Co zrobić, gdy minister skąpi na kulturę?
W tym roku festiwal będzie o jeden dzień krótszy niż poprzednie. Lucyna Kozień, szefowa Banialuki, wyjaśnia, że powodem jest skromniejszy budżet. Np. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyznało na festiwal dotację o połowę niższą niż zwykle. Mniejsze jest też wsparcie ze strony przedstawicielstw krajów, z których teatry zaprezentują się w czasie festiwalu, a także od sponsorów - o nadchodzącym XXVI Festiwalu Sztuki Lalkarskiej w Bielsku-Białej pisze Ewa Furtak w Gazecie wyborczej - Bielsko-Biała.
Uwaga! To jest artykuł przede wszystkim dla lokalnych patriotów z Bielska-Białej i miłośników kultury. Jeśli mają trochę pieniędzy, mogą je wydać tak, żeby pożenić piękne z pożytecznym.
Bielsko-Biała kojarzona jest nie tylko z kreskówkami oraz małym fiatem. Wśród ludzi teatru bardzo dobrą markę mają odbywające się tutaj niektóre imprezy, a organizowany co dwa lata Międzynarodowy Festiwal Sztuki Lalkarskiej uważany jest za jedną z najważniejszych takich imprez na świecie.
Co więcej, ceniony jest nie tylko wśród fachowców, o czym przekonała się niedawno pewna bielszczanka bawiąca na drugim krańcu Europy. W barze w Lizbonie wdała się w pogawędkę ze studentami miejscowego uniwersytetu i gdy powiedziała, skąd przyjechała, ci od razu wiedzieli: "O! To jest to miasto, w którym odbywa się ten bardzo ciekawy festiwal!".
Tegoroczna odsłona festiwalu zacznie się w czwartek i z pewnością dostarczy owych powodów, nie tylko tym studentom z Lizbony, do zachwytów. Przed publicznością zaprezentują się teatry lalkowe z różnych stron świata. Jako jeden z ciekawszych zapowiada się występ artystów z teatru lalek w Woroneżu, którzy przyjadą ze spektaklem "Płaszcz" Mikołaja Gogola. W Rosji "Płaszcz" został uznany za najważniejsze wydarzenie lalkarskiej sceny początku XXI wieku. Zainteresowanie festiwalem jest ogromne, wiele osób pyta o możliwość rezerwacji karnetów i biletów.
Niestety, w tym roku festiwal będzie o jeden dzień krótszy niż poprzednie. Lucyna Kozień, szefowa Banialuki, wyjaśnia, że powodem jest skromniejszy budżet. Np. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyznało na festiwal dotację o połowę niższą niż zwykle. Mniejsze jest też wsparcie ze strony przedstawicielstw krajów, z których teatry zaprezentują się w czasie festiwalu, a także od sponsorów. Z tego powodu niektóre teatry lalkarskie do Bielska-Białej nie przyjadą - organizatorzy, choć byli z nimi już "po słowie", musieli im odmówić.
Szkoda, że tak się stało. Zdaję sobie sprawę z tego, że dla urzędników resortu kultury bielski festiwal nie jest tak samo ważny, jak dla miłośników teatru, zwłaszcza tych z naszego regionu. Jednak oszczędzanie na tym festiwalu do niczego dobrego nie doprowadzi.
Cała nadzieja w tym, że lukę po ministerialnym mecenasie zapełni ktoś inny. W Bielsku-Białej z pewnością są firmy, które mogłyby sobie na to pozwolić. Owszem, są takie, które już to robią, ale następne powinny pójść ich przykładem.
Wtedy bielski festiwal rzeczywiście będzie naszą imprezą i będziemy mieli więcej powodów do satysfakcji, gdy ktoś nas będzie chwalić tak jak studenci z Lizbony.