Artykuły

Rita wyedukowana

"Edukacja Rity" w reż. Jana Wojciecha Krzyszczaka w Teatrze Kameralnym w Lublinie. Pisze Andrzej Z. Kowalczyk w Polsce Kurierze Lubelskim.

Poznać sztukę Russella warto, bo to rzecz świetnie napisana i inteligentna, atrakcyjna zarówno dla widzów, jak i aktorów, którzy rzeczywiście mają w niej co grać.

Po wtóre - zmieniła się cała rzeczywistość, w której utwór funkcjonuje. Miał tego świadomość sam autor, który pierwotną wersję sztuki z 1980 roku zmienił w roku 2003, dostosowując ją do współczesności. Krzyszczak skorzystał właśnie z tej nowej, zmienionej wersji, co pozwala powiedzieć, że mamy do czynienia nie ze wznowieniem spektaklu sprzed lat, lecz całkowicie nową realizacją. Wszystkie owe zmiany - autorskie, inscenizacyjne, a także te najdalej idące: kulturowe - skłaniają do nowego spojrzenia na opowiedzianą w spektaklu historię. Mniej istotny teraz wydaje się kontekst społeczny; celem Rity nie jest podniesienie statusu ani poprawa sytuacji materialnej, lecz raczej rozbicie niewidzialnych ścian kulturowego ograniczenia oraz intelektualnego i duchowego marazmu, w jakim się znajduje. Mówiąc obrazowo: dzisiejsza Rita to kobieta, której kulturalne aspiracje wykraczają poza "Harlequiny", karaoke i hałas nazywany niesłusznie muzyką klubową. Kobieta, która rzeczywiście chce poznać i zrozumieć siebie i świat, czego bez kulturowego fundamentu uczynić nie sposób.

Taka konstrukcja postaci determinuje w pewnym stopniu sposób budowania ról. Rita w tym spektaklu nie może być głupią gęsią, która nie ma pojęcia o istnieniu kultury wysokiej, ze zdumieniem odkrywającą takie niepojęte zjawiska jak poezja, teatr czy krytyka literacka. I rzeczywiście nie jest nią. Pod jej nieokrzesaniem i edukacyjnymi brakami skrywa się wrażliwość i inteligencja. Jeśli więc dr Frank Bryant ma spełnić rolę Pigmaliona, to tylko częściowo. Nie tworzy pięknego posągu, lecz dostaje go w darze od losu, a jego zadaniem jest tylko (a może: aż) tchnąć weń życie. Występująca w spektaklu para artystów bardzo dobrze radzi sobie z prowadzeniem ról. Paulina Połowniak przekonująco i w pełni wiarygodnie pokazuje metamorfozę Rity, nadzwyczaj trafnie, a przy tym subtelnie różnicując stosowane środki wyrazu. Tworzy żywą, wielowymiarową, pełnokrwistą postać, której wierzymy od początku do końca. To zapewne najlepsza rola tej młodej aktorki; bardzo dobrze rokująca na przyszłość. Jan Wojciech Krzyszczak z kolei zdecydowanie unika pójścia najprostszą drogą, polegającą na stworzeniu jakiejś kolejnej wariacji na temat roli Higginsa z "Pigmaliona". Ociepla postać Franka, wyposaża w empatię, przebijającą się przez warstwę zniechęcenia, cynizmu i oparów alkoholu. A przy tym prowadzi swoją rolę dyskretnie, nie próbuje zdominować partnerki, lecz pięknie z nią współpracuje, co jeszcze bardziej podnosi wiarygodność obydwu postaci.

***

Całość w Polsce Kurierze Lubelskim.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji