Artykuły

SZOPKA CYRKIEM PODSZYTA

Gdy w 1922 roku "Kurier Polski" drukował w odcinkach w powieść JULIUSZA KADENA-BRANDOWSKIEGO "GENERAŁ BARCZ", utwór o mechanizmie zdobywania władzy i organizacji państwa spotkał się ze zrozumiałym zainteresowaniem czytelników. Do dnia dzisiejszego ta kon­trowersyjna książka, tkwiąca nierozerwalnie w rea­liach ówczesnego życia politycznego, nie daje się jednoznacznie odczytać. Dla jednych jest owa po­wieść pamfletem rozczarowanego legionisty, skiero­wanym przeciw piłsudczyźnie, dla innych bezstronnym zapisem fanatyka rzeczowości, ROMAN KOR­DZIŃSKI, adaptator i reżyser bydgoskiej insceniza­cji "Generała Barcza", odczytał powieść jako poli­tyczną szopkę, a tworząc jej sceniczną wersją od­wołał się do tradycyjnych form jednego z najatrak­cyjniejszych widowisk masowych, jakim jest cyrk. Stąd w tym spektaklu tyle produkcji quasi-cyrkowych: klownady, akrobacji, tresury, ekwilibrystyki i żonglerki (słownej). Z cyrku rodem jest również scenografia JÓZEFA NAPIÓRKOWSKIEGO. Tak oto inscenizując powieść polityczną i o polityce stwo­rzył Kordziński szopkę cyrkiem podszytą, spektakl bez wątpienia intrygujący.

Pojęcia: naród, państwo niepodległe - miały w literaturze polskiej zawsze cechy wzniosłe i pate­tyczne. Kaden w powieści odarł owe wzniosłe mity z sentymentu i romantycznych masek. Widać adaptatora nie zadowoliły demaskacje Kadena - no cóż, i czasy inne, i świat nie ten, a i teatr zobowiązuje - gdyż w spektaklu wprowadził szereg literackich i teatralnych aluzji. Aluzje do dramatów Słowackie­go czy Wyspiańskiego oraz głośnych inscenizacji sztuk tych autorów przydają tekstom Kadena no­wych znaczeń. W tym szyderczo okrutnym spektaklu życie dla ojczyzny - to walka o władzę. Ta walka wymaga ofiar, a ofiarami są wszyscy, nie wyłącza­jąc tytułowego bohatera, granego przez KAZIMIE­RZA MIRANOWICZA. Słowa uznania należą się ca­łej obsadzie aktorskiej, która zwłaszcza w II części przedstawienia w pełni zasłużyła na gorące brawa usztywnionej publiczności premierowej. Są jednak role, które szczególnie zasługują na wyróżnienie. Myślę o Majorze Pyciu - MARIUSZA PUCHALSKIEGO, Pietrzaku - JACKA PIĄTKOWSKIEGO, Rasińskiego - debiutującego na bydgoskiej scenie ZBIGNIEWA PUDZIANOWSKIEGO. Gdyby mniej nerwowe aktorstwo w części I i jej przesadna cyrkowość, spektakl byłby wartościowszy. Bądź co bądź ironiczne preludium i wymowna scenografia robią swoje. Szkoda również, że świetny pomysł markowania pewnych czynności w dynamicznych układach scenicznych nazbyt często ustępuje naturalistycznym kopniakom. Współczując kopanym dumam o wolności. A cóż to jest? - zdają się szy­dzić kadenowscy bohaterowie - skoro wolność jed­nostki i tak jest ograniczona, a cyniczne kompro­misy i gra poza jakimikolwiek normami moralnymi stają się sposobem bycia, żeby nie rzec, egzystencji. Po co to wszystko? Na pytanie to Kaden dał w powieści odpowiedź zaskakująco. Równie zaskaku­jąco gorzkim morałem wolności kończy się bydgoski spektakl.

P.S. Muzyka TADEUSZA WOŹNIAKA - znakomita.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji