Artykuły

Na próbach bywa nerwowo

- Ta praca polega na ciągłym balansowaniu, wymaga sporego wyczucia sytuacji. Wciąż badam cienką granicę tego, na co można sobie pozwolić, a na co już nie. Szczególnie podczas prób generalnych, które bywają dość stresujące. I to zarówno dla reżysera, jak i dla aktorów - mówi fotoreporter WOJTEK SZABELSKI, związany z Teatrem im. Horzycy w Toruniu.

Rozmowa z Wojtkiem Szabelskim, toruńskim fotoreporterem związanym z Teatrem Horzycy, który od 20 lat fotografuje teatralną scenę:

Puka Pan zanim wejdzie z aparatem do garderoby aktorów?

- Mógłbym nie pukać, ale wciąż robię to ze względu na kulturę osobistą. Dla wielu aktorów jestem kolegą lub nawet przyjacielem. Często spotykamy się prywatnie. Teatr to jednak ich miejsce pracy, a więc nie staram się robić tego, czego bym nie zrobił u nich w domu. Fotograf w teatrze nie jest raczej pożądaną osobą na próbach. Ta praca polega na ciągłym balansowaniu, wymaga sporego wyczucia sytuacji. Wciąż badam cienką granicę tego, na co można sobie pozwolić, a na co już nie. Szczególnie podczas prób generalnych, które bywają dość stresujące. I to zarówno dla reżysera, jak i dla aktorów.

Puszczają im czasem nerwy i chcą Pana wygonić? Rozmawiajmy szczerze.

- Nigdy nie zostałem jeszcze wyrzucony z próby w taki typowy sposób, ale czasem wyczuwam, że jestem już na granicy, której pod żadnym pozorem nie mogę przekroczyć. Mówię o stosunku reżysera do fotografa. Aktorzy do mojej obecności już są przyzwyczajeni.

Przez te lata stałem się częścią ich świata. Inaczej zareagowaliby z pewnością na nowego fotografa, którego do teatru przywiózłby ze sobą reżyser.

Często dochodzi do takich sytuacji?

- W Teatrze Horzycy jeszcze czegoś takiego nie było, ale w innych teatrach to się zdarza. Tak jest na przykład ze znanym reżyserem Krystianem Lupą, którego spektakle fotografuje tylko jedna wybrana przez niego osoba.

Przez te dwie dekady musiał się Pan sporo naoglądać?

- Zdarzało się, że ten sam spektakl dzień po dniu. I z reguły kiedy siadałem później na premierze w fotelu, odkrywałem go na nowo. Robiąc zdjęcia na próbach nie ma szans, aby zwrócić uwagę na wszystkie szczegóły. Myślę wówczas obrazami, a nie odbieram tego, co jest dla spektaklu ważne. Przez te 20 lat powstało wiele fotografii. Te ulubione wydrukowałem i powiesiłem na ścianie w moim salonie. Większość z nich pochodzi z prób. Mają szczególny nastrój.

Co jest takiego pociągającego w robieniu teatralnych zdjęć?

- Wszystko zaczęło się od służbowego zlecenia. Dla Centralnej Agencji Fotograficznej miałem zajmować się fotograficzną obsługą Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego "Kontakt". Przy okazji zdjęć teatralnych mogłem pozwolić sobie na autorską interpretację tego, co widzę. Zobaczyć sztukę tak, jak pozwoli mi na to moja wyobraźnia. To mnie zaintrygowało i intryguje nadal. Dziś nie potrafię przejść obok teatru, nawet samego budynku, tak zupełnie obojętnie.

Tym bardziej że ożenił się Pan z aktorką...

- Czasami znajomi i nieznajomi pytają się mnie jak reaguję fotografując w teatrze scenę, podczas której moja żona całuje się z innym aktorem, w domyśle mężczyzną. Odpowiadam, że tak samo jak i ona, podchodzę do tego profesjonalnie. To w końcu tylko teatr. Poza tym mam do niej zaufanie.

WARTO WIEDZIEĆ

Teczka osobowa

> Wojtek Szabelski jako fotoreporter pracował dla CAF, a później PAR Ma własną agencję fotograficzną.

> Mąż toruńskiej aktorki Matyldy Podfilipskiej, płetwonurek, pilot.

> Na Facebooku prowadzi profil Halo Teatr, gdzie zamieszcza swoje zdjęciowe, teatralne felietony.

Na zdjęciu: "O miłości", Teatr im. Horzycy

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji