Artykuły

W sprawie Oli (w związku z nie-recenzją S.Treugutta o sztuce kuśmierka)

Treugutt żałuje Oli. Wzrusze­nie krytyka śmiercią "pozytyw­nego bohatera" to niewątpliwie większy sukces dramaturga niż wzruszenie zwykłego śmiertelni­ka - zwłaszcza jeśli ten bohater w głębszym obrachunku okazuje się nie taki znów pozytywny. Treugutt spojrzał na Olę oczami Kuśmierka i zobaczył "mądrego, bohaterskiego partyjnika". Tak też oczami autora patrzy na jej śmierć jako na efekt teatralny, który w oparciu o doświadczenia tego czasu "musi wzruszać", choć zrobiony jest nazbyt "pompatycz­nie". Wiadomo jednak, że nie zawsze to, co zamyślił zdolny autor jest zgodne z obiektywną wymową jego dzieła. Kuśmierek ma w tym względzie wielu po­przedników w historii światowej literatury.

Co bowiem zamyślił Kuśmie­rek? Pokazać konflikt pomiędzy młodym, niedoświadczonym, bar­dzo szczerym i oddanym sprawie działaczem partyjnym, cierpiącym jednak na lewacko - sekciarskie odchylenia w postępowaniu z lu­dźmi, w stosunku do wroga, w tym trudnym okresie kształtowa­nia się nowej władzy - a nie­złomnym, prawidłowym jak bu­sola, przedstawicielem linii Par­tii. Zasadniczy bowiem konflikt ideologiczny "Roku 1944" to nie antagonistyczna walka między Bogdanem, Olą i innymi przed­stawicielami nowej, ludowej wła­dzy - a bandami AK, a właśnie nieantagonistyczny spór o meto­dy kierowania przez Partię to­czącą się walką klas pomiędzy dwojgiem pozytywnych bohate­rów - Bogdanem i Olą.

Dla jasności warto przypom­nieć, o co, wokół jakich spraw toczył się spór, czyli co Bogdan przeskrobał, a Ola skarciła. Tak więc Bogdan (w akcie II) - grozi pełnomocnikowi reformy rolnej wsadzeniem za niedopilnowanie majątku państwowego i biurokra­tyczne zasłanianie się papierkami. ("Wy utopicie naszą reformę rolną w papierkach"). Każe przy­prowadzić do siebie pijanych wartowników, którym sprzątnię­to dwa wagony spirytusu. Każe posadzić faceta, który skradł ma- szynę do pisania. Oburza się na zachowanie "partyjników", któ­rzy oświadczyli, że bez butów nie pójdą na patrol - a po chwili te buty dla nich załatwia. Piętnuje Filipowicza za to, że kogoś ude­rzył. Stara się o internat dla Waldka.

I w tym momencie przychodzi Ola z pretensjami, z kazaniem. Pełnomocnik reformy rolnej, ten, co to nie dopilnował inwentarza państwowego poskarżył się jej na Bogdana. Wyrzut Oli brzmi: "Par­tyjnych ludzi straszysz pistole­tem, grozisz, że zamkniesz". Ob­rona zatem pełnomocnika w ustach idealnego działacza partyj­nego polega nie na oczyszczeniu go z zarzutu szkodnictwa, ale na machnięciu jego partyjną legity­macją. Bardzo to niepedagogiczne i fałszywe. I dalej, kiedy mowa o bandach: "Ty myślisz - prawi Ola - że oni prysną do lasu? A ja ci mówię, że nie. Trudno, mu­simy mieć do ludzi zaufanie". W 44 roku, w ogniu wojny domo­wej, grożącej młodej, nieokrzepłej jeszcze władzy ludowej, Ola głosi idee jakiegoś solidaryzmu narodowego.

Ale Kuśmierek - dramaturg i tu spłatał figla Kuśmierkowi-politykowi. Bo oto po wyjściu Oli przed wyruszeniem przeciwko bandzie Ziembicza, Bogdan woła służbowego milicjanta i pyta o siatkę na okna, którą kazał zro­bić ("Jeszcze granat tu podrzu­cą"). Milicjant tłumaczy niewy­konanie rozkazu szkoleniem i wykładem tow. Oli o otoczeniu kapitalistycznym. To bardzo dobry satyryczny obrazek, aczkol­wiek na tle całego koturnowego, oderwanego od akcji, od prawdy, rysunku postaci Oli - czy jest to satyra zamierzona?

W III akcie Bogdan jest po pro­stu znakomity. Rozmowę z Cebulakiem, przesłuchanie Chmury, Jelenia, prowadzi w sposób ludz­ki i mądry, czujny i sprawiedli­wy, ze zdumiewającą u tak mło­dego działacza polityczną dojrza­łością, po prostu nienaganny, do którego nawet obecna na śledz­twie Ola nie może się przyczepić. Do Chmury odnosi się czujnie, lecz łagodnie, jakoś mu wierzy. Jelenia, otumanionego przez fa­szystów chłopa, wypuszcza na wolność (jeszcze mu suchy pro­wiant każe dać na drogę).

Równie mądra i czujna, świad­cząca o dobrej znajomości wroga jest rozmowa z Piorunem. Tego łotra, który nie splamił się zabi­ciem żadnego niemieckiego fa­szysty, ale za amerykańskie do­lary mordował rodaków, którzy z okupantem walczyli - potrafi przygwoździć do muru argumen­tacją rzeczową a niezbitą i do­prowadzić go do nędznej, tchórzliwej kapitulacji. "Wszystko powiem...- poddaje się Piorun. - Ja wam będę wiernie służył, nie za­wiedziecie się na mnie..." Ale w tej chwili wpada Waldek z wieścią o zabiciu kapitana radzieckiego.

I wtedy Bogdan nie wytrzymuje i uderza Pioruna w twarz. To od­ruch zemsty za śmierć kapitana, za zabójstwo Filipowicza i tylu innych towarzyszy... Tak to ro­zumie widz i nie ma o to pre­tensji do Bogdana. Ale nie tak to zrozumiała Ola, która z właści­wym sobie natręctwem zjawia się w momentach, dających pretekst do wygłaszania ponadczasowych morałów. W oczach Oli Bogdan naruszył linię Partii i musi odejść. Prawda jednak Oli jest sprzeczna z obiektywną wymową sztuki, z prawdą życia i historii. I dlatego wbrew wszystkiemu, co mówi Ola - Bogdan zostaje. Tego żąda wyższa, bardziej dia­lektyczna niż racja Oli i Kuś­mierka - racja rewolucji.

Na czym jednak, prócz wymie­nionego policzka, opiera się akt oskarżenia Oli w stosunku do Bogdana, skoro postępki Bogda­na nie nastręczają odpowiednie­go materiału? Na jego słowach. Bogdan wygłasza parę herezji, na których Ola wygrywa swoje słu­szne skądinąd (tylko kiedy in­dziej) komunały. Po serii wyżej wymienionych nienagannych w zasadzie postępków, które Bog­dan popełnia w II akcie, na za­pytanie Oli "jak ci leci?" odpo­wiada: "Rządzę, wydaję rozkazy, zamykam ludzi, przeprowadzam rewizje, wymyślam. Jestem uz­brojony proletariat..." A Ola, jak gdyby na to tylko czekała... i dalejże piłować Bogdana za sło­wa, nie za czyny. Drugą najcięż­szą herezją jest to, co Bogdan mówi o bandach, że... "trzeba ich wszystkich zamknąć". Mówi, ale jak o tym była mowa - robi zu­pełnie co innego, potrafi się zdo­być na indywidualny stosunek do każdego z przesłuchiwanych i na zróżnicowane wnioski w zależno­ści od sytuacji i stopnia winy poszczególnych członków bandy. A widz ma wrażenie, że nieprawomyślność wypowiedzi Bog­dana w rozmowach z Olą jest po prostu jakąś formą protestu, młodzieńczej przekory w zetknię­ciu z jej rutyniarską, denerwu­jącą deklaratywnością.

I dlatego, kiedy Ola mówi: "A co z tego, że ty siedzisz za biurkiem i wydajesz rozkazy! Głupie rozkazy! Ludzi straszysz, ludzi zrażasz do władzy ludowej! Przez ciebie ludzie opacznie poj­mują politykę Partii!" - słowa te trafiają w próżnię, ich wiary­godność podważa brak przesła­nek w postępowaniu Bogdana. Przedstawicielem "opacznie po­jętej polityki Partii" staje się - wbrew intencji autora - Ola, a nie Bogdan. Strzałka odchylenia ideologicznego przesunęła się z lewa na prawo. Bogdan nie jest lewakiem, mimo że mu to Ola natarczywie sugeruje, za to ona zdradza wyraźne objawy prawi­cowego odchylenia. Stosując jej misjonarskie zalecenia w warun­kach wojny domowej roku 1944 - nasza rewolucja byłaby ska­zana na stokroć większe ofiary niż te, które ponieśliśmy, jeżeli nie - na klęskę. Taktyka bowiem Oli należy do późniejszego okresu historii naszego ludowego państwa, do okresu umocnienia się władzy, który nastąpił po lik­widacji band i amnestii dla uja­wnionych. I dlatego Ola z roku 1944 musi zginąć. Samo życie, od­zwierciedlone w sztuce z takim poczuciem prawdy i dramatyczności - obaliło ponadczasowe, ahistoryczne, niedostosowane do konkretnych warunków hasła, których nosicielem jest Ola. Oba­liło i wydało wyrok - śmierci. Taki jest sens ideologiczny sztu­ki, prawdziwy, aczkolwiek nieza­mierzony. Podobnie jak niezamie­rzoną wymowę zyskało pozosta­wienie na posterunku Bogdana. Bogdan musi zostać, ponieważ jego racja zwyciężyła i on zyskał w oczach widza prawo do repre­zentowania Partii, jej prawdziwej i słusznej w tym okresie polity­ki.

I jeszcze jedno: Ola poniosła klęskę nie tylko jako przedstawi­cielka pewnego - nazwijmy to - ideologicznego schematyzmu. Poniosła również porażkę jako postać dramatu. Najgorsze, nud­ne, deklaratywne i żenujące są jej rozmowy z Bogdanem. Dob­rze jest natomiast wtedy, kie­dy nie ma Oli, kiedy Bogdan "rządzi się" - jak to ona mó­wi - sam, kiedy jego bojowy, młodzieńczy i rewolucyjny tempe­rament, jak młodzieńcza i rewo­lucyjna jest cała rzeczywistość tego okresu - ściera się z kon­kretnymi sprawami, ludźmi, świa­topoglądami. Nie może być kon­fliktu, kiedy jedna ze stron jest abstrakcją. Stąd podwójna klęska Oli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji