Artykuły

Kobieta zawiedziona

Jak ubrać w formę to, co zdaje się być ulotnym wynurzeniem, nie uporządkowanym uczuciem albo tylko chwilową emocją? W jaki sposób przekazać zebranej publiczności to, do czego trudno przyznać się przed samym sobą, nie uroniwszy nic z intymności wyznania? Wyobraźnia i reżyserskie wyczucie materii pozwoliły Magdzie Umer na pogodzenie warunków Dużej Sceny Teatru Powszechnego z kameralnością odbioru i atmosfery "Kobiety intymnej" Simone de Beauvoir. Na pudełkowej scenie, której ściany zostały obite zadrukowanymi "kartkami" dziennika, umieszczono ekran. Podobny do tego, który często zawisa nad estradą podczas koncertów na stadionie. Zabieg pozornie nieteatralny; obcy poetyce osobistego wyznania. Bliższy raczej telewizji i jej diabelskim sztuczkom. A jednak skrywający w sobie jakąś tajemnicę ekshibicjonistycznej szczerości, "efektu bliskości". Ekran ogniskujący napięcie i czujność widza przyjął role medium emocji i nastrojów zawiedzionej kobiety. Paradoksalnie, bo stwarzając sztuczny dystans jednocześnie nieustannie go przełamuje. Dziennik pisany na twarzy. Twarz bohaterki Krystyny Jandy napięta, rozedrgana, bolesna, to znów łagodna, nienaturalnie powiększona skupiła całą uwagę publiczności. Drobna zaś postać w beżowej sukience przy mikrofonie przypomina, że historia opowiadana tu i teraz jest ciągle żywa, a nie spisana już dawno i tylko teraz przywołana.

Na dwie godziny aktorce i reżyserowi udało się poddać publiczność działaniu innego czasu, którego rytm wyznaczają dni zapisane w dzienniku. Na czas "literacki" nałożył się czas "teatralny". Wydarzenia dzięki wprowadzonym francuskim szlagierom (z repertuaru Charles Aznavoura Salvadore Adamo, Juliette Greco, Jacques Brela w świetnym tłumaczeniu Wojciecha Młynarskiego i Jeremiego Przybory oraz niekonwencjonalnym aktorskim wykonaniu z elementami melorecytacji) stworzyły zamknięte całości o wewnętrznej dramaturgii i dynamice, podporządkowane jednej myśli. Nieco naiwnej i sentymentalnej. Bo przecież w tym opowiadaniu chodzi właśnie o przekazanie wzruszenia, o zaznaczenie osobnego kobiecego świata rozedrganych uczuć. Dla ich opisu można by się posłużyć kategorią "wysokiego banału". Fenomen literatury posiłkującej się schematami zachowań polega na jej uniwersalności, nieskomplikowanej myśli i łatwym odbiorze. Potrafi zaczarować i poruszyć całą publiczność, nawet sprowokować łzy. Silna zaś osobowość aktorki, jej interpretacja postaci - twardej, odważnej i równocześnie wrażliwej, czułej kobiety przełamały ów tkliwy ton, a banalnej historii nadały wartość doświadczenia i głębię. Kolejna fascynująca postać z galerii kobiet kreowanych przez Jandę ("Biała bluzka", "Shirley Walenteine"), obdarzona jej temperamentem, bliska widowni.

Nie wiadomo do końca, czy postać kobiety, w którą wcieliła się aktorka, należy utożsamiać z osobą Simone de Beauvoir. Jedno jest pewne: spowiedź, jaką czyni, jest bardzo prawdziwa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji