Szczecin. Teatr "Nie Ma" nie ma na granie
Brakuje nam pieniędzy na działalność. Martwimy się też o siedzibę w Domu Marynarza - mówią młodzi aktorzy Teatru Nie Ma. O swojej sytuacji postanowili opowiedzieć w środę na komisji kultury Rady Miasta.
Teatr Nie Ma działa od 15 lat. Tworzą go pozainstytucjonalnie młodzi ludzie, ok. 40 osób. Pracują pod okiem profesjonalnej reżyserki Tatiany Malinowskiej-Tyszkiewicz. W repertuarze mają 35 tytułów. W sezonie grają osiem premier (Kana w tym czasie jedną - zauważają). Występują w dawnym Domu Marynarza. Wstęp jest bezpłatny. Do puszki wrzuca się "co łaska". Uzbierają zwykle 100 zł za spektakl.
Sztandarowym wydarzeniem, które organizują, jest Festiwal Pro Contra. - Recenzenci piszą o nim "najważniejszy festiwal teatralny po Kontrapunkcie", "najważniejsze kulturalne wydarzenie offowe w Zachodniopomorskiem" - mówi Tomasz Ostach z Nie Ma. - Właściwie jest organizowany przez trzy osoby, co nie mieści się w głowie naszym gościom z zagranicy czy z Warszawy. Nie mogą też uwierzyć, że robimy go za 30 tys. zł, bo taki się robi za 70 tys. zł. Zespołom płacimy tylko za hotel i jedzenie. A nasi goście spokojnie mogliby wystąpić na Kontrapunkcie.
Na razie na działalność dostali z miasta 12 tys. zł dotacji na warsztaty i spektakle. Szacują, że potrzebują na rok 100 tys. zł.
- Ostatnio musieliśmy odmówić wyjazdu do Hiszpanii, bo nas nie stać. W Moskwie odbył się festiwal teatralny. Dowiedzieliśmy się, że wygraliśmy, z pisma, które nam wysłali, bo nie było nas stać, by tam zostać. - tłumaczy Ostach - Mamy publiczność, markę i panią reżyser, która pracuje z nami za darmo. Nie chcemy zarabiać. Chcemy mieć możliwość spokojnego realizowania swojej misji. Nie musieć ograniczać programu i osłabiać poziomu artystycznego.
Martwią się o siedzibę w dawnym Domu Marynarza. - Cały czas słyszymy, że będzie zamknięty, zburzony, albo zmieni się jego charakter, bo budynek nie spełnia żadnych wymogów technicznych - mówią. - Tu młodym aktorom odpowiedział radny Bazyli Baran z US. - Budynek jest własnością Uniwersytetu Szczecińskiego, który szuka pieniędzy na remont w dotacjach ministerialnych. Ma jednak na to nikłe szanse, więc przymierza się do sprzedania wieżowca.
- Zwracamy się do wydziału kultury o uwzględnienie w planach budżetowych Teatru Nie Ma, a do prezydenta Szczecina o pomyślenie o lokalu dla teatru, niestety kultura w polityce lokalowej jest na samym końcu - mówił Jędrzej Wijas, przewodniczący komisji kultury.