Artykuły

Nasze ciało i nasze kruche tożsamości

"Puste ciało. Okazja do malutkiej rozpaczy" w reż. i choreogr. Joanny Czajkowskiego i Jacka Krawczyka w Sopockim Teatrze Tańca. Pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

(...)

Domyśliłbym się? Głupio się przyznać, ale nie. Gdybym nie przeczytał przed przedstawieniem, że bohaterami najnowszej premiery Sopockiego Teatru Tańca (...) są Franz Kafka i Henri Toulouse Lautrec - sam z siebie na to bym nie wpadł. Może to ja tak kiepsko kojarzę, ale może jednak to spektakle Sopockiego Teatru Tańca, często odwołujące się do znanych dzieł i twórców, robią to tak, że bez komentarza pozostawałoby to nieczytelne?

Swoje najnowsze przedstawienie (...) Joanna Czajkowska i Jacek Krawczyk, odpowiedzialni za "koncept, reżyserię i choreografię", podzielili na dwie części. Bohaterem pierwszej jest Kafka, praski neurotyk, drugiej - Toulouse Lautrec, paryski bohemista. Stosownie do tego wyraźnie różni się klimat obu części. Do przerwy możemy obserwować, jak pracują tryby bezdusznego świata, który niszczy bezbronną wobec niego jednostkę. Końcowe obrazy rzeczywiście mogły przypominać duszny klimat "Przemiany", jednej z najsłynniejszych nowel Kafki, czy finał "Procesu". Po przerwie przenosimy się do świata paryskiego kabaretu, frywolnego, wyuzdanego nawet. Mechaniczny taniec z pierwszej części zmienia się w taniec żywiołowy, nader pomysłowo, przyznać trzeba, nawiązujący do kankana.

(...)

"Puste ciało" miało być jedynie choreograficznym streszczeniem różnic pomiędzy temperamentami i dziełami obu twórców, Kafki i Toulouse Lautreca, w zasadzie nie byłoby dłużej o czym opowiadać. Na szczęście jednak Czajkowska i Krawczyk włożyli w swoje przedstawienie co najmniej kilka jeszcze "konceptów".

Zastanowić powinno choćby zestawienie twórców tak różnych (nawet przy tej małej wątpliwości, czy aby na pewno Franz Kafka był człowiekiem równie mocno wyobcowanym, jak jego bohaterowie). Tak różnych, a przecież - przywoływani są jako te same przypadki "malutkiej rozpaczy". To uderzająca myśl: niezależnie od swojego konkretnego, osobowego wcielenia, ludzka rozpacz wydaje się mieć jedno i to samo podłoże. Co nim jest właściwie?

Puste, nieokreślone ciało, które może przyjmować różne tożsamości, ale jego koniec, o którym przypomina zawieszona na ścianie wielka zegarowa tarcza, jest zawsze ten sam?

Zabaw w zmianę tożsamości jest w tym przedstawieniu rzeczywiście sporo, może więc i o to tu chodzi: o pokazanie, jak są one kruche. Ale nie chciałbym zbyt daleko zapuszczać się w podobne dywagacje. Spektakl do nich zachęca, ale niejasno. Jak dla mnie - ta opowieść pozostała niezbyt zrozumiała.

Nieklarowna narracja nie przeszkodziła jednak w zbudowaniu dwóch choreograficznie całkowicie różnych części. O ile pierwsza mogła znużyć swoim przefilozofowaniem, o tyle druga - mogła się podobać dzięki pomysłowej i żywiołowo odtańczonej choreografii, do doskonałej muzyki Mariusza Noskowiaka. I ze świetną Magdą Wójcik jako jedną z kankanistek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji