Artykuły

Łódź. Rocznica śmierci Wojciecha Hasa

3 października minęła piąta rocznica śmierci Wojciecha Jerzego Hasa [na zdjęciu], jednego z największych polskich reżyserów filmowych.

Twórca "Pożegnań", "Jak być kochaną", "Rękopisu znalezionego w Saragossie" czy "Sanatorium pod Klepsydrą" związał się z łódzką szkołą filmową w 1974 r. Był dziekanem wydziału reżyserii, rektorem uczelni, dyrektorem i opiekunem artystycznym działającego przy szkole Studia Indeks.

Has urodził się w 1925 r. w Krakowie. Po wojnie wstąpił na krakowską Akademię Sztuk Pięknych. - Uczęszczałem do tej szkoły i, niestety, skręciłem w bok na ulicę Józefitów, gdzie mieściła się inna: Kurs Przysposobienia Filmowego - mówił w wywiadzie dla "Gazety".

Debiut pełnometrażowy - "Pętlę" według Marka Hłaski - nakręcił w wieku 30 lat. Późniejsze filmy także realizował na podstawie dzieł literackich. Ekranizował twórczość m.in. Stanisława Dygata, Kazimierza Brandysa, Bolesława Prusa, Jana Potockiego, Brunona Schulza. Krytycy i widzowie z niecierpliwością czekali na jego kolejne dzieła. Filmowcy tej miary co Francis Ford Coppola czy Steven Spielberg zachwycali się "Rękopisem znalezionym w Saragossie".

1 kwietnia tego roku Łódź uroczyście obchodziła 80. urodziny twórcy. Kina wyświetlały jego najsłynniejsze filmy, a Muzeum Kinematografii przygotowało wystawę pamiątek po reżyserze pt. "Rupieciarnia". Znalazły się na niej nagrody, scenariusze, rękopisy, plakaty i fotosy z planu filmowego oraz prywatne pamiątki.

Wdowa po reżyserze Wanda Ziembicka-Has tak wspominała jego maszynę do pisania: - To jedyna maszyna mojego męża. Do dzisiaj jest w dobrym stanie. Gdyby się popsuła, Has by ją wyrzucił i kupił nową. Był perfekcjonistą. Na maszynie wystukiwał podania do ministra kultury, żeby pozwolono mu kręcić filmy. Listy do znajomych i scenariusze pisał odręcznie ulubionym piórem. Pracował głównie w południe, kiedy było dobre dzienne światło. Wieczorami wolał rozmawiać, a ostatnimi laty oglądał telewizję i komentował dzienniki.

Reżyser Sławomir Kryński, przyjaciel Wojciecha J. Hasa: - Z pozoru był nieprzystępny, liczył się tylko on i jego filmy. Ale tak naprawdę uwielbiał ludzi. Jak kogoś polubił i zaufał, to choć na początku z zasady mówił "nie", można było z nim zrobić wszystko. A jak nie dowiedział się w ciągu dnia czegoś nowego, uważał taki dzień za stracony. Był jednym z najlepszych reżyserów na świecie. Jednym z najuczciwszych ludzi. Wiedział najwięcej o filmie. Nikt nie miał tak celnych i niebanalnych uwag jak on. Czasem wyrażanych w trzech słowach.

Maria Kornatowska, wykładowca w łódzkiej szkole filmowej:

- Wielki artysta, wspaniały człowiek. Miał niepowtarzalne, ironiczne poczucie humoru. Niesłychanie wrażliwy i charyzmatyczny człowiek.

Pracownicy "filmówki" złożyli kwiaty na grobie mistrza i wizjonera polskiego kina.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji