Artykuły

WIADUKT

Teatr Telewizji (Katowice). L. Wantuła: "Wiadukt". Reżyseria - J. Wyszomirski. Reż. tv - W. Gawroński. Scenografia - W. Lange. Opracowanie muzyczne - J. Mentel. Premiera 10 II 1967 r.

Współczesna tematyka wiejska, po raz drugi w ciągu niezbyt odległego czasu zaprezentowana na małych ekranach, pozwala chyba zaryzykować twierdzenie, że telewizja szybciej od teatru i filmu reaguje na pewne istotne, bolesne czy drastyczne sprawy współczesności. Ta jej powinność, oczywista w odniesieniu do programu publicystycznego, nie staje się bynajmniej taką samą oczywistością w kontekście przedsięwzięć teatralnych, trudniejszych w realizacji, wymagających poza tym, przy podejmowaniu tematów trudnych, nieefektownych, czy po prostu obarczonych złymi tradycjami w literaturze, sporej dozy odwagi i ryzyka. Tej odwagi i tego ryzyka dowiedli ostatnio twórcy świetnego "Dekretu", Zdzisław Skowroński i Jerzy Antczak; obecnie na tę, pełną wybojów i niebezpieczeństw drogę wstąpił Teatr Telewizji Katowickiej, prezentując "Wiadukt" Leona Wantuły w reżyserii Józefa Wyszomirskiego.

Problematyka obydwu przedstawień jest w zasadzie podobna. W obu bowiem wypadkach rzecz dotyczy odwiecznego problemu miłości chłopa do ziemi, do tej ziemi, do której tęskniły chłopskie pokolenia przez setki lat, a którą wreszcie udało się zdobyć lat temu dwadzieścia. Reforma rolna potwierdziła i umocniła przed dwudziestu laty święte prawo chłopa do ziemi, ale przyszły nowe czasy i w pewnych szczególnych wypadkach ustawy muszą, dla wyższych konieczności, ulec nowelizacji. Tymi szczególnymi przypadkami zajmują się właśnie obie sztuki: raz jest to wywłaszczenie starego chłopa, który sam nie jest w stanie radzić sobie z gospodarstwem, kiedy indziej zaś - odebranie ziemi z powodu wielkiej budowy, budowy toru kolejowego i wiaduktu. Za każdym z tych przypadków stoi człowiek, a jego osobista racja, racja chłopa, właściciela, gospodarza i po prostu człowieka - nie może nie zostać wzięta pod uwagę.

Leon Wantuła w swej sztuce kreśli obraz współczesności nader złożonej; daleki jest od rysowania wsi sielskiej, patriarchalnej, pokazuje ją, świadomy rzeczywistości, w procesie dojrzewania młodych, w autentyzmie ruchów migracyjnych i integracyjnych. Sytuacje towarzyszące tym przemianom społecznym są skomplikowane i trudne, trudno też w sposób jednoznaczny określić rozmiary "win" czy "krzywd" jednej lub drugiej strony. Ofiary, w świetle wyższych racji - taką drogę rozumowania zdaje się proponować pisarz - są nie do uniknięcia, trudno z powodu jednego chłopskiego gospodarstwa zmieniać plany generalne. Ale z drugiej strony - czy można obalać "odwieczny" porządek rzeczy, czy racje osobiste, osobiste plany nie liczą się w skomplikowanym rachunku spraw ogólnych?

Dla postawienia powyższych problemów natury publicystycznej Wantuła przyjął formę tradycyjnego dramatu, z jego uświęconym tradycją podziałem na akty, z nieodłącznymi rekwizytami chłopskiej problematyki, nawet z postaciami ze sztuk czy książek o tematyce chłopskiej. I tu właśnie, w szczegółach, należy szukać przyczyn, dla których "Wiadukt" na ekranie telewizyjnym nie zabrzmiał do ostatka w sposób w pełni przekonujący. Problem sztuki Wantuły - to problem, w zmniejszonej skali - Puław i Nowej Huty, problem każdej większej budowy i inwestycji w naszym kraju. Ale autor przyjmuje go z całym obciążeniem schematów, jakie mogą się z tą sprawą wiązać i jakie przekazała nam starsza i nowsza literatura. A więc z bohaterem pozytywnym, niedokończonym inżynierem z kompleksami, postacią niedorozwiniętego parobka wykorzystywanego przez gospodarza, postacią córki, która - choć jej ciężko - to przecież rozumie, że wielka budowa wymaga ofiary. Do kręgu stereotypów należy jeszcze dodać odwieczny rekwizyt chłopskiej tragedii, siekierę, z której gospodarz nie omieszka zrobić użytku.

Reżyser Józef Wyszomirski przygotował sztukę Leona Wantuły nader starannie i nie bez pewnej pieczołowitości. Starał się - aranżacją poszczególnych scen, scenografią i oczywiście doborem aktorów - osiągnąć efekt prawdopodobieństwa i pewnej surowości dramatu. Wydaje się jednak, że w miejsce owej pieczołowitości - sztuce nie zaszkodziłyby skróty: może właśnie wówczas główny problem zarysowałby się bardziej wyraziście i przemówił w sposób bardziej przekonujący.

Bardzo dobre role w przedstawieniu stworzyli: Tadeusz Szmidt (Ryszard), Anna Gołębiowska (Dorota) i Wincenty Grabarczyk (Szymek).

I tym więc razem, choć nie bez zastrzeżeń, witamy nową inicjatywę - ukazanie na małym ekranie autentycznego dramatu współczesnego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji