Artykuły

Białystok walczy z nienawiścią. W miarę skutecznie

Rok temu, kierując swoje słowa do odpowiedzialnych za podpalenia mieszkań cudzoziemców w Białymstoku, minister Bartłomiej Sienkiewicz obiecywał - "idziemy po was". Tej obietnicy na razie nie spełnił, ale pod względem radzenia sobie z przestępstwami z nienawiści stolica Podlaskiego zmieniła się na lepsze. Chociaż nie do końca. Np. w Wielkanoc nieznani sprawcy próbowali zniszczyć antyrasistowski mural - piszą Jakub Medek, Joanna Klimowicz w Gazecie Wyborczej - Białystok.

Pod koniec 2012 roku i w pierwszej połowie roku 2013 w Białymstoku doszło do trzech prób podpaleń mieszkań zajmowanych przez cudzoziemców. Zdarzenia były kulminacją narastającej fali incydentów o podłożu rasistowskim i ksenofobicznym, która rozpoczęła się jeszcze rok wcześniej i nie spotkała się ze zdecydowaną i skuteczną reakcją policji i prokuratury. Kolejne śledztwa umarzano.

Po trzecim z rzędu podpaleniu, którego ofiarą padło hindusko-polskie małżeństwo, sprawą zainteresował się szef resortu spraw wewnętrznych minister Bartłomiej Sienkiewicz. Razem z lokalnymi władzami zapowiedział zdecydowane działania na rzecz ujęcia sprawców ataków i szereg działań naprawczych. Obietnicy pierwszej, chociaż od ostatniego podpalenia minął prawie rok, wciąż nie udało się spełnić.

- Trwają czynności w sprawie, na razie nikomu nie postawiliśmy zarzutów - informuje Adam Kozub, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. Nieoficjalnie policja i śledczy przyznają, że kręcą się w kółko i nic nie wskazuje na to, by miał nastąpić jakiś przełom. Śledztw jednak umarzać nie zamierzają.

To, że nie udało się ująć podpalaczy, nie oznacza, że w kwestii zwalczania przestępstw z nienawiści, zarówno po stronie praktycznej, jak i w kwestii profilaktyki, nic się w stolicy Podlaskiego nie dzieje. Ministerstwo przygotowało właśnie raport "Białystok się zmienia", który podsumowuje działania służb mundurowych, urzędów i organizacji pozarządowych, a także prezentuje statystyki dotyczące pracy policji. Wynika z niego, że w 2013 r. w województwie podlaskim wszczęto 85 postępowań dotyczących rasizmu. To o ponad 60 więcej niż rok wcześniej. Do odpowiedzialności karnej w ubiegłym roku pociągnięto 35 osób. Więcej dochodzeń w sprawie przestępstw z nienawiści prowadziła w tym czasie tylko Stołeczna Komenda Policji. Autorzy raportu podkreślają jednak, że nie dowodzi to, iż Podlaskie i Białystok są matecznikiem rasizmu, tylko tego, że policja na serio zabrała się tu za problem. Zauważają też, że prawie połowa zawiadomień o przestępstwach z nienawiści pochodziła w ub.r. od osób innych niż pokrzywdzone, a kolejnych 28 - od instytucji publicznych i pozarządowych. Czyli społeczeństwo zaczęło na nienawiść reagować.

Prokuratorzy w krainie szczęścia promieniejącego ze swastyk

Zmiany w Białymstoku widać gołym okiem, nie tylko w policyjnych statystykach. Chociaż liczba doniesień dotyczących przestępstw z nienawiści zdecydowanie wzrosła, to od czasu podpaleń nie odnotowano w mieście żadnych poważniejszych incydentów. Ruszył szereg programów edukacyjnych i profilaktycznych, realizowanych zarówno przez miasto z udziałem policji, jak i organizacje pozarządowe. Programy w większości skierowane są do młodzieży, ale nie tylko. Np. na osiedlu, na którym dochodziło do podpaleń, spółdzielnia wraz z pozarządówkami, przy wsparciu wojewody, powołała "partnerstwo na rzecz aktywnego osiedla". Od kilku miesięcy przez wspólne pikniki, warsztaty czy wycieczki dla młodzieży stara się z mieszkańców zbudować społeczność reagującą na różne zagrożenia. Swoją cegiełkę dołożyła też Jagiellonia. Klub, którego trybuny były do niedawna zapleczem dla skinheadów, również aktywnie włączył się w różnego rodzaju akcje promujące tolerancję.

Z białostockich murów znikły też, często obecne tam od lat, rasistowskie i neonazistowskie hasła i symbole. Walkę z tym przejawem ksenofobii podjął w ub.r. Teatr Trzyrzecze, zbierając zgłoszenia od mieszkańców miasta i przekazując je prokuraturze w formie doniesień.

- Zmieniło się podejście policji do tego rodzaju spraw. Powstał też mechanizm kontroli społecznej. W tej chwili każde hasło na murze czy rasistowski wpis w internecie jest błyskawicznie zgłaszany i szybko znika. Mundurowi nie mają problemów z docieraniem do właścicieli posesji - zauważa Rafał Gaweł z Trzyrzecza, zgadzając się z konkluzją autorów raportu, że generalnie jest lepiej.

- Przynajmniej w warstwie powierzchownej. W środowiskach skrajnej prawicy nie ma już takiego poczucia bezkarności. Dziś nie wyjdą na ulice, by zakrzyczeć marsz przeciw nienawiści, jak miało to miejsce jeszcze kilka lat temu - ocenia Gaweł.

Na naszych oczach neofaszyzm przestaje być marginesem. "Brunatna Księga"

Gaweł zastrzega jednak, że wielu problemów wciąż nie rozwiązano.

- Potężna praca czeka jeszcze prokuraturę, która co prawda zmienia swoje podejście do przestępstw z nienawiści, ale wciąż jeszcze zdarza jej się pochodzić do nich pobłażliwie. Osobnym problemem jest kwestia powiązań polityczno-towarzyskich oplatająca, niestety, Białystok. Tych nieformalnych związków między prawnikami, policjantami, środowiskami skinheadów czy lokalnym biznesem i samorządowcami. No i nadal nie ujęto sprawców podpaleń, a to ośmiela ich potencjalnych naśladowców - podsumowuje Gaweł.

Zakończone właśnie święta zdają się potwierdzać jego słowa. Nieustaleni wciąż sprawcy próbowali wtedy bowiem zniszczyć antyrasistowski mural wymalowany na bloku sąsiadującym z tym zamieszkiwanym przez polsko-hinduskie małżeństwo. Ciemnoskóra kobieta ściągająca maskę białej dziewczyny i hasło "ludzie są równi, tylko nierówność ich dzieli" komuś przeszkadzała na tyle, że oblał ją farbą. Białą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji