Artykuły

Dzieje grzechu

Próbowałem na nowo przeczytać tę powieść przed pójściem do teatru. Przyznam szczerze, nie było to zadanie łatwe. Ten utwór Żeromskiego zestarzał się straszliwie, jego stylistyka - tak związana z epoką, w której powieść powstała - dzisiaj drażni swą rozlewnością, egzaltacją i rodzajem osobliwej ekspresji. Stany duchowe bohaterów powieści, a zwłaszcza bohaterki - Ewy Pobratyńskiej - przedstawiane są przez pisarza w taki sposób, że nadmiar szczegółu gubi ogólne rysy, a nagromadzanie zdarzeń nie zawsze wynika z wewnętrznej konieczności toczącej się akcji. Jest to zresztą sprawa dosyć powszechnie znana, miłośnicy prozy Żeromskiego, to znaczy ludzie, którzy naprawdę, cenią pisarza i potrafią dostrzec w jego twórczości to, co było i jest wielkie, "Dzieje grzechu" woleliby pokryć dyskretnym milczeniem, lub traktować jako swoistą wartość historyczno-obyczajową.

Czym się więc kierował teatr, wybierając właśnie tę powieść Żeromskiego i adaptując ją na scenie? Popularnością nazwiska wielkiego pisarza, drastycznością tematu, która i dzisiaj może wywołać zainteresowanie publiczności, czy też względami o głębszej motywacji kulturowej? Wolę -traktować te pytania jako retoryczne. Faktem jest, że od dawna w sali przy ul. Więckowskiego nie było takiego tłoku.

Wybrałem się na przedstawienie jeszcze przed oficjalną, prasową premierą, obserwowałem publiczność, która, jak wiadomo, zawsze jest nieco inna, niż na galowym przedstawieniu, Uderzyła mnie obecność dużej liczby starszych pań, często samotnych i gromadki bardzo niedorosłej młodzieży.

Myślę, że teatr trafił w zainteresowania określonych grup publiczności, które nieczęsto przychodzą do przybytku Melpomeny. Fakt ten - jak się zdaje - należy potraktować rzeczowo i spokojnie się nad nim zastanowić. W każdym razie trzeba pamiętać, że instytucja artystyczna, jaką jest teatr, musi zaspokajać potrzeby społeczne w jak najszerszym zakresie. Źle jest, kiedy zamyka się w wieży z kości słoniowej i gra sztuki tylko dla koneserów i źle jest, gdy goniąc za masową publicznością, rezygnuje z ambicji artystycznych. Każde więc przedstawienie trzeba rozpatrywać w kontekście całego repertuaru i to nie tylko w jednym sezonie. Co do mnie wolałbym, aby obydwie strony tej sprawy teatr rozwiązywał w sumie spektaklami innego pokroju niż "Dzieje grzechu", które - być może - też p. Michalski zaprosi do USA...

Ale przejdźmy do samego spektaklu. Autorzy adaptacji powieści prawdopodobnie czytali ją również z oporami, starali się więc wykroić z jej materiału sztukę daleko odbiegającą od atmosfery utworu Żeromskiego. Wyjęli więc z książki najważniejsze wątki fabularne, zrezygnowali z opisów, z tych fragmentów dialogów, w których bohaterzy powieści rezonują, filozofują, czy też moralizują. Myślę, że postąpili słusznie, rezygnując z niewykonalnego zadania "oddania atmosfery powieści", czy też społecznej, historycznej, czy nawet ideowej wykładni tego utworu. W ten sposób widz współczesny otrzymał sceniczne opowiadanie o pewnej historii, o pewnej dziewczynie, opowieść nieco egzotyczną w realiach, z lekka skandalizującą, spełniającą w wypadku niektórych widzów tęsknotę za podglądaniem cudzego życia.

Dramaturgicznie jest ta sceniczna wersja "Dziejów grzechu" dosyć nierówna, ponieważ autorzy adaptacji starali się zachować chronologię wydarzeń przedstawianych w powieści. W ten sposób wszystkie słabości kompozycyjne książki przeniosły się na scenę. Spektakl, dąży do pewnej kulminacji wokół historii miłości Ewy Pobratyńskiej do Łukasza, wokół poszukiwań ukochanego. Późniejsze dzieje Ewy, tak je widzimy na scenie, są już zbiorem luźno wiążących się epizodów, często rażących swoją sztucznością i nieprawdopodobieństwem. Spektakl wyraźnie się załamuje z niecierpliwością czekamy, kiedy się to wreszcie skończy.

Trzeba przyznać, ze przedstawienie jest urobione bardzo starannie, zwłaszcza pierwszej części trudno coś pod względem kształtu artystycznego, zarzucić, aktorstwo jest bardzo wyrównane. W głównej roli Ewy Pobratyńskiej oglądamy na scenie po raz pierwszy w Łodzi WANDĘ NEUMANN. Tę rolę trzeba przyjąć z pełnym uznaniem. Aktorka zagrała Ewę tak, jak by sobie tę postać wyobrażała współczesna dziewczyna. Nie była to Ewa z "Dziejów grzechu", nadwrażliwa, skrajna w nastrojach, przerysowana w cechach charakteru, i chyba dobrze, Wanda Neumamn, zgodnie z linią całego przedstawienia, nią dramatyzowała sztucznie historii upadku mlodej dziewczyny, starając się pokazać raczej psychologię miłości, czy też psychologię zakochanej kobiety. W przedstawieniu tym - i słusznie - nie moralizuje się, nie roztrząsa spraw, do których widz musi mieć przecież określony stosunefc, lecz się je po prostu pokazuje.

Specyficzną cechą przedstawienia, o którym mowa, jest to, że poza główną rolą mamy tutaj wielką liczbę małych aktorskich epizodów, ponieważ spektakl jest kalejdoskopem obrazów, rozgrywanych co chwilę w innym miejscu i czasie. O pewnej ciągłości ról można mówić w wypadku Horsta, Szczerbica i to chyba wszystko. RYSZARD DEMBIŃSKI stworzył wyrazistą postać zakochanego w Ewie ni to filozofującego dekadenta, ni to godnego swego rodu fabrykanckiego synalka. JAN ZDROJEWSKI z sobie właściwą tylko umiejętnością wcielił się w postać szlachetnego i sentymentalnego hrabiego Szczerbica. WOJCIECH PILARSKI jako Łukasz, główna persona dramatu, dostał trudne zadanie, miał do rozegrania na scenie tylko kilka scen, wymagających do tego ogromnego wyczucia, bo oscylujących między śmiesznością a melodramatem. Wybrnął z tego zadania zupełnie dobrze. Z większych ról wymieńmy Pochronia, którego grał BOGUSŁAW SOCHNACKI, dzielnie zmagając się z postacią, która nie bardzo odpowiadała garnkowi jego aktorstwa.

W pozostałych rolach EWA ZDZIESIŃSKA, ZYGMUNT ZINTEL, BARBARA CHOJECKA, ZBIGNIEW JÓZEFOWICZ, RÓŻA CZAPLEWSKA, EUGENIUSZ KORCZAROWSKI, STANISŁAW ZATŁOKA, BOHDAN MIKUC, JAN RUDNICKI, BOGUSŁAW MACH.

Zaletą przedstawienia jest scenografia, światła i kostiumy, budujące nastrój i klimat całości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji