Artykuły

Kultura ma na siebie zarobić? To populizm

- Kultura nie jest kosztem, kultura jest inwestycją. Skrajny populizm to pogląd, że kultura się powinna wyżywić, sama na siebie zarobić. Jak to usłyszycie, to zaproponujcie, żeby armia się sama wyżywiła z tego, co zagrabi na wojnie, a policja z tego, co zabierze złodziejom - mówił Paweł Potoroczyn, dyrektor Instytutu im. Adama Mickiewicza, gość Kongresu Kultury Pomorza Zachodniego, który rozpoczął się w piątek.

- Szczecin może stać się bardzo ciekawym ośrodkiem czerpiącym z różnych źródeł. Kultura to nie jest fanaberia, to potrzeba dla każdego człowieka - mówił na wstępie Olgierd Geblewicz, marszałek województwa zachodniopomorskiego.

W pierwszym rzędzie Teatru Polskiego zasiadła m.in. poseł Magdalena Kochan. W dalszych dyrektorzy instytucji marszałkowskich, decydenci kultury samorządowej. Jeden z pierwszych piątkowych paneli poświęcony byl finansowaniu kultury.

Jego błyskotliwymi i nagradzanymi brawami prelegentami byli Paweł Potoroczyn, dyrektor Instytutu im. Adama Mickiewicza w Warszawie i Leszek Mądzik, dyrektor Sceny Plastycznej KUL w Lublinie.

- Coś takiego się narodziło w ostatnich latach, a od 44 lat prowadzę teatr, że połowę energii tracę na pozyskiwanie funduszy - mówił Leszek Mądzik.

Gościem dyskusji był Paweł Potoroczyn, dyr. Instytutu Adama Mickiewicza

- Muszę osobiście być u różnych osób, u których jeśli nie będę, to tych funduszy nie zdobędę. Ale zdobywam i robię premiery.

Paweł Potoroczyn zarzucił "fetysz grup docelowych". -18 25, 20-35 lat, a przecież to jest najbardziej ekonomicznie upośledzona grupa wiekowa. To są ludzie, którzy nie mają pieniędzy na nic, do 35. roku życia mieszkają z rodzicami - argumentował.

- Kultura nie jest kosztem, kultura jest inwestycją - ciągnął dalej Potoroczyn. - Skrajny populizm to pogląd, że kultura się powinna wyżywić, sama na siebie zarobić. Jak to usłyszycie, to zaproponujcie, żeby armia się sama wyżywiła z tego, co zagrabi na wojnie, a policja z tego, co zabierze złodziejom.

Mówił, że nie może pogodzić się z tym, że jest kryzys, który uzasadnia cięcia w kulturze.

Publiczności spodobała się anegdota, którą przytoczył o Winstonie Churchillu. Był rok 1943 rok, Anglia się chwieje w konfrontacji z Niemcami. Do Churchilla przychodzi jego minister finansów i mówi: to co, panie premierze, tniemy po kulturze? Na co usłyszał: przepraszam, ale o co dokładnie toczymy tę wojnę?

- Przeczytałem artykuł bardzo poważnego bankiera - mówił Potoroczyn. - Źródło kryzysu widzi w kryzysie wartości. Jakąś część drogi wyjścia z tego widzi w aksjologicznym wzmocnieniu kultury. Przez lata kultura miała być częścią gospodarki. I okazało się, że jest odwrotnie, ekonomia jest częścią kultury.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji