Artykuły

Namiestnik

Wystawiona w Teatrze Narodowym w Warszawie głośna sztuka zachodnioniemieckiego dziennikarza Rolfa Hochhutha pt. "Namiestnik" ("Der Stelluertreter") i opatrzona podtytułem "tragedia chrześcijańska" - dotarła do nas ze znacznym opóźnieniem. Prapremiera tej sztuki odbyła się bowiem trzy lata temu w zachodnioberlińskim Volksbuhne w inscenizacji oraz reżyserii Erwina Piscatora, wielkiego twórcy niemieckiego teatru politycznego. Osoba świetnego reżysera jest tu zresztą nie bez kozery współtwórcą oszałamiającego sukcesu "Namiestnika", który do tej pory obiegł wszystkie większe sceny europejskie i amerykańskie, wszędzie wzbudzając namiętne spory, gwałtowne dyskusje - a nawet liczne interpelacje parlamentarne oraz ingerencje cenzury (we Włoszech i Hiszpanii zakazano wystawiania tej sztuki). Nie umniejszając bowiem w niczym zasług autora, 31-letniego i szerzej dotąd nie znanego dziennikarza z NRF, Rolfa Hochhutha, który odważył się zaatakować osobę Piusa XII, zwanego ii papa tedesco (niemieckim papieżem), oskarżając go o zbrodnię milczenia wobec masowych mordów hitlerowskich w Europie - Ervin Piscator był tym, który sztuce tej nadał właściwy, sceniczny kształt. W wersji autorskiej "Namiestnik" jest ogromnym, 200-stronicowym traktatem dramaturgicznym, pisanym - notabene - zrytmizowaną prozą i często przetykanym oficjalnymi dokumentami, fragmentami encyklik papieskich etc. Tak pomyślany utwór, w którym autor z gorliwością debiutanta usiłował zmieszać wszystko to, co wyszperał w archiwach i co było wiadome na temat polityki i osoby Piusa XII, musiałby trwać na scenie 8 godzin.

Ervin Piscator zrobił z tego materiału normalne, dwugodzinne przedstawienie, które trzyma widza w niesłychanym napięciu i przewyższa to, co przywykliśmy uważać za typowy utwór teatralny.

Sztuka Rolfa Hochhutha w inscenizacji Piscatora i w równie świetnej inscenizacji warszawskiej Kazimierza Dejmka nie jest zresztą tylko wielkim moralitetem lub traktatem politycznym obrazującym poglądy autora. "Namiestnik" zawiera także dramatyczną historię katolickiego księdza Riccardo Fontany, młodego i obiecującego dyplomaty, który jest ulubieńcem dworu papieskiego i który dla odpokutowania win milczącego wobec zbrodni hitlerowskich papieża, dobrowolnie przypina sobie żółtą gwiazdę, jaką nosili Żydzi i ginie w Oświęcimiu. Fakt ten oparty jest zresztą na autentycznym wydarzeniu. Podobno symbolem tej dobrowolnej, męczeńskiej śmierci są tu dla Hochhutha dwie postacie: kanonika berlińskiego Lichtenberga i Polaka, bohaterskiego księdza Maksymiliana Kolbe. Zresztą spraw dotyczących tragicznych wydarzeń na ziemiach polskich jest tu znacznie więcej.

"Namiestnik" jest zatem próbą gorzkiego obrachunku moralnego wobec zbrodni hitlerowskich, słusznie zresztą nazwaną "tragedią chrześcijańską" ze względu na wspomnianą już politykę milczenia Piusa XII, ale nie jest sztuką - jak usiłują wmówić niektórzy - antyklerykalną i antychrześcijańską. Sam Rolf Hochhuth nie kryje, że jest człowiekiem wierzącym. Bohaterski i szlachetny ksiądz Riccardo Fontana (którego znakomicie gra Gustaw Holoubek) rzuca w Oświęcimiu w twarz hitlerowskiego oprawcy słowa: "Jeżeli istnieje diabeł, musi przecież istnieć również Bóg". Krytycy słusznie podkreślają, że w interpretacji Holoubka i w inscenizacji Dejmka jest w tym wszystkim coś z romantycznego buntu Konrada i pokory księdza Piotra z "Dziadów" części trzeciej. Rzecz napisana przez niemieckiego dziennikarza stanowi utwór, który wstrząsnął sumieniem współczesnej widowni teatralnej. Nic więc dziwnego, że pełny tekst "Namiestnika" w postaci książki ukazał się równocześnie ze sztuką w wielu krajach (u nas w roku 1963 w numerze 16 tygodnik "Polityka" drukował obszerne fragmenty) i że sztuka spowodowała zainteresowanie teatrów dla problematyki - którą nazywamy w ogromnym skrócie - teatrem politycznym.

Na zakończenie tej stanowczo zresztą pobieżnej recenzji warto podkreślić świetną grę pozostałych wykonawców "Namiestnika" w Teatrze Narodowym. A szczególnie: Andrzeja Szczepkowskiego w roli Doktora, Władysława Krasnowieckiego w roli Piusa XII i Zdzisława Mrożewskiego w roli syndyka Stolicy Apostolskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji