Artykuły

Czarno-białe wspomnienia. Niedziela na Konfrontacjach

Międzynarodowy Festiwal "Konfrontacje Teatralne" w Lublinie. Pisze Kacper Sulowski w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Po uroczyście przegadanym "wstępniaku", czyli pierwszym dniu festiwalu, którego program był bardziej galowy niż teatralny, Konfrontacje wreszcie pokazują to, czego od nich wymagamy. Konfrontacyjna niedziela upłynęła pod znakiem czarno-białych wspomnień i odniesień do przeszłości.

Zacznijmy od małej dygresji. W programie tegorocznej edycji widnieje piętnaście spektakli, w tym dwa lubelskie. Prawie tydzień przed inauguracją wyprzedały się bilety na dwa przedstawienia. Proszę zgadnąć jakie. Fenomen. Czyżby lublinianie swoje chwalili, cudzego się bali? Może obawiają się, że kolejna okazja do zobaczenia "Lustra" i "Lodu" prędko się nie nadarzy?

Pierwszym lubelskim pokazem na Konfrontacjach było "Lustro" [na zdjęciu] Sceny Plastycznej KUL. Choć nie jestem zagorzałym fanem spektakli "plastycznych" i teatru obiektów, na najnowszą sztukę Leszka Mądzika poszedłem z nieukrywaną nadzieją i oczekiwaniem. Reżyser w swoim dziele odzwierciedla życie i twórczość Brunona Schulza, a tytułowe lustro, to jego zwierciadło duszy, brama do własnej osobowości. Już na początku sztuki chce do niego zajrzeć, a spektakl prowadzi go w tym kierunku do samego końca. Przedstawienie złożone jest z sekwencji pieszczących oko obrazów, w czym Mądzik niezaprzeczalnie nie ma sobie równych. Każdy z nich niesie wiele niejednoznacznych, pobudzających wyobraźnię symboli i odwołań. Cały spektakl utrzymany jest, podobnie jak proza Schulza, w poetyce snu. Co jakiś czas na scenie pojawiają się skarłowaciałe, budzące strach postaci, a główny bohater nie odróżnia rzeczywistości od fikcji. Da się też znaleźć głębsze odniesienia do twórczości żydowskiego artysty, m.in. erotyczną fascynację, która zakrawa na lekki fetyszyzm. Mądzik doskonale operuje światłem, a jeszcze lepiej ciemnością, która odseparowuje widza od realności i z wielką siłą wciąga go w obrazy. Nierozłącznym elementem pokazów sceny plastycznej jest muzyka, w tym przypadku, także świetna. Obrazy w połączeniu z dźwiękami wprowadzają widza w stan hipnotycznego soporu. Wszystko to sprawia, że każdy z widzów patrzy we własne lustro i sięga wzrokiem w głąb siebie, do nieznanych i nieodkrytych pokładów wyobraźni, marzeń, lęków i obsesji.

Być może spłaszcza to nieco pojmowanie teatru jako medium przekazu, ale można powiedzieć, że z Mądzikiem jest jak z kobietą. Można go nie rozumieć, ale trzeba podziwiać. Czasem nie warto doszukiwać się ukrytych przesłanek, odkrywać znaczenia tysięcy symboli i kontekstów. Wystarczy napawać się widokiem.

O ile pierwszy z niedzielnych spektakli pogrążony był w mroku, w kolejnym światła było ponad miarę. Chodzi o pierwszy z tzw. remiksów - spektakl "Poor Theatre". Przypomnijmy, że zasadą remiksu jest sięganie po prace artystów, by na ich bazie stworzyć własną opowieść. Wojtek Ziemilski poszedł jeszcze dalej i zrealizował wariację wariacji. Kilka lat temu Nowojorska grupa The Wooster Group przygotowała "Poor Theatre", swoistą powtórkę jednego z najbardziej klasycznych przedstawień Jerzego Grotowskiego i Teatru Laboratorium - "Akropolis". Ziemilski nawiązuje do obydwu spektakli, żonglując konwencją oryginału i nowojorskiej powtórki. Na scenie widzimy trójkę uroczych dzieci w wieku około sześciu, siedmiu lat. Na uszach mają słuchawki, w których słyszą wskazówki wydawane przez dorosłych "przewodników". Surowa scena rozświetlona kilkoma jarzeniówkami pokazuje, że nie przyszliśmy na spektakl sensu stricto. To raczej pokaz pracy warsztatowej, gdzie dzieciaki pracują nad "Akropolis" Wyspiańskiego. Najpierw piszą na kartkach słowa poematu, potem recytują, powtarzając jak mantrę wypowiedzi posągów z katedry wawelskiej. Czyżby repetowanie było jedynym sposobem przyswajania kultury? Powtarzane słowa-klucze nacechowane negatywnie (śmierć, grób, rewolucja) zestawione z dziecięcymi buziami wywoływały wśród widzów raz uśmiech, raz konsternację. Ziemilski umiejętnie gra z pojęciami powtórzenia i oryginału, pokazując, że dzieło Wyspiańskiego i jego inscenizację Teatru Laboratorium można interpretować na tysiące sposobów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji