Artykuły

Obejrzałem "Namiestnika"

16 kwietnia 1966 roku odbyła się w Teatrze Narodowym w Warszawie polska prapremiera głośnej sztuki Rolfa Hochhutha "Namiestnik" ("Der Stelvertreter").

Wielka dyskusja prasowa prowadzona na zachodzie poprzedziła wystawienie tej sztuki w naszym kraju. Jeden wielki sukces, burzliwy lecz entuzjastyczny sposób przyjęcia przedstawienia przez zachodnią publiczność, nagonka części reakcyjnej prasy spowodowały, że polska prapremiera "Namiestnika" oczekiwana była z dreszczem emocji i zdenerwowania zarówno przez publiczność jak i twórców znakomitego warszawskiego przedstawienia.

Gdyby spektakl miał obejmować pełny tekst Hochhutha trwałby ponad sześć godzin. Konieczne więc były adaptacyjne skróty. Dyrektor Kazimierz Dejmek, reżyser wielkiego przedstawienia dokonał skrótów do około 2 godzin i 15 minut. Zamiast wielu wątków, kosztem zrezygnowania z niektórych obrazów lub poprzez ograniczenie innych (Oświęcim) wyeksponowano problem etyczno-moralnej postawy jednego z najbardziej w historii kościoła proniemieckiego papieża Piusa XII.

Treść sztuki dotyczy spraw eksterminacji ludności żydowskiej, masowych mordów w fabrykach śmierci typu Oświęcimia czy Mauthausen, gazowania w obozach w Bełżcu i Treblince. Informacje na temat tych okropności uzyskuje nuncjusz papieski w Berlinie (Mieczysław Milecki) od Kurta Gersteina SS-Obersturmführera, pracownika Ministerstwa Zdrowia Rzeszy (Stanisław Zaczyk). Nuncjusz papieski nie interweniuje, nie uważa nawet za stosowne przekazać tych informacji do Watykanu. Poprzestaje na tradycyjnym... "dziękujemy ci mój synu, będziemy się modlić za naszych umierających braci...". Jedynym człowiekiem nie wahającym się ani na moment, przekonanym o konieczności kościelnej interwencji, konieczności powstrzymania dalszych zbrodniczych poczynań Hitlera jest młody, pnący się po szczeblach hierarchicznej drabiny, cieszący się dotychczas sympatią papieża ojciec minutant Riccardo Fontana (Gustaw Holoubek). Ratuje on w sposób bezpośredni ściganego Żyda, jedzie do Watykanu aby w rozmowie z własnym ojcem syndykiem Stolicy Apostolskiej hr. Fontany (Zdzisławy Mrożewski), a następnie z Piusem XII dowiedzieć się, że jedyną pomocą dla umierających katowanej Europie może być tylko papieska modlitwa. Z dwojga złego bowiem lepiej modlić się za umierających niż przeszkadzając Hitlerowi (bądź co bądź reprezentantowi zachodniego świata) ułatwić czołgom Stalina wyzwolenie Europy, a co za tym idzie zmianę jej politycznego oblicza. Lepiej bezczynnie patrzeć na zbrodnie niż dopuścić do skomunizowania choćby tylko części Europy.

Dla ratowania honoru kościoła, któremu w Watykanie tak jak kiedyś Sodomie zabrakło dziesięciu sprawiedliwych zgłasza się ojciec Riccardo Fontana. Przypina do swej kapłańskiej sutanny gwiazdę Dawida i udaje się jako symbol prawdy i sprawiedliwości do cierpiącego Oświęcimia. Ksiądz Fontana cierpieniem własnym protestuje przeciwko męczeństwu milionów ludzi i pragnie odkupić grzech milczącego Namiestnika.

A Pius XII? Papież ogranicza się do napisania orędzia do wiernych (tych, którzy jeszcze nie zginęli), w którym nie potępiając "Pana Hitlera" apeluje o modlitwy. Tak jak cała sztuka tak i orędzie w niej cytowane oparte jest na historycznych przesłankach. Przypominamy sobie nasze oburzenie kiedy z ambon polskich kościołów odczytywano ten apel o wspólne modlitwy. W mieście, w którym spędziłem wojnę znajdowała się grupa włoskich żołnierzy pracujących w warsztatach Luftwaffe. Nawet oni, włoscy katolicy wychodząc z polskiego kościoła nie powstrzymali się od komentarza: "Papa el porco!"

Dobrze się składa, że "Namiestnika" oglądamy dzisiaj. Warto przypomnieć sobie o tradycjach watykańskich, z którymi stykaliśmy się przecież nieraz w ciągu naszego tysiąclecia. Raz jeszcze warto przypomnieć o tym, że zbyt często polityczne machinacje tuszują oblicze kościoła takiego jakim winien on być. Z wielkim szacunkiem podziękować należy tym wszystkim, których praca i talent stworzyły to wielkie widowisko. Trudno wymieniać kto z aktorów był najlepszy. Wszyscy stanęli na wysokości bardzo trudnego zadania. Nie sposób jednak nie wymienić Gustawa Holoubka, który jako ojciec Riccardo Fontana wzrusza nas, do głębi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji