Stare słowo tęsknota
146. Krakowski Salon Poezji. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Z odrobiną ironicznej goryczki w atramencie Jarosław Iwaszkiewicz pisał: "Jak brzydkie są stare słowa". Po czym, z tą samą odrobiną goryczki ironicznej, pytał: "Cóż teraz zrobisz ze słowem tęsknota?".
Dokładnie to, co Mariusz Wojciechowski i Małgorzata Ząbkowska-Kołodziej wczoraj na 141. Krakowskim Salonie Poezji - poranku "Stary poeta" - uczynili ze starymi słowami starego czciciela słów... Trzy kropki stawiam, bo wrażenia zbyt świeże, bym je ostatecznie mógł nazwać już teraz. Jedno pewne - wczorajsza godzina poranna, to salonowa arystokracja. Czas rzadki, bo spójny niecodziennie. Stało się, że dźwięki, brzmienia, słowa, nastroje i smaki, co się na całość złożyły, weszły z sobą w stan porozumienia idącego daleko, bardzo daleko. Do spodu intymności.
Tak - bywa, że wszystko się zgadza. Aktor, który cudownie nie musi się już spieszyć, aktorka dawno wyzwolona z fatalnej chętki grania w gumę na podwórku - z niecodziennym wyczuciem czytali stare słowa poety, co zmierzch swego świata smakował jak najświeższą landrynkę. Do tego stary, piękny jazzman - Janusz Muniak na saksofonie - i dwóch jego uczniów, młodych, ale już szczęśliwie starych - Paweł Kaczmarczyk na fortepianie i Maciej Adamczak na kontrabasie. Zagrali zapach spokoju nie naszego. To wystarczyło.
Następny salon będzie czasem zadusznym. Spotkamy się nie w niedzielę rano, lecz w poniedziałek - 31 października - o godzinie 19.30. Żeby w spokoju wspominać ludzi, co są już tylko tęsknotą.