Artykuły

Genowefa Smoliwąs opowiada

Pochylona, w bereciku na bakier brudnoróżowego koloru, w gru­bych pończochach, w niepraw­dopodobnie barwnych letnich sandał­kach, w barchanowej sukience (czarno-żółta krateczka), w długim nie­dobranym do tego swetrze i jesz­cze w apaszce czerwonawej - pod brodą - siedzi niepewnie przy stoliku. Kobieta zmęczona ży­ciem, spracowana o niesprecyzowanym wieku: pięćdziesiąt? sześćdzie­siąt? choć wynikałoby z tego co mówi, że około czterdziestki... W rę­ku jaskrawożółta siatka na zakupy a w niej - termos, herbata, ka­napki. Od czasu do czasu sięga po kubeczek lub kęs chleba z czymś tam. Wygląda jak osoba, która przy­szła na dłużej, bo ma interes. Istot­nie - opowiada całe swoje życie. Właściwie opowiada o synu, Janu­szku. - To dziś zanikająca umiejętność: dar opowiadania żywo, barwnie, na­turalnie. Mieli go kiedyś liczni ga­wędziarze: szlacheccy, chłopscy, lumpenproletariaccy; w mieście i na wsi. Mieli - podobno - ten dar, który sprawiał, że ich z zapartym tchem słuchano. Wszystko, o czym mówili - było ciekawe, prawdziwe. Często dar ujawniał się w pisaniu i niektórzy pisarze po­trafili opowiadać, przede wszystkim opowiadać w swoich książkach. Co jest istotą gawędy, relacji, opowieści? - przecież nie dystans, jak się pozornie wydaje, przeciwnie - stopień przejęcia się tematem, jego uprawdopodobnienie emocjo­nalne, jego jak gdyby zagranie, uteatralnienie. Czy w teatrze opo­wiada się zatem? Naturalnie ra­czej nie, prawdziwy teatr zasadza się na konflikcie, spięciach racji, one narzucają dopiero dramatyzm a więc i "dzianie się" czegokolwiek.

Ale dar opowiadania to już - jak i wszędzie - bogactwo, skarb w teatrze. Często tak wielkie, że zawiera w sobie wszystko, łącznie i z możliwościami tychże koniecz­nych napięć, konfliktów, skali dra­matycznej.

Aktor albo to ma, albo nie. Jeśli nie - nie ma nieszczęścia, ale taki aktor nie powinien nigdy pojawić się w dłuższych monologach, solów­kach, a już broń Boże - monodra­mach. Jeśli natomiast obdarzony jest owym darem a jeszcze, dodatkowo, jest aktorem wybitnym, co zawszą znaczy także: dysponującym świetną techniką - może, w niektórych wy­padkach, absolutnie wystarczać sam sobie. To jest - być sam na sam ze słuchaczem i widzem.

Ryszarda Hanin opowiadająca swoje dzieje jako Genowefa Smoli-wąs z "Ballady o Januszku" Sła­womira Łubińskiego - jest przy­kładem takiego właśnie, samowy­starczalnego aktorstwa, które posłu­guje się - poza wszystkimi innymi środkami - niebywałym talentem żywej narracji.

I Ryszarda Hanin wystarcza, do­statecznie wypełnia tę "Balladę o Januszku" swoją osobowością, swoim głosem, ciałem, obecnością. Czy chcę przez to powiedzieć, że "cała reszta" jest tu niepotrzebna? Właśnie to, właśnie tak mniemam.

Cała reszta to owa szkieletowa inscenizacja, na którą składają się: adaptacja (dokonana zresztą przez autora książki) i wynikająca z niej druga rola, partnera Hanin, męż­czyzny będącego już to synem, już to każdorazowym bohaterem jej re­lacji, już to adwokatem. Ta postać przeszkadza i rozprasza. Henryk Ta­lar nie ma tu, prawdę powiedziaw­szy, co grać, jest ścianą, do której się gra, ale gwiazdą tego meczu jest tylko narratorka.

Wystawia się tę ,,Balladę o Januszku" po kilka razy w miesiącu w Społecznym Domu Kultury na Żoliborzu (Próchnika 8a, na tyłach teatru Komedia), jako kolejną pre­mierę tzw. Sceny Prezentacje. Re­żyserował tę "Balladą" kierownik artystyczny Prezentacji - Romuald Szejd.

Dla porządku dodać należy, że Scena Prezentacje (jak szczegółowo relacjonuje program) powstała w październiku ubiegłego roku, że "Ballada o Januszku" to już jej czwarta premiera, że uprzedziły ją "Białe noce" wg Dostojewskiego z romansami Jonasza Kofty i Je­rzego Maksymiuka, "Heloiza i Abelard" Romualda Duncana także z balladami Kofty i muzyką Maksy­miuka oraz "Biesiada u Hrabiny Kotłubaj" wg opowiadania Witolda Gombrowicza.

"Ballada o Januszku" zrobiła w 1979 roku swoistą karierę, a przynajmniej mały szumek. Autor - debiutant nie kryje blasków swego sukcesu (pisze dla Sceny Prezentacje wstęp do programu, w którym wy­kłada własne credo) przed ewentu­alnym widzem swojej - adaptowa­nej przez siebie na scenę - "Bal­lady".

Ten fakt raczej zniechęca, już lepiej czytać samą książkę, a naj­lepiej oglądać Ryszardę Hanin. I tylko Ryszardę Hanin - adap­tacja psuje tu czystość opowia­dania. A opowiada się przejmu­jąco o sprawach także przejmują­cych; matka syna przebywającego w więzieniu, który już niegdyś za­liczał poprawczak, ma powody do pretensji wobec życia.

Są to pretensje zresztą nieduże - miała ciężkie życie jako samotna wdowa, sprzątaczka wychowująca samodzielnie jedynego syna, ale naj­bardziej nie wie: dlaczego jej się to wszystko przydarzyło? To wszy­stko to pech z Januszkiem, który marnuje życie sam, marnował go jej (bijał i to mocno!), któremu jed­nak - tak uważa - "świat" także a może przede wszystkim - zmar­nował wszystkie szanse. Bardzo to tragiczne. Opowieści, snute językiem dosyć dziwnym, ale adekwatnym (autor powie: "dość szczególna zbit­ka pewnych pozostałości wiejskich, języka podmiejskiego i żargonu biurokratyzowanych działaczy lub urzędników, półinteligentów").

Czy Januszek miał te dobre szan­se startu, takie choćby, jak jego ko­lega i rówieśnik, syn lekarza, u któ­rego sprzątała jego matka?

Genowefa Smoliwąs opowiada gorzko, ale nie zalewa tą goryczą całego świata. Aktorka wyposaża ją w ciepło, anemiczny humor, nikłą rubaszność - kiedy się da, kiedy można, kiedy życie na to pozwoli - nie zatapia we łzach doli Geno­wefy, podkreśla jej życiową czepliwość, to, co jest optymizmem na przekór czy też optymizmem mimo wszystko.

Książka Łubińskiego nie dała mi powodów do szczególnych doznań i nie o niej tu chcę mówić. Ale to, co bierze z niej jako materiał aktorka Ryszarda Hanin - urasta do rangi symbolu i... sygnału. Spo­łecznego sygnału dla pewnych sy­tuacji i mechanizmów, które są lub tworzą się na marginesach układów, na które skierowana jest nasza uwa­ga. Że aktorka robi to doskonale - cała sprawa ma już raptem inny wymiar. I mimo że na scenie jest partner, jest to - dla mnie - opowieść Genowefy Smoliwąs, ko­biety, której łatwo nie da się zapom­nieć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji