Artykuły

Melancholijna Opera za trzy grosze

"Opera za trzy grosze" w reż. Adama Opatowicza w Teatrze Polskim w Szczecinie. Pisze Ewa Podgajna w Gazecie Wyborczej - Szczecin.

- Czym jest włamanie do banku wobec założenia banku? - pyta Mackie Majcher. Warto zobaczyć to przedstawienie.

Zanim odsłoni się kurtyna, miejmy świadomość, że wystawienie "Opery za trzy grosze" Bertolta Brechta to wyzwanie dla każdego teatru dramatycznego. Sztuka ma formę musicalu inkrustowanego songami, w których Brecht wykłada ideologię, które dużo wymagają wokalnie. Jeśli się im sprosta, grana na żywo muzyka Kurta Weilla niesie przedstawienie. Tak jest w spektaklu Adama Opatowicza od pierwszego i najbardziej znanego songu o Mackie Majchrze "A rekiny w oceanach mają zębów pełen pysk", który tu zaśpiewał gościnnie wokalista Krzysztof Kris Niewirowski w roli Śpiewaka Podwórzowego.

Pieniądz rządzi światem

Właściwie "Opera za trzy grosze" nie potrzebuje żadnego uwspółcześniania. Jak ponad 80 lat temu, kiedy powstała, tak i dziś diagnoza jest precyzyjna -pieniądz rządzi światem. Choć nad światem w przedstawieniu góruje wielka reklama z hasłem "Dawajcie, a będzie wam dane" zachęcająca do miłosierdzia i dźwig, którego ramiona układają się w krzyż.

Billboard to dzieło Jonatana Peachuma, króla wyzyskiwanych żebraków i czerpiącego zyski z żebrania. Jemu i jego popijającej żonie nie w smak, że ich córka Polly wzięła ślub z Mackie Majchrem, królem środowiska przestępczego, który bierze, co chce, w londyńskim Soho. Pani Peachum naprowadza policję na trop rzezimieszka. Młody małżonek, który nie gardzi wdziękami kobiet, przebywa u prostytutek. Kiedy zostaje doprowadzony pod szubienicę, wygłasza przemówienie oskarżające system, bo "czym jest włamanie do banku wobec założenia banku?".

Dobra reżyseria, trafna obsada

"Operę za trzy grosze" Adam Opatowicz wyreżyserował w charakterystycznej dla niego metafizycznej perspektywie. Przedstawienie utrzymane jest w melancholijnym klimacie, przez co rzeczywistość stworzona przez reżysera nie jest tak drapieżna jak w samym tekście Brechta. Ale spektakl się broni. Bo Opatowicz wciąga nas w celebrację świata, w którym panuje relatywizm moralny. Wywołuje bezsilność i samotność człowieka wobec potężnego losu, który decyduje zawsze za niego i zawsze wygrywa (z okazji koronacji Mackie zostaje uwolniony i - jak na ironię - otrzymuje tytuł szlachecki). To jest drażniące i bolesne.

Sztuka jest bardzo trafnie obsadzona. Kluczową postacią przedstawienia jest Majcher, ani zły, ani dobry, z filozoficznym dystansem do siebie i świata, Don Juan, świetnie zagrany i zaśpiewany przez zaproszonego do Szczecina Mariusza Ostrowskiego. Bez jego kreacji nie byłoby sukcesu tego przedstawienia. Znakomity jest też szef żebraczej mafii Jonatan Peachum - Wiesław Orłowski. Wspaniale partneruje mu, "grając rauszem", pani Peachum - Elżbieta Donimirska. Sylwia Różycka jako Polly jest heroiną z sentymentalnego romansu. Oklaskując artystów, trzeba zauważyć uatrakcyjniającą widowisko choreografię Pauliny Andrzejewskiej. Warto zobaczyć to przedstawienie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji