Artykuły

Warszawa. "Bitwa Warszawska 1920" już w czwartek

"Bitwa Warszawska 1920" - głośny spektakl Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego ze Starego Teatru w Krakowie to nowa propozycja przeglądu "Polska w IMCE. Niecodzienny Festiwal Teatralny".

Przedstawienie zostanie pokazane 16 i 17 stycznia, wyjątkowo nie w IMCE, ale na scenie Teatru Żydowskiego.

To już druga edycja przeglądu "Polska w IMCE. Niecodzienny festiwal teatralny". Nowy warszawski festiwal został nominowany do "Wdech" - nagród kulturalnych "Gazety Co jest Grane" w kategorii "Wydarzenie Roku". O blaskach i cieniach organizowania takiej imprezy w prywatnym teatrze opowiadają: Tomasz Karolak, dyrektor artystyczny IMKI, i Jacek Cieślak, selekcjoner festiwalu.

Rozmowa z Tomaszem Karolakiem i Jackiem Cieślakiem.

Dorota Wyżyńska: Jakie refleksje po pierwszym roku istnienia festiwalu? Czy o takim przeglądzie właśnie marzyliście, rozpoczynając pierwszą edycję w styczniu 2013 roku?

Tomasz Karolak: Najważniejsze jest to, że festiwal w tej niecodziennej formie, jaką zaproponowaliśmy - pokazując co miesiąc jeden spektakl - spodobał się warszawskiej publiczności. Bez niej nic by się nie udało i nie miałoby sensu. Nie robimy festiwalu dla "znajomych królika" - nie rozdajemy na lewo i prawo tak zwanych biletów branżowych - tylko wybieramy takie spektakle, takich autorów i reżyserów oraz takie sceny z Polski, które mogą spełnić dwa podstawowe warunki - wysokiego poziomu artystycznego i powodzenie u widzów.

Jacek Cieślak: Okazuje się, że wbrew stereotypom można łączyć sztukę z zasadami rynku, nad czym czuwa Wojciech Michałowski, dyrektor zarządzający Teatru IMKA. Również dzięki jego inwencji udało nam się zaprezentować m.in. spektakle Moniki Strzępki, Mai Kleczewskiej, Eweliny Marciniak, Jana Klaty, Pawła Świątka, Pawła Łysaka, Iwana Wyrypajewa. Łącznie było to dziewięć tytułów i, z drobnymi wyjątkami, uzyskaliśmy ponadstuprocentową frekwencję.

T.K.: Nie byłoby to możliwe bez wsparcia, jakiego udzieliło festiwalowi Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz minister Bogdan Zdrojewski. Zamiast produkcji własnych pokazywaliśmy pozycje spoza Warszawy, których prezentacja jest kosztowniejsza, ponieważ wszystkie sceny mają specjalne stawki wyjazdowe, trzeba zapłacić za hotele itd. Mam nadzieję, że nasi widzowie biorą to pod uwagę, a ich korzyścią jest możliwość zobaczenia tego, co najciekawsze w teatrze bez konieczności wyjeżdżania z Warszawy, płacenia za przyjazdy i hotele. Cieszy również to, że dobry odbiór widzów znalazł uznanie w finansowych instytucjach, które w szczególny sposób sprawdzają jakość i racjonalność wydawanych pieniędzy. Od stycznia 2014 roku mecenasem głównym festiwalu jest PKO Bank Polski.

Drugą edycję zaczynacie od mocnego akcentu - "Bitwy Warszawskiej 1920" ze Starego Teatru w Krakowie.

J.C.: Jak zawsze kierujemy się zasadą, żeby pokazać warszawiakom ważny spektakl - by sami mogli wyrobić sobie o nim zdanie. Najgorszą bowiem chorobą, nie tylko zresztą życia teatralnego, jest to, że w przestrzeni publicznej dominują wirtualne dyskusje na temat zjawisk, których uczestnicy nie znają z autopsji. Stąd bierze się szeroki rozgłos okrzyków typu "Hańba!" albo "Globisz wstyd!". Proszę przyjść zobaczyć wybitnego aktora Krzysztofa Globisza i wyrobić sobie zdanie o spektaklu.

W prowokującym przedstawieniu oglądamy Józefa Piłsudskiego, Wincentego Witosa, Władysława Broniewskiego, Feliksa Dzierżyńskiego i Różę Luksemburg, jakich nie znamy. Bo też gra historycznymi postaciami, jak zwykle w spektaklach Strzępki i Demirskiego, jest kluczem do ostrej rozmowy na temat polskich mitów, świętości i współczesności. Przede wszystkich zaś o polskich politykach, a także o tym, jacy chcielibyśmy, my, Polacy - być, a jacy naprawdę jesteśmy.

T.K.: Chciałbym dodać, że zaproszenie "Bitwy Warszawskiej 1920" nie byłoby możliwe bez życzliwości Gołdy Tencer, szefowej Teatru Żydowskiego, na którego scenie gościnnie pokażemy spektakl. Teatr Żydowski jest partnerem tego pokazu i mamy nadzieję, że to partnerstwo, zarówno przy okazji festiwalu, jak i innych produkcji, będzie coraz ściślejsze.

A jakie następne propozycje?

J.C.: Już 10 i 11 lutego IMKA pokaże krakowską "Pływalnię" Krystiana Lupy, która jest wersją słynnego szwajcarskiego spektaklu według Larsa Norena z Teatru Vidy w Lozannie. To rzecz o młodych ludziach zagubionych we współczesnym świecie. Znakomity spektakl przygotowany ze studentami krakowskiej PWST, którzy w tym roku wzmocnią polskie teatry. Warto ich zobaczyć, bo wielu ma szanse na duże kariery.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji