Artykuły

"Opowieści z Narnii" - magia i przepych

"Opowieści z Narnii: Lew, czarownica i stara szafa" w reż. Tomasza Koniny w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Pisze Iwona Kłopocka w Nowej Trybunie Opolskiej.

Tomasz Konina z ogromnym rozmachem inscenizuje Lewisa.

Już pierwsza scena budzi zachwyt. Jesteśmy w bibliotece starej angielskiej rezydencji. Kilkumetrowej wysokości ściany zapełniają regały z oprawionymi w skórę książkami (po przedstawieniu nie tylko dziecięcy widzowie nie mogą się oprzeć pokusie sprawdzenia, czy są one prawdziwe). W tej gigantycznej scenografii dorośli aktorzy grający czworo dziecięcych bohaterów rzeczywiście wyglądają jak dzieci. Teatralna iluzja zaczyna działać. A potem Łucja otwiera drzwi starej szafy i to już prawdziwa magia. Zimowy las wyczarowany został za pomocą światła i projekcji filmowych. W ten sam sposób będziemy mogli zobaczyć, jak na naszych oczach rozpadają się mury zamku Ker-ParaveL

Pierwsze pojawienie się Białej Czarownicy i jej dworu zapiera dech w piersiach. Suknia Jadis to genialna konstrukcja, której dół przypomina zamarzniętą spienioną kaskadę. Dworzanie złej czarownicy to dziwostwory w fantastycznych kostiumach i niesamowitych przybraniach głowy. Brawa dla Joanny Jaśko-Sroki. Jej kreatywność do końca nas zaskakuje, np. gdy w scenie bitwy Jadis - w cudnej czarnej krynolinie - nagle urasta do kilkumetrowej postaci.

Tomasz Konina ma duże doświadczenie w tworzeniu widowisk operowych i to widać w "Narnii" Doskonale radzi sobie z wykorzystaniem ogromnej przestrzeni Dużej Sceny (jeszcze powiększonej) i jej wszystkich możliwości technicznych - obrotówki, licznych zapadni - do tworzenia fascynujących i urzekających urodą obrazów (np. sali tronowej w zamku). Kapitalnym pomysłem jest pokazanie potężnej głowy lwa Aslana (niezależnie od kreującego tę postać aktora) za pomocą mappingu. Sam aktor przebrany za lwa mógłby jedynie rozśmieszyć. Wielkim atutem jest przepiękna, budująca klimat muzyka.

Widowiskowo przedstawienie jest bez zarzutu. Trochę jednak szwankuje narracja. Pierwsza część, bardzo wierna powieści, wydaje się za długa, W drugiej dość radykalne skróty utrudniają zrozumienie logiki wydarzeń, jak i psychologicznej przemiany, której doświadczają dzieci. Fajnym zabiegiem natomiast jest połączenie postaci profesora i Aslana, Pani Macready i czarownicy oraz wprowadzenie dworzan Jadis jako grupy turystów zwiedzających bibliotekę w finale opowieści.

"Opowieści z Narnii" polecam wszystkim, którzy chcieliby zobaczyć, jak teatr radzi sobie z ich ukochaną książką i obudzić w sobie dziecko, bez względu na metrykę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji