Artykuły

Ucieczka od rzeczywistości

VII Ogólnopolski Festiwal Sztuk Autorskich i Adaptacji Windowisko w Gdańsku podsumowuje Mirosław Baran w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Młodych artystów z teatrów niezależnych nieszczególnie interesuje świat, który ich otacza. Wolą tworzyć spektakle formalne, niekiedy efektowne, ale całkowicie puste - tak brzmi smutny wniosek po prezentacjach sztuk autorskich festiwalu Windowisko.

Pokazy tegorocznego VII Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuk Autorskich i Adaptacji Windowisko podzielono na trzy dni. Pierwsze dwa to prezentacje dziewięciu widowisk stworzonych przez teatry niezależne na podstawie własnych tekstów, ostatni to występy sześciu grup adaptujących na potrzeby sceny teksty niedramatyczne.

Zdecydowanie najlepszą sztuką autorską, pokazaną na festiwalu, jest przejmujący i świetnie zagrany monodram "Głuchoniemoc" [na zdjęciu] w wykonaniu Zuzanny Fijewskiej z Warszawy - moim zdaniem pewniak do jednej z nagród Windowiska. Bohaterkę spektaklu - niezbyt rozgarniętą nastolatkę - poznajemy w poczekalni ginekologa. Opowiada nam o swoim życiu: mamie i jamniku. Po chwili poznajemy cel jej wizyty u lekarza - w trakcie wakacyjnej pielgrzymki zaszła w ciążę z przypadkowo poznanym chłopakiem. Jest to poruszająca opowieść o dzieciach wchodzących w świat dorosłych; nie tyle ostrzeżenie, co oskarżenie polskiej współczesności.

Jednak większość teatrów od rzeczywistości ucieka. Grupy - zazwyczaj z miernym efektem - tworzą spektakle autotematyczne (chwyt "teatru w teatrze" pojawia się w "Alfabecie" teatru Widzenie z Lublina oraz we "Wstydzie" teatru KOD z Dębna; "Epopeja" warszawskiej Kampanii Teatralnej Mamro to historia kręcenia filmu), próbują bawić się językiem, który oddziela się od znaczenia ("Haj, man!" teatru Eksces z Rumi) lub żonglują oklepanymi schematami kontrkultury ("Postmodernizm 2: Fatman's return" teatru KTO z Ozimka). Dobrym przykładem zmarnowanej energii młodych aktorów jest spektakl "Wstyd". Jest to historia grupy aktorów, którzy próbują stworzyć obraz "toksycznej rodziny". "Rzeczywistość próby teatralnej" płynnie miesza się tu z "rzeczywistością" rodzinną. Kapitalny jest moment, w którym członkowie rodziny wygłaszają swoje kwestie przywiązani do ściany grubymi linami (symbolizują one przysłowiowe więzy rodzinne). Jednak spektakl nie osiąga żadnego efektu: nie jest ani wiarygodnym obrazem społecznym (przez dystans wprowadzany motywem próby teatralnej), ani interesującą opowieścią o tworzeniu. Dość ciekawym widowiskiem (choć przyjąłem je z bardzo mieszanymi uczuciami) jest za to "Postmodernizm 2: Fatman's return" teatru KTO z Ozimka. Jest to szalona parodia amerykańskich filmów sensacyjnych i grozy oraz opowieści o komiksowych superbohaterach. Całość jest barwną mieszaniną cytatów fabuły, dialogów i muzyki z dzieł między innymi Quentina Tarantino i... Woody Allena (w spektaklu pojawia się między innymi jeden z moich ulubionych tekstów tego nowojorskiego reżysera - "Ostatni raz byłem w kobiecie, gdy zwiedzałem Statuę Wolności"), opowiedziana z dużą dawką mocnego, balansującego na granicy dobrego smaku, humoru. Jednak po zakończeniu spektaklu - mimo niezłej zabawy w jego trakcie - trudno znaleźć odpowiedzi na podstawowe pytania: Po co to widowisko powstało? Co młodzi twórcy chcieli nim powiedzieć?

* * *

Magdalena Boć, aktorka teatru Wybrzeże, jurorka Widowiska:

Pierwszy raz w życiu jestem jurorem. Gdy mi to zaproponowano, byłam zaskoczona i mocno się przeraziłam. Ocenianie pracy innych wymaga jeszcze większej pokory niż występowanie samemu na scenie. Praca w jury faktycznie okazała się trudnym zadaniem. Jak na razie miałam okazję obejrzeć wszystkie spektakle w kategorii "sztuki autorskie". Są one niezwykle różnorodne, grane w różnych konwencjach i rozmaitymi środkami. I teraz porównanie tych spektakli jest bardzo trudne; często są one po prostu nieporównywalne.

Moim odkryciem - jako aktorki - na festiwalu, moim egoistycznym pożytkiem z bycia w jury, jest spostrzeżenie, że to, co jest proste i płynie z wnętrza, zawsze dotrze do widza, zawsze będzie czytelne i zawsze wejdzie w dialog z widzem. Nie da się mówić o człowieku ogólnie; o kondycji ludzkiej najlepiej opowiadać przez konkretną jednostkę. Dlatego najbardziej na Windowisku podobają mi się spektakle, w których wykonawcy - i autorzy tekstów - mówią coś o sobie i od siebie; spektakle, w których poznaję człowieka. Moim osobistym faworytem wśród sztuk autorskich jest monodram w wykonaniu Zuzanny Fijewskiej "Głuchoniemoc". Jest to teatr niezwykle prosty w formie, a wstrząsający.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji