Artykuły

400 kilometrów do urny

- Nie po to sobie wywalczyłem Polskę taką jaką mamy, żebym teraz nie głosował. Dla mnie to, że wszystko się zmieniło 15 lat temu, to jest wielki sukces. Jakkolwiek by nie było i cokolwiek złego by się nie działo, to jest mój kraj - mówi Mirosław Neinert, aktor i dyrektor Teatru Korez w Katowicach.

By dotrzeć do lokalu wyborczego Mirosław Neinert musiał pokonać prawie 400 kilometrów. Dwa dni poprzedzające wybory zespół teatru spędził na festiwalowych prezentacjach w Tarnowie i Lublinie. W sobotni wieczór [8 października] jeszcze prezentował spektakl, potem pakowanie sprzętu, kilku godzin snu i w niedzielę około południa powrócił do Katowic. Większość artystów tak jak Neinert powrót do miasta rozpoczęła od udziału w głosowaniu: - To są banały, ale nie po to sobie wywalczyłem Polskę taką jaką mamy, żebym teraz nie głosował. Dla mnie to, że wszystko się zmieniło 15 lat temu, to jest wielki sukces. Jakakolwiek by nie było i cokolwiek złego by się nie działo to jest mój kraj. Dlatego muszę iść decydować o tym kto będzie nami rządził. Czy to na wyborach do parlamentu, czy do sejmiku samorządowego, czy do władz miasta, czy na prezydenta. I jak słyszę, że ludzie narzekają na bezsens wyborów i tego co jest teraz - to sobie myślę, że mają krótką pamięć. Polska socjalistyczna to był ohydny kraj pełen zakłamania, nieufności między ludźmi. Kraj psychicznego terroru. Gdy ktoś mówi, że było fajnie bo miał wczasy w Bułgarii to - to jest chore. To teraz jest moje i dlatego głosuję.

Refleksje związane z wyborami przeplatają się wrażeniami z obu festiwali: Festiwalu Komedii Talia w Tarnowie i Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Konfrontacje w Lublinie, gdzie artyści Teatru Korez zaprezentowali "Cholonka" według Janosza. Spektakl bardzo specyficzny, osadzony w śląskich realiach i grany gwarą. Jak mówi Neinert odbiór w obu miejscach był zupełnie inny: - W Tarnowie graliśmy po raz pierwszy nie na Śląsku, bo Bielsko się nie liczy. W miejscach gdzie śląska widownia reaguje salwami śmiechu - była cisza. Nie rozumieli tych najsmaczniejszych rzeczy. Trudne do zrozumienia są też odwieczne relacje miedzy Niemcami i Polakami na Śląsku, te wszystkie niuanse. Po tym tarnowskim doświadczeniu, podobnej reakcji spodziewaliśmy się w Lublinie... i tu zostaliśmy zaskoczeni. Czuliśmy się tak jakbyśmy grali przed naszą widownią.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji