Artykuły

Agonia nieśmiertelnego

"Cosi fan tutte" w reż. Grzegorza Jarzyny w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Tadeusz Szantruczek w Gazecie Poznańskiej.

Dobrze, że dyrektor Teatru Wielkiego, Sławomir Pietras, w programie, towarzyszącym operze "Cosi fan tutte" (premiera 6 lipca 2005), uznaje ją za nieśmiertelną. Budzi to nadzieję, że arcydzieło Wolfganga Amadeusza i Lorenza da Ponte, "dorżnięte" (słownictwo adekwatne do poczynań scenicznych) nową inscenizacją, wyjdzie z tej artystycznej agonii i otrzyma znowu kształt i rangę, godną swojej pozycji w światowej kulturze.

To, co obejrzeliśmy, to typowe przedstawienie skandalizujące; można by je nazwać prowokacją. Tylko co ma prowokować? Jeżeli radochę publiczności, to się udało: była rechotliwa reakcja na wymyślone, ale niezbyt wymyślne obrazki i gierki aktorskie. Łączą je cechy dennego kabaretu, komiksu i pornoświerszczyka - okazji więc do rechotu było sporo. A muzyka mozartowska... ilustruje dowcipasy i rytmizuje scenki, np. kopulację! Dbałość o piękno muzyczne, przemyślane i stylowe interpretacje była w tej atmosferze co najmniej bardzo trudna.

Ze zrozumieniem więc przyjmowałem niedostatki wykonawcze, techniczne, intonacyjne. Ale i z żalem, bo nazwiska solistów i kierownika muzycznego (Andrzej Straszyński) obiecywały wiele. Niestety, konieczność dostosowania się do pomysłów reżysera blokowała ich potencjalne możliwości. Najzręczniej i najwdzięczniej radziły sobie z tym, kreujące główne role, B. Gutaj i R. Jakubowska-Handke.

Autorem tej inscenizacji jest Grzegorz Jarzyna, reżyser młody, posiadający wiele osiągnięć w teatrach dramatycznych. Z operą zetknął się jednak w Poznaniu po raz pierwszy - i to można było zauważyć, na przykład w "zasłanianiu" muzyki wymyśloną akcją, aby "pomóc" biednemu widzowi przetrwać "samo słuchanie". I tak np. piękna uwertura została "ozdobiona" replayem słynnej uliczki w Amsterdamie, z urodziwymi (oczywiście "sauté") paniami z jakiejś agencji towarzyskiej, a słynny duet Rordiligi i Dorabeli - kopulującą parą. W tym "zwycięstwie" teatru nad muzyką znaczny udział mieli współrealizatorzy, zwłaszcza Stephanie Nelson (scenografia i - bardzo w niej ważne - rekwizyty).

Znaczącą wymowę posiada książka programowa, a w niej doskonałe artykuły, omawiające libretto i muzykę, ich wartość w historycznych inscenizacjach i znaczenie dla współczesnych. Przypominają one przemówienia prokuratorskie, punktujące w sposób logiczny i niepodważalny to "odkrywcze" spojrzenie na arcydzieło Mozarta, na mozartowski teatr.

Recenzja z premiery 6 lipca 2005 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji