnich 5 lat rozrósł się i wrósł już w podlaski pejzaż - ciągną za nim turyści, którzy po prostu na festiwalu chcą być.

Tak jak przed rokiem - zapowiada się imponująco - wystąpi blisko 20 grup teatralnych z: Danii, Norwegii, Białorusi, Czech, Włoch, Francji i Polski (niektóre przywiozą nawet po dwa spektakle). Niektóre teatry grać będą przez cały festiwal, inne w ciągu dwóch-trzech dni. Tak czy inaczej, statystyka jest imponująca, bowiem podczas dwóch weekendów odbędzie się łącznie ponad 60 prezentacji! Nigdzie indziej w Polsce wschodniej nie ma tak intensywnego letniego spotkania z teatrem jak na Wertepie właśnie. I to grania na wysokim poziomie.

- Wybieramy spektakle nieuciążliwe technologicznie i jednocześnie bardzo interesujące. Jeździmy po świecie, spotykamy się na różnych festiwalach, zapraszamy różne teatry do siebie, wieść o Wertepie w środowisku się rozchodzi. Ci, co u nas już byli, polecają nas innym - mówi Dariusz Skibiński, aktor teatru Cinema, dyrektor festiwalu Wertep. - To zawsze są spektakle "jakieś", wyraziste, poruszające różne struny w człowieku.

Wertep zagości w podlaskich miasteczkach. Szczegółowy program festiwalu

Miłość na trapezie i grochówka

W tym roku zaproszenie przyjęli m.in. artyści Circo Pitanga, którzy przywiozą "Summer Dreams" - włoski spektakl o miłości, pełen akrobacji, zagrany na... trapezie. W programie Wertepu są dwie wersje Don Kichota - obrazkowa Teatru Walnego oraz szczudlarska w wykonaniu Akademickiego Teatru z Brześcia. Czesi z Divadlo Lisen w dużym namiocie wojskowym zagrają spektakl o Putinie - rzecz o tym, jak doszedł do władzy i skazał Rosję na system totalitarny (to będzie spektakl dla dorosłych). Norweskie Studium Actoris pokaże historię o aniołach obserwujących ludzi, Duńczycy (Arriergarden) - spektakl o dwóch samotnych wędrujących żołnierzach z klarnetem i akordeonem, zaś Francuzi (Teatr Leyofil) piękną kameralną historię dziejącą się w starym opuszczonym czajniku, w którym zamieszkała pewna mysia rodzinka (ten spektakl grany jest w bardzo kameralnym gronie, bo ledwie dla 30-40 osób, dlatego trzeba rezerwować miejsca - 513 172 746; ale Francuzi obiecują, że zagrają tyle razy, ile będzie trzeba). Mocną teatralną obsadę stanowić będą też Polacy. W wykonaniu naszych ekip zobaczymy m.in. historię świata opowiedzianą przez pryzmat piwa (Scena C), rzecz o szukaniu Graala (Teatr Delikates), o garkotłukach, latających warząchwiach i odysei gastrycznej (Teatr Feta), komediowo-wojskową komedię omyłek, w której kucharze trzech narodowości ugotują wspólnie grochówkę dla publiczności (Teatr Formy), czy muzyczną historię Żyda Pinkasa (Kwartet Wiejski). Spektakli oczywiście jest o wiele więcej - wśród nich są przedstawienia dla dorosłych i całkiem malutkich dzieci ("Szczęście myszy"), zapraszające do wspólnej zabawy. Wiele jest też multimedialnych działań towarzyszących - jak m.in. "Pocztówka z Wertepu" - każdy będzie mógł namalować swoje wrażenia.

- Wcześniej ten sam program powtarzany był niemal w każdej miejscowości, w tym roku tak nie będzie. Lepiej więc przyglądać się repertuarowi i sprawdzić dokładnie, czy spektakl, który chcemy zobaczyć, będzie grany w tej miejscowości, do której chcemy pojechać - mówi Agata Rychcik-Skibińska ze Stowarzyszenia Pocztówka.

Zażyłości i przyjaźnie

Dariusz Skibiński podkreśla: - Wertep staje się rodzajem przyjemności, poczucia wspólnoty, w którym coraz więcej osób chce uczestniczyć. Rośnie nam z festiwalem nowe pokolenie, z pasją pomagają nam wolontariusze. A to poczucie uczestniczenia w czymś interesującym przekłada się też na podejście teatrów, które u nas grają. Wiedzą, że mamy mało pieniędzy, a że po prostu chcą przyjechać, to są gotowi grać za diety. Często słyszę: "OK, zapewnicie nam wyżywienie, przejazd, nocleg, zagramy". Tak to już z Wertepem jest, on ma wymiar głęboko ludzki, powstaje dzięki licznym zażyłościom i przyjaźniom. Na Podlasiu jest pewien rodzaj tożsamości, klimatu, który przyjezdnych zachwyca. Dla nas to już jest zwyczajne i na co dzień o tym nie rozmawiamy i o tym zapominamy. A kolejne zespoły przyciąga, po prostu chcą tu przyjechać, rezygnując nawet ze swoich normalnych honorariów. Jeśli chcielibyśmy to sfinansować w całości i jeden teatr za przedstawienie wziąłby np. 3 tys. zł, to same honoraria kosztowałyby nas 30 tys. zł za prezentacje w jednym miejscu. Tymczasem my na cały festiwal mamy 150 tys. zł. Jednak dzięki wspaniałym podejściu naszych gości, pracy wolontariuszy udaje się nam tak intensywny festiwal zorganizować za znacznie mniejsze pieniądze.

Skibiński po raz kolejny podkreślił - o czym mówił już wielokrotnie w "Gazecie", że konieczne jest porozumienie małych stowarzyszeń, które spowoduje, że takim festiwalom jak Wertep będzie łatwiej funkcjonować. W tym roku o mały włos, a do organizacji festiwalu w takim wymiarze by nie doszło - minister kultury początkowo nie przyznał dotacji, za to pieniądze na dodatkowe działania dostały instytucje, które mają publiczny budżet. Organizatorzy Wertepu - znakomitej imprezy o wielkim wymiarze edukacyjnym (teatr dociera za darmo do miejscowości, w których teatru nie ma) - wsparcie otrzymali dopiero po odwołaniu.

- Działania pozainstytucjonalne są spychane na bok. My, jako mały festiwal, nie jesteśmy partnerami dla urzędów. Ale gdy spotka się już kilkadziesiąt stowarzyszeń i wspólnie zabiorą głos, to jest nadzieja, że takie inicjatywy nie przepadną. Dlatego chcemy rozmawiać, jak wspólnie rozwiązać ten problem i stworzyć rodzaj ciała, klaster, który spróbuje przeciwdziałać takim sytuacjom - mówi Skibiński. Przedstawiciele różnych teatrów i stowarzyszeń spotkać się mają 4 sierpnia w Białowieży na spotkaniu Art Klaster - Kreatywny Wschód.

Dzięki pasji grupki osób ze Stowarzyszenia Pocztówka Wertep reaktywuje tradycje sprzed wielu lat, tzw. teatru wędrującego po rubieżach (czyli wertep właśnie), kiedy to do wiosek po żniwach zaglądały wędrowne kampanie teatralne, albo też dla swoich sąsiadów grali sąsiedzi.

Festiwalowi patronuje "Gazeta"ci, ktlnej zabawy. Wiele jest te ten problem i stworzy

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji