Scena stadionu
Dawno już żaden ze spektakli Teatru Telewizji nie miał tak dobrego pasma oglądalności, jak "Nóż w głowie Dino Bagio" Marka Piwowskiego.
Sobotnia "Dwójka" pokazała widowisko tuż przed retransmisją meczu piłki nożnej, jaki na stadionie Wembley rozegrały reprezentacje Polski i Anglii. Nie posunąłbym się tak daleko, by stwierdzić, że kibice sportowi będą odtąd życzliwszym okiem spoglądać na widowiska Teatru TV, choć wszystkim telewidzom życzyłbym częstszych możliwości oglądania spektakli teatralnych w podobnie sprzyjających okolicznościach, jak ma to miejsce w przypadku meczy.
Niechlubne zdarzenie na stadionie Wisły Kraków, kiedy to włoski piłkarz Dino Bagio został ugodzony nożem rzuconym z trybun, stał się dla Piwowskiego punktem wyjścia dla przedstawienia kompromitującej beztroski działaczy sportowych, w tym najwyższego szczebla, odpowiedzialnych za stan rodzimej piłki nożnej. Autor zdrowo obśmiewa zaściankowość i pustosłowie, którymi rodzimi prezesi maskują nieudolność i niekompetencję.
Widowisko rejestrowane ruchliwą, wszędobylską kamerą reporterską miało niezwykłe tempo, które nie pozwalało zatrzymywać się zbyt długo myślom przy nikłym prawdopodobieństwie zdarzeń. Kto jednak śledził reakcje strony polskiej na międzynarodowe reperkusje owego fatalnego rzutu nożem, odnalazł w tym spektaklu sporo uderzających podobieństw do rzeczywistości, wspartych znakomitymi spostrzeżeniami natury obyczajowej, z jakich słyną przedsięwzięcia podejmowane przez Piwowskiego. Śmiech to jednak równie gorzki, jak trudny dla nas do przełknięcia okazał się wynik meczu na Wembley.