Artykuły

Milczenie Piusa XII

Dlaczego milczy? Dlaczego nie podniósł głosu w obliczu zbrod­ni, jakich nie znała dotąd historia? Miliony chrześcijan w okupo­wanej przez Niemców Europie zada­wały sobie to pytanie. Było to dla nich milczenie niepojęte.

Próbowano go później usprawiedli­wić. Kiedy jednak badacze dziejów najnowszych dotarli do dokumentów nagromadzonych w dyplomatycznych dossiers i w tajnych kancelariach, kie­dy sięgnięto do źródeł pamiętnikar­skich i zabrali głos autorytatywni świadkowie - wszystkie te usprawied­liwienia okazały się bezzasadne. Runę­ła legenda, że "nie był poinformowa­ny" o obozach, krematoriach, ekster­minacjach, kiedy zapoznano się z tre­ścią raportów, jakie od dostojników ko­ścielnych płynęły na ręce papieża z krajów podbitych i okupowanych. Nie ostały się też tłumaczenia Piusowej powściągliwości jego rzekomą humani­tarną obawą, by piętnując oprawców nie pogorszyć jeszcze bardziej losu ich ofiar. Wiadomo już dziś, dzięki znajo­mości części archiwów III Rzeszy z czasów wojny, jak bardzo obawiali się jej władcy psychologiczno-moralnych następstw spodziewanych wielokroć interwencji i protestów papieskich. I jak mile byli zaskakiwani jego po­wściągliwością, z jak wielkim uzna­niem ją odnotowywali. Okazały się na­wet kłamstwem sfabrykowanym w ce­lach hagiograficznych wzruszające re­lacje "naocznych świadków", jak to słuchając wieści o okropnościach do­konywanych przez nazistów Pius XII posępniał i "chudł w oczach" (byli nawet tacy, którzy wiedzieli dokładnie ile wśród owych mąk duchowych uby­ło mu na wadze). Dziś, kiedy wojenny fragment życiorysu ojca świętego znany jest dokładnie, nieledwie dzień po dniu - wiadomo, że nie opuszczał go dobry apetyt i równowaga ducha, aż do dnia, gdy do Watykanu dotarła nie­dobra wieść o klęsce Niemców pod Stalingradem...

Jeśli można zasłużyć sobie na mia­no "człowieka o czystych rękach" li tylko z tej racji, że osobiście nie zbrudzono sobie rąk popiołem krematoriów - był Pius XII człowiekiem o czy­stych rękach. Był też człowiekiem mi­łosiernym w czasach pogardy, miał ponoć okazać pomoc kilku ukrywają­cym się Żydom, a dla ujarzmionych narodów miał zawsze modlitwę na ich intencję i słowo pociechy, prawda, że ściszone i tak wystylizowane, by nie rozjuszyć ich oprawców... Cóż z tego, kiedy współczesne sumienie chrześci­jańskie odmawia rozgrzeszenia Piu­sowi XII, tak skwapliwie udzielonego mu przez oficjalnych kazuistów rzym­skiego Kościoła.

Od kilku tygodni publiczność war­szawska ogląda na scenie Teatru Narodowego wierny konterfekt Piusa XII, Piusa prawdy historycznej, swoisty monolit charakteru i działania "niemieckiego papieża". Autor, żarliwie wierzący chrześcijanin, zbadał całą dostępną dokumentację i nie znalazł w niej niczego, co mogłoby świadczyć o chrześcijańskim sumieniu Piusa XII. Oto dlaczego zdecydował się napisać tę sztukę i sformułować w niej tezę o niedwuznacznej wymowie: wszel­kie wersje o rzekomej walce we­wnętrznej, jaką toczył ze sobą chrystu­sowy zastępca, w dniach które winny były wzbudzić w nim przemożną wolę dania świadectwa prawdzie, a jeśli trzeba i naśladowania ofiary krzyża, są po prostu kłamstwem. Na tronie piotrowym w czasach pogardy zasiadł współczesny Aleksander VI, który sprzeniewierzył się zasadom moral­nym ewangelii. Pius XII ze sztuki Hochhutha milczy z politycznego wy­rachowania, gdyż nie chce zaszkodzić władcom III Rzeszy w urzeczywistnia­niu ich "misji historycznej", która utożsamia się dlań z misją obrony świata zachodniego, czy wręcz misji ocalenia chrześcijaństwa. Chrześcijań­stwo bowiem i duch jego kultury jest dla Piusa XII organicznie zespolone z sądem społecznym, z tradycyjnymi sto­sunkami i strukturami klasowymi świata kapitalistycznego. Jest więc "pan Hitler" jak z pogardą mówi o nim Pius XII w sztuce Hochhutha - bandytą i mordercą, ale jest też zara­zem jedynym, zdaniem tegoż papieża, obrońcą świata przywileju klasowe­go przed rewolucją. Przypadł "panu Hitlerowi" święty obowiązek zniszcze­nia Radzieckiej Rosji i zdławienia ko­munizmu. Jakże więc miałby on, Pius XII, osłabiać impet niszczycielskiej machiny wojennej III Rzeszy podnosząc protesty przeciw zbrodniom nazizmu. Oto i cały Pius XII, polityk, którego obsesyjna nienawiść do komunizmu uczyniła milczącym poplecznikiem hitle­rowców.

"Zarzucano mi - mówił Rolf Hochhuth w wywiadzie udzielonym prasie w roku 1962 - że nie uczyniłem z Piusa XII postaci tragicznej. Nie mogłem te­go uczynić i nie było to moją inten­cją, nie był on bowiem postacią tra­giczną, żył sobie jeszcze lat piętnaście po straszliwych wydarzeniach paździer­nikowych 1943 r."

Sztuka Hochhutha Der Stelhvertreter nosi podtytuł tragedia chrześcijańska. Papież Pius XII nie jest jej bohate­rem, jest jej źródłem. "To nie Pius XII był postacią tragiczną, tragicz­ni byli owi katolicy, którzy usiło­wali skłonić go do działania" - tak brzmi wyrok, który współczesne po­czucie moralne chrześcijanina wydaje na papieża milczenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji