Artykuły

Szlachcic reżyseruje księcia. Rozmowa z Adamem Hanuszkiewiczem

- Za tydzień premiera opery księcia Antoniego Radziwiłła "Faust", której nikt nigdy nie grał w teatrze...

- I dlatego uważam, że jest to prapremiera, ale dyrektor Pietras mówi - nie.

Twierdzi, że to było grane.

-Gdzie?

- W salonach księcia, bez dekoracji. Mało tego. To była muzyka do wybranych scen z "Fausta". W pierwotnym kształcie utwór Radziwiłła przypominał oratorium, które w odróżnieniu od innych oratoriów nie tworzy żadnego ciągu fabularnego. Były to sceny zupełnie od siebie oderwane... Gdyby zagrać to dzieło w kształcie, jakim pozostawił kompozytor, nikt by nie skojarzył nie zrozumiał. Trzeba było wypełnić te puste miejsca. Wersję, jaką zostawił Radziwiłł można by pokazywać jedynie w filharmonii, ale nie w teatrze.

- Ile w tym przedstawieniu będzie opery Radziwiłła, a ile Hanuszkiewicza?

-Powiem tak: publiczność zobaczy "Fausta" z muzyką Antoniego Radziwiłła według mojego libretta wziętego z dramatu Goethego w przekładzie Adama Pomorskiego. Artyści mówią tekstami Goethego, które łączą sceny wybrane przez kompozytora. I dlatego upieram się, aby na afiszu napisać prapremiera.

- Które to pańskie spotkanie z "Faustem"?

- Drugie. Różnica polega na tym, że pierwszy raz reżyserowałem "Fausta" Goethego w teatrze dramatycznym w Chemnitz, a tu realizuję tylko fragmenty "Fausta", z których stworzyłem libretto. Muzyka została nietknięta, dołożyliśmy tylko "Dies Irae" Mozarta.

- Profesor Stefan Kaszyński twierdzi, że każde pokolenie ma prawo do swojego przekładu "Fausta", do własnej jego interpretacji. Co pan znajduje dzisiaj w "Fauście"?

- To wszystko, czym żyjemy: seks, politykę, pieniądze, wojnę, przekupstwo...

- Jak pan ocenia muzykę Radziwiłła?

- Najwspanialsze są chóry. Bardzo piękna muzycznie jest scena w katedrze, po której znać wielki talent kompozytora. Niestety, on pisał nie znając możliwości głosowych zwłaszcza solistów.

- Pan postawił przed śpiewakami dodatkową trudność; każe im pan mówić trudny tekst Goethego.

- Dialogi Fausta z Mefistem są gwałtowne i oni świetnie to robią. Mam świadomość, że postawiłem wysoko poprzeczkę, ale jestem zadowolony ze śpiewaków i z chóru, który również musi grać.

- Skąd pomysł, aby realizować to dzieło wspólnie z Franciszkiem Starowieyskim?

- Zabawne, najpierw był Franciszek a potem ja. Skoro kompozytor był księciem, to trzeba było znaleźć stosownych realizatorów. Starowieyski reprezentuje ród mogący się poszczycić dziesięciowiekową tradycją. Dyrektor Pietras długo szukał reżysera, który mógłby im dorównać, ale nie znalazł. W związku z czym zadzwonił do mnie z pytaniem, czy to prawda że matka ma herb Leliwa a ojciec - Ślepowron? Powiedziałem tak, na co usłyszałem: "To ja cię biorę, choć jesteś szarak szlachta".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji