Artykuły

"Namiestnik" i racje Kościoła

Sztuka Rolfa Hochhutha "Der Stellvertreter" to teatr rzeczywiście docierający do naszych sumień i domagający się zajęcia określonego stanowiska w jednej z najbardziej pasjonujących kwestii ostatniej wojny. Problem papieskiego milczenia wobec okropieństw wojny i nazistowskiego ludobójstwa nie Hochhuth dostrzegł jako pierwszy - ale tylko on jeden postawił papieża przed sądem widzów teatralnych, przydając mu jako oskarżyciela młodego jezuitę z "czarnej" arystokracji. Dramaturg zachodnioniemiecki otworzył drzwi szerokiej dyskusji poczęto wydobywać wcześniejsze publikacje, dotąd niedostrzeżone, w klimacie nowych polemik powstawały nowe prace. Dziś znaczenie obszernego hochhuthowskiego aneksu do sztuki jest już nieco przebrzmiałe, niektóre sformułowania wydają się nazbyt jednostronne. Jednakże sztuka nie straciła swej zasadniczej mocy i aktualności: wojenne milczenie papieża, stojącego dziś u progu beatyfikacji - wkrótce zapewne kanonizacji - nadal ciąży nad Kościołom.

Występuje oczywista niewspółmierność: Pius XII protestował i interweniował gdy chodziło np. o obronę Rzymu przed nalotami alianckimi (niech mu to będzie przez Rzymian poczytane za zasługę); problemu zasadniczego, generalnego - przeciwstawienia się eksterminacyjnej polityce Trzeciej Rzeszy, napiętnowania moralnego zła - dostrzec nie chciał. A przecież nie był pozbawiony wiadomości. Kwestia "czy Watykan wiedział, ile wiedział" - co jeszcze w ubiegłym roku niekiedy pasjonowało naszą publicystykę - została rozstrzygnięta chyba już definitywnie (i całkiem dawno). Stolica Apostolska była poinformowana o wszystkim - lub niemal wszystkim. Czy - mimo to - Watykan milczał, czy nigdy nie formułował żadnego protestu? Nie można powiedzieć, czy milczenie było absolutne. Zgłaszano przecież pewne - ostatecznie bezowocne - interwencje. Deportacjom budapesztańskim przeciwstawiał się nuncjusz Rotta; w ostatnio wydanej książce lorda Russella of Liverpool pt. "Eichmann" przytoczono słowa bliskiego współpracownika Eichmanna, Wisliceny'go, który mówił o papieskich interwencjach w Bratysławie. Była kolektywna akcja episkopatu holenderskiego. Te wszystkie wystąpienia dotyczyły jednak pewnych tylko rejonów o granicach zakreślonych, kierowane były do wasali brunatnego Berlina, a nie do ich mocodawcy. Były to próby dyplomatycznego oddziaływania a nie protest totalny, odwołanie się do sumień paruset milionów katolików. Szukali po wojnie uczciwi katolicy "rozpalonego żelaza anatemy" w rożnych enuncjacjach papieskich: na próżno.

Niekiedy zresztą brakło nawet doraźnego, lokalnego wystąpienia. Moment, być może, naj-bardziej drastyczny włączył Hochhuth do swego "Namiestnika". Oto w połowie października 1943 r. biskup rzymski Pacelli "zapomniał" nawet, że jest po prostu ordynariuszem diecezji Wiecznego Miasta. Gdy w okupowanym przez niemieckie wojska Rzymie władze policyjne przeprowadziły - wbrew ostrzegawczym głosom cywilnych czynników niemieckich - wielkie aresztowania rzymskiej ludności pochodzenia niemieckiego, wówczas ambasada Trzeciej Rzeszy przy Watykanie oczekiwała papieskiej interwencji: donosiła o pewnym wzburzeniu w kurii, gdyż akcja przebiegała, by tak powiedzieć, pod oknami papieskimi, wspominała o presjach różnych kół wywieranych na kościelne kierownictwo. Oczekiwano, iż Pacelli uczyni tyle, ile zrobili niektórzy jego koledzy, ordynariusze pewnych diecezji (zwłaszcza francuskich). W dwanaście dni po pamiętnej "łapance", gdy niemal wszyscy zatrzymani zostali wywiezieni, ambasador von Weizsäcker mógł z ulgą donosić do Berlina, że - mimo różnych nalegań - papież nie dał wcisnąć się do jakiejkolwiek demonstracyjnej akcji przeciw wywożeniu itd.

Milczenie papieskie było konsekwencją uznania, iż obrona interesów Kościoła przeważała nad obroną człowieka; bliźnim był tylko katolik (niekiedy z wykluczeniem katolików pochodzenia żydowskiego); chronić należało przede wszystkim katolicyzm niemiecki, stanowiący wraz z włoskim swoistą oś katolicyzmu europejskiego; szukano drogi do sekretnych rokowań poprzez rzucenie na szalę ciężaru całego Kościoła; twierdzono, że kościelna racja stanu wymaga zachodniego bastionu antykomunistycznego, opartego na Niemczech ( a jeśli na tych innych, konstruowanych zwłaszcza w latach 1939-1940 przez goerdelerowską "opozycję", to przy całkowitym zachowaniu ich antykomunistycznego nastawienia.

Od pierwszych dosłownie dni lutego 1933 r. ta właśnie wizja brunatnego bastionu antykomunistycznego wyznaczała politykę papiestwa wobec hitlerowskiej Rzeszy, gwarantki starego porządkuj I to nawet nie Pius XII, lecz właśnie jego poprzednik, ów rzekomo antyhitlerowsko nastawiony Pius XI, ujrzał w Führerze męża opatrznościowego. Wiodło to dalej do pozycji "drugiego Monachium" wobec Polski latem 1939 r., do postawy zasadniczego milczenia wobec wielomilionowej zagłady przy lokalnych tylko interwencjach, wreszcie - w okresie już postalingradzkim - do lansowania nawet klei zachodniego pokoju jako ceny za utrzymanie frontu wschodniego.

Hochhuth wytoczył proces papieskiemu milczeniu wobec zagłady żydowskiej społeczności w okupowanej Europie. Poprzez pewne, oczywiście niezbędne, skróty przedstawienie warszawskie jeszcze wzmocniło takie ujęcie. Właściwie oskarżonym jest sam papież. Stary Fontana bliski jest suplikom syna-jezuity, niewidoczny biskup Hudal - Niemiec i ongiś sympatyzujący z nazizmem - stara się przeciwdziałać skandalowi, "milczenia", generał zakonu rad by też coś uczynić, nuncjusz Orsenigo jest krytycznie nastawiony wobec papieża (jest to zresztą nieścisłość). Pozostaje więc kardynał, odpowiadający znów schematowi wybranemu przez Piusa XII, który wolał wykonawców niż współpracowników. Czy jednak winny był tylko papież?

Przecież milczał nie jeden Pacelli, lecz cały - ogólnie biorąc - jego Kościół, którego on sam był czołowym i prawdopodobnie najdoskonalszym wyrazicielem. Milczenie papieskie było biernym współdziałaniem w hitlerowskiej zbrodni - i to samo odnosi się do milczenia Kościoła. Należy jednak zaznaczyć, że w pewnych wypadkach występowało współdziałanie czynne. W ogromnej większości Kościół niemiecki - episkopat, kapłani, wierni - współpracował czynnie z hitlerowską machiną agresji, traktując to jako patriotyczny odcinek swej działalności. Nadmierne eksponowanie wyłącznie osoby Pacellego łatwo prowadzi na rozdroża wysuwanych niekiedy przypuszczeń; wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby w marcu 1939 r. papieżem wybrano kapłana-pasterza a nie dyplomatę. A przecież Kościół lat ostatniej wojny miał po prostu takiego papieża jakiego chciał - jakiego potrzebował, uwzględniając nie racje katolicyzmu (czy ogólniej chrześcijaństwa), a racje stanu; racje Kościoła. Trzeba więc pamiętać, że za napiętnowanym w sztuce milczeniem Piusa XII kryje się milczenie kościelnego zwierzchnictwa i całego, ogólnie biorąc, Kościoła - współdziałającego z Trzecią Rzeszą czy to poprzez milczenie i postawę biernej tolerancji, czy też poprzez aktywne (i ślepe) poparcie. Ofiary, jakie poniósł Kościół katolicki z rąk hitlerowskich tego problemu nie zmieniają.

Należy zaznaczyć, że przedstawienie warszawskie roztopiło problem niemiecki. Mefistofe-liczny Doktor został ostatecznie jedynym uosobieniem nazistowskiego zła (szef policji rzymskiej - postać epizodyczna - przedstawia jedynie bezmyślnie ograniczonego wykonawcę). Zabrakło całej plejady notablów hitlerowskich i powiązań wielkiego przemysłu z systemem obozów zagłady przez usunięcie zwłaszcza sceny drugiej z aktu I. Wiemy jak w istocie było - ale czy to wystarczy?

Uwagi te nie wpływają na ogólną ocenę niezaprzeczalnego sukcesu Teatru Narodowego w reżyserii K. Dejmka. Holoubek zdobył cały bezsilny heroizm jezuity Riccarda Fontany, który - me mogąc wstrząsnąć sumieniem papieskim, nie mogąc obalić muru milczenia, a słysząc, że racja stanu zabrania pontifexowi napiętnować Hitlera - przypina Gwiazdę Dawidową do swej sutanny, by w Oświęcimiu ofiara szarego kapłana zmazała grzechy kościelnego zwierzchnictwa (z męczeństwa pewnej liczby takich Fontanów drugiej wojny światowej, Kościół - który ich wówczas odepchnął - począł po wojnie konstruować sobie aureolę antyhitleryzmu. Krasnowiecki był wyrazistym Piusem XII, nie zapominającym o nieposzlakowanych manierach, wierzącym w swą papieską aktorskość i obłudę; szkoda tylko, ze skreślono jakże symboliczne mycie rąk papieskich zbrukanych atramentem pod koniec sceny po odrzuceniu apelów Riccarda - a przecież Pacelli istotnie dbał o higienę rąk! W ujęciu Szczepkowksiego Doktor stawał się może najbardziej "hohchutowską" postacią przedstawienia.

Wyrównaną grę reszty zespołu podkreślały znakomite i jakże trafne dekoracje, dające jednolitość akcji.

Sztuka Hochhutha - która ma u nas zapewniono długotrwałe i zasłużone powodzenie - wymaga wielu wyjaśnień. Przecież tekst jej w wydaniu książkowym wyposażono w obszerny aneks historyczny (w NRD dołączono do tego jeszcze dalsze materiały), absolutnie niezbędny do właściwego odczytania zawartości. Rodzą się u nas nieporozumienia trafiające nawet do recenzji. Raz Hochhuth jest katolikiem (w rzeczywistości protestantem), gdzie indziej por. Gerstein jest podpułkownikiem (SS-Obersturmführer oraz SS-Obersturmbannführer). Niesłusznie jest mówić o nim jako o "naiwnie spiskującym", o "wstrząśniętym ludobójstwem" - Gerstein to postać autentyczna (z wtargnięciem do nuncjatury włącznie); począł on działać znacznie wcześniej niż był w obozach zagłady.

Nazbyt pochopne jest mniemanie, że Hochhuth trzyma się faktów: w sztuce występuje pewna liczba dziwnych "potknięć", które można było usunąć w odpowiednio dopracowanym przekładzie (zawierającym zresztą kilka niedociągnięć).

Jedna z recenzji zaznacza, że bohaterem "Namiestnika" w przedstawianiu warszawskim jest nie papież, ale młody ojciec jezuita. Oczywiście - ale nie tylko w tym przedstawieniu. Po prostu w sztuce postać papieża - choć główna - nie jest centralną. Postacią "osiową" jest właśnie Fontana. I tu powstaje pytanie jak należy tłumaczyć tytuł sztuki - problem budzący pewne dyskusje przy równych przekładach - "Namiestnik", a więc papież, czy też "Zastępca", zatem jezuita Riccardo, który w zastępstwie milczącego Namiestnika Chrystusowego składa w Oświęcimiu ofiarę, ze swego życia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji