Artykuły

Tytułowy bohater, Krum, powraca po latach do rodzinnego miasta. Tam czeka na niego matka, przyjaciele i wszyscy mieszkańcy. Jednak świat, który zastaje 40-latek, jest sparaliżowany, jakby na coś oczekiwał w znieruchomieniu.

"Krum", którego premierę zobaczymy w Starym Teatrze 12 marca, to sztuka Hanocha Levina, jednego z wybitniejszych izraelskich dramaturgów, także autora utworów satyrycznych, poezji i książek dla dzieci. Jako reżyser współpracuje z Teatrem Miejskim w Hajfie i jerozolimskim Teatrem Han. Przedstawienie zrealizował Krzysztof Warlikowski. Spektakl powstał w koprodukcji z warszawskim teatrem Rozmaitości.

- To jest konkretna historia 40-letniego mężczyzny, który wraca do kraju z bagażem przebytych doświadczeń. Jemu nie udaje się życie. A dodatkowo umiera mu matka. Jest to więc sztuka o pewnym kryzysie w kraju, w społeczeństwie, ale również o kryzysie wynikającym z niemożności odnalezienia swojego miejsca we wszechświecie. Jeśli traci się ważną część siebie, nie ma się rodziny i ma się czterdzieści lat, to człowieka nachodzą pewne metafizyczne lęki - powiedział Krzysztof Warlikowski w jednym z wywiadów. W innym poruszył wątek osobisty, mówiąc: - Czytając tę sztukę, poczułem się jak Krum, zatęskniłem za korzeniami, tradycyjnym modelem rodziny. Przerósł mnie tekst Levina, gdy przeczytałem końcowy monolog czterdziestoletniego faceta, który mówi: Nie jestem gotów na śmierć matki. Rzecz w tym, że przez długi czas żyjemy w prze konaniu, że jeszcze wszystko może się zdarzyć, aż raptem uświadamiamy sobie, że coś już jest za nami. Pojawia się pytanie - co dalej? Może być katastrofa, ale może powrót do życia.

W spektaklu, którego warszawska premiera odbyła się 13 bm., zobaczymy m.in. Jacka Poniedziałka (Krum), Stanisławę Celińską (Matka), Maję Ostaszewską, Małgorzatę Hajewską-Krzysztofik, Annę Radwan-Gancarczyk i Danutę Stenkę.

"Krum", po krakowskiej premierze, rusza na podbój Europy; w marcu będzie prezento-wany w Berlinie, podczas inauguracji Roku Polskiego w Niemczech, a latem w Avinionie.