Artykuły

Tańcowała igła z nitką

"Nie ma pieniędzy, nie ma kredytu i ten bałagan dosięgnął szczytu". Ta piosenka spektaklu "Z życia krawcowych musicalowych" najnowszej premiery Teatru Muzycznego z Gdyni jest jednocześnie najkrótszą jego recenzją. Libretto napisali Xymena Zaniewska i Mariusz Chwedczuk, muzykę skomponował Andrzej Żylis, a całość wyreżyserował Adam Hanuszkiewicz.

Pomysł musicalu, jak przyznaje w programie Xymena Zaniewska, zrodził się z potrzeby serca i jest swego rodzaju hołdem złożonym wszystkim krawcowym, bez których wielkiego talentu i oddania nie powstałaby żadna premiera. To co powstało w Gdyni wydaje się jednak tworem nie w pełni dojrzałym, pozostawiającym uczucie niedosytu. Dominującym wrażeniem jest przede wszystkim uczucie chaosu, nad którym wyraźnie nie potrafił zapanować reżyser Adam Hanuszkiewicz.

Oglądamy opowieść o teatrze, w którym dyrektor naczelny (w tej roli świetny wokalnie Krzysztof Stasierowski) wiecznie ubolewa nad brakiem pieniędzy. Mamy rozkapryszoną, a jednocześnie obdarzoną dużym talentem i pięknym głosem Divę Gryzeldę (Irena Pająkówna) i godnego jej partnera Tenora (Tomasz Steciuk). Występu tej trójki słucha się z dużą przyjemnością.

Gorzej niestety z utworami w wykonaniu tytułowych krawcowych. Oprócz piosenek zabawnych i wpadających w ucho, jak choćby tej zaczynającej się od słów "Żelazko ma duszę gorącą i czułą", czy "Pokochaj krawcową, to się opłaca, z nią jedwabne życie będziesz miał" jest sporo utworów zaśpiewanych nierówno. W kilku wypadkach nie sposób także zrozumieć słów, bo - zgodnie z wolą reżysera - wykonawczynie śpiewają je tyłem do widowni. Brakuje zabawnych anegdot zza kulis, zamiast tego mamy mało w sumie atrakcyjne życie krawcowych, rozmawiających między sobą o różnych przyziemnych sprawach. Poradą najbardziej praktyczną jest przepis na udany sernik, podany precyzyjnie przez jedną z nich. W drugim akcie momentem najbardziej elektryzującym dla zespołu ma być przyjazd mistrza Adama Hanuszkiewicza. To przewrotne poczucie humoru mógł doprawdy wykazać tylko sam reżyser. W scenariuszu spektaklu pojawiła się też dość niebezpieczna teza - Dyrektor nie chcąc znosić kaprysów swej primadonny, ulega namowom asystenta i angażuje do głównej roli jedną z krawcowych. Pomysł wydaje się zabawny i rodem z bajki o "Kopciuszku" pod warunkiem, że istnieje jedynie w świecie fikcji. Wprowadzony w życie daje niestety dość opłakane rezultaty, o czym mogliśmy się przekonać w Teatrze Narodowym. Tam część związkowców uznała, że śpiewać każdy może i bez wiedzy reżysera stworzyła własną obsadę. Tego typu przedsięwzięcie nie miało nic wspólnego przedsięwzięciem artystycznym.

Współautorzy libretta "Przed premierą, czyli Z życia krawcowych musicalowych" zadbali o piękną oprawę plastyczną swego dzieła i ta zasługuje bez wątpienia na największe uznanie. Mariusz Chwedczuk, z zegarmistrzowską wręcz precyzją wyczarował misterną, koronkową scenografię, Xymena Zaniewska zaś zaprojektowała suknie, w których każda aktorka wygląda niezwykle fantazyjnie i kobieco. Sam spektakl w warstwie fabularnej wydaje się kostiumem jedynie sfastrygowanym i wymaga sporych przeróbek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji