Krajobraz po dżumie
Średniowieczna Francja wije się w konwulsjach Czarnej Śmierci. Szarlatani sprzedają nie warte funta kłaków recepty na długowieczność. Sekty biczowników obiecują zbawienie. Flote (Janusz Andrzejewski) wierzy, że Bóg nie jest Panem trwogi, lecz śmiechu. Że od "hosanna" woli zdrowy śmiech, a od kacerzy - klownów. Flotę powołuje do życia Czerwone Nosy, towarzystwo wędrownych komediantów.
"Czerwone Nosy" Petera Barnesa kipią bogactwem języka i słownych paradoksów, których patronem jest Szekspir, a tłumaczem Stanisław Barańczak. Słownej żonglerce towarzyszy gra sprawdzonymi teatralnymi grepsami, które w poznańskim Teatrze Nowym zainscenizował z wielką klasą Eugeniusz Korin. W scenografii, która swobodnie trawestuje układ elżbietański - wskrzesił jarmarczny teatr z całą galerią charakterystycznych dla niego postaci. Ślepcem, który żongluje pałką i nożem (Michał Grudziński), tańczącym duetem inwalidów, konferansjerem-jąkałą, głoszącymi pokój płatnymi mordercami oraz zakonnicą, która z niejakim żalem uniknęła gwałtu, myśląc, że byłaby to jej największa pokuta (Antonina Choroszy). W historię zwariowanej trupy Flote'a wpisany jest też motyw teatru w teatrze, granych przez Czerwone Nosy - moralitetu oraz misterium. W obu tych planach rozgrywa się walka Karnawału z Postem, Kościoła Wielkiej Nocy z Kościołem Środy Popielcowej. By było śmieszniej, komedianci grają z papieskim błogosławieństwem. Klemens VI (Witold Dębicki) udzielając go, zapytał jednak, czy na życzenie Kościoła Flote rozwiąże trupę. I ma do tego "powody". Wolność Czerwonych
Nosów nie chce znać bowiem granic. Ich wiara to przecież "Kościół bez klasztorów". Oczyszczający śmiech odnoszą bez różnicy do Boga, św. Marii czy Śmierci lub instytucji małżeństwa. A gdy zaraza się skończy - bractwo Flote'a znowu stanie się niebezpieczne, Śmiech był potrzebny papieżowi, by uciszyć społeczne niepokoje.
A co może uczynić artysta, gdy wraz z normalnością wraca, groźniejsza od dżumy - głupota władców? Pozostać wiernym dewizie, że żart powinien być jak rewolucja. Czerwone Nosy pozostaną jej wierne. Nawet w obliczu Boga żartując, zapytają Go - skąd taki brzydki wygląd żyraf i wielbłądów.