Artykuły

Trochę polskiej historii

Państwowy Teatr Dramatyczny im. A. Mickiewicza - Galeria Pokoju. "Krótka noc" Władysława L. Terleckiego. Reżyseria-Henryk Kluba. Scenografia Dorota Banasik. Piąta premiera sezonu 1988/89.

Nigdy nie robi się przedstawienia lub filmu dla wszystkich - powiedział przed premierą "Krótkiej nocy'" reżyser Henryk Kluba. I rzeczywiście - przeświadczenie twórcy, iż zrealizował dzieło, które spodoba się każdemu odbiorcy, jest z gruntu fałszywe.

Długo oczekiwana premiera: "Krótkiej nocy" (kilkakrotnie z rożnych powodów odsuwano jej termin) również wywołała różne odczucia oraz opinie. Widzom wrażliwym, znającym historię, historię Polski... skłonnym do intelektualnych dyskusji, dramat - "Krótka noc" dostarczył niewątpliwie; sporo wartościowej pożywki, pobudził intelekt, przybliżył mało znaną postać jednego z uczestników walk narodowo - wyzwoleńczych - Stefana Bobrowskiego.

Dla innych przedstawienie było nużące. Z nie kończącą się ilością dialogów, prowadzonych przez zmieniających się; przedstawicieli różnych orientacji i ugrupowań politycznych.

W rzeczy samej spektakl nie jest łatwy w odbiorze, wymaga dużego skupienia uwagi, a i jak wspomnieliśmy sporego obycia historycznego. Można powiedzieć, że składa się z wielu scen, które drobiazgowo pozbierane w całość dają obraz mało znanego epizodu polskiej historii związanej z walkami o niepodległość. Konkretnie chodzi o pewne mroczne wydarzenie z Powstania Styczniowego. Brudny, dramatyczny spisek na życie Stefana Bobrowskiego - naczelnika miasta Warszawy, członka Rządu Narodowego w Powstaniu Styczniowym. Ginie w uratowanym pojedynku , z doskonałym strzelcem hrabią Grabskim.

Doprowadzenie do śmierci Bobrowskiego, której pragną nie tylko zaborcy, ale i określone ugrupowania polskie, reprezentujące inny punkt widzenia na ruch narodowowyzwoleńczy, kategorycznie sprzeciwiające się walce zbrojnej z wrogiem - stanowi sedno akcji spektaklu. Akcji rozgrywającej się w czasie jednej nocy i następującego po niej poranku.

Widz wprowadzony zostaje w sam środek ścierania się poglądów politycznych, w coraz bardziej duszną atmosferę spisku. Napięcie dramatyczne - rośnie, pętla wokół Bobrowskiego zaciska się, aż do kulminacyjnego momentu wyruszenia na nierówny pojedynek, który bardziej nazwać by można egzekucją. Po nim następuje scena finałowa. Na przezroczystej zasłonie - "rzucona" z projektora twarz zabitego przywódcy powstania.

Sam główny obiekt prowadzonych dyskusji i knowań znajduje się jednak jakby na dalszym planie. Brak dużych, wiodących ról w tym utworze stanowi określoną trudność dla aktorów, którzy stają się tutaj (raczej trybami ogólnej machiny, podporządkowując się jej działaniu.

Bobrowski (Ireneusz Wykurz), Krasicki (Tomasz Karasiński), Grabowski (Tadeusz Morawski), Generał (Zbigniew ); kolejarz (Aleksander Rzadkowski), radca (Michał Kula), chłopak (Mieczysław Kadłubowski),- podróżny (Janusz Lewiński... nie mają,w zasadzie możliwości szerszego rozwinięcia ról. Są bohaterami krótkich epizodów.

Jedynie Jerzy Smyk jako właściciel zajazdu buduje rolę nieco pełniej i wyraziściej uwypuklając trudną sztukę oscylowania między młotem a kowadłem. Między uzależnieniem od wroga i sympatią do powstańców...

Interesująca jest , również przewijająca się przez cały spektakl postać kobiety w czarnej sukni (Nina Turkiewicz - Fatyga). To bolejąca matka po stracie syna powstańca, a może patrząc bardziej, symbolicznie - ojczyzna w żałobie...

Dużym plusem są interesujące pomysły realizatorskie twórcy spektaklu. A więc, widzimy dwupoziomową konstrukcję walca, osadzoną na obrotowej scenie. Dolna kondygnacja spełnia funkcję sali restauracyjnej, górna - pokoi gościnnych. Całość składa się na dość umownie potraktowany zajazd zlokalizowany gdzieś na granicy zaboru pruskiego i rosyjskiego, niedaleko. Rawicza.

Szczegóły nie są zresztą tutaj istotne, co dobrze wyczuła autorka scenografii - Dorota Banasik, konstruując oprawę spektaklu w sposób dalece skrótowy, umowny, ale zarazem jasny, także nie budzi większych znaków zapytania.

Istotnym elementem scenograficznym jest tło sceny - półkolista kurtyna z przezroczystego materiału, za którą na tej samej wielkości ekranie wyświetlane są obrazy Artura Grottgera

Stanowią one przerywnik akcji, dając zarazem szersze tło historyczne dla rozwijających się - na scenie wydarzeń.

Jest to jeden z kilku elementów. - filmowych, jakimi Henryk Kluba wzbogaca teatralny spektakl. Udanym zabiegiem są także stosowane obroty sceny, mające na celu nie zmianę tła (tło pozostaje niezmienne), lecz złudzenie oglądania wnętrza, pod innym kątem. - Tak. jak osiągnąć to można w filmie poprzez zmianę położenia kamery "podglądającej" jedno pomieszczenie.

"Krótką noc" określić można więc mimo wszystko spektaklem ambitnym o dużym ładunku intelektualno-artystycznym. Spektaklem zarazem, jak wspomnieliśmy wcześniej nie dla każdego widza. Czy to dobrze, czy źle? Sądzimy, że jest to zjawisko pozytywne, że teatr decyduje się również na tego - rodzaju pozycje, nie ograniczając, się wyłącznie do repertuaru jednostronnego robionego pod zapotrzebowań tzw. szerokiego widza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji