Bankiet z wisielcem w tle
Piękny obiekt, na nowo odzyskany dla kulturalnego Poznania ze stanu kompletnego upadku - Collegium Rungego Akademii Rolniczej, dawna siedziba bractwa kurkowego na poznańskim Sołaczu. Gdy premierowi goście Teatru Nowego zaczynają zjeżdżać po przedstawieniu "Kuglarzy i wisielców" znakiem rozpoznawczym, że to tutaj właśnie, jest tylko kołyszący się na wietrze, na gałęzi drzewa wisielec. Kukła w czarnym garniturze nawiązująa do tytułu i treści opery bluesowej Jacka Kaczmarskiego i Jerzego Satanowskiego.
Przy wejściu kelnerzy, cali na niebiesko, aż po makijaż twarzy, częstują gości cocktailem w kolorze niebieskim i również niebieskimi migdałami. Dlaczego, aż tak są sini pytam zawsze wtajemniczonego w podobne kwestie Andrzeja Tschurl-Kareńskiego:
- Trochę to jeszcze tajemnica, pierwszy sygnał promocji nowego niebieskiego pasażu w poznańskim Bazarze.
A tutaj wnętrza piękne, stylowe. W sali głównej, balowej chyba, stoły pełne wyszukanego jadła i jeden tylko element plastycznego wystroju - wydrążone dynie ze świeczką w środku. Zaczynają schodzić się goście premiery Grand Cru: biznesmeni, członkowie Fundacji Teatru Nowego, władze, aktorzy, twórcy przedstawienia. Ten bankiet to miejsce stałych popremierowych spotkań elit miasta. Ale elita -jak to powiada Bogusław Schaeffer - musi być jak modelka, szczupła. A ta jakże jest liczna, aż do przesady. Trzysta osób.
Gości wita Ewa Kruk, prezes Fundacji. Dyrektor Eugeniusz Korin demonstruje "Srebrną strunę" dla Jerzego Satanowskiego z okazji dwusetnej premiery z jego muzyką. Jedni przezornie gromadzą się wokół stołów, inni beztrosko przyglądają się znanym twarzom. Czy na żywo też jest taka piękna żona reżysera przedstawienia - Maria Pakulnis? W jakiej kreacji wystąpi Daniela Popławska, a w jakiej Krystyna Tomczyszyn? Ale tego kto tak rozglądał się po sali spotka za chwilę niemiła niespodzianka. Dania, tak z wyglądu smakowite. Tylko talerzyków już nie ma. Na stronie rozważamy z Grażyną Korin jak zjeść kaczkę z jabłkami lub rybę w galarecie, nie dysponując ani talerzykiem, ani widelcem? Jedni uważają, że jest to świetny teatralny pomysł pokazać coś, a nie pozwolić skonsumować. W blasku telewizyjnych jupiterów uwija się profesor Ryszard K. Przybylski realizujący telewizyjny reportaż na temat teatralizacji życia. A właśnie. Panowie prezydenci Poznania: aktualny - Wojciech Szczęsny Kaczmarek i czasów "komuszych" - Andrzej Wituski bawią się rozmową. Wszyscy czekają na zapowiadany występ mistrza z gitarą. Ale gwar tu taki, że Jacek Kaczmarski nie może się jakoś zdecydować. A gdy późną nocą goście opuszczali prześwietne wnętrza Akademii Rolniczej wisielec nadal kołysał się na wietrze.