Artykuły

Zła organizacja utrudnia występy

Bilans każdego wyjazdu zagranicznego naszych zespołów artystycznych mierzyć można w sposób dwojaki - z jednej strony sukcesem propagandowym, z drugiej dobrą i sprawną organizacją wystę­pów.

Londyński sukces "Męża i żony", ser­deczne powitania artystów Teatru Pol­skiego w stolicy Anglii, doskonałe re­cenzje, niezwykła gościnność Polonii an­gielskiej zapewniły oczywiście szeroki rozgłos polskiej sztuce teatralnej i polskim aktorom.

Druga strona medalu? O niej trzeba mówić i pisać ku przestrodze organizatorom, dla wyciągnięcia wniosków na przyszłość. O organizacji przedstawień londyńskich poinformował dziennikarzy reżyser Teatru Polskiego B.Korzeniewski.

Wyjazd zespołów artystycznych grających przedstawienia "Męża i żony" i "Domu Kobiet" do Londynu nie miał określonego charakteru. Nikt ostatecznie nie zdecydował czy artyści polscy reprezentować mają w Londynie sztukę polską, czy po prostu jadą w gościnę do Polonii angielskiej. Jeżeli wchodzi w rachu­bę ten drugi postulat to dla kogo przewidziano aż 21 występów? Sa­la teatralna "Scali" mieści 1200 widzów - w sumie by ją zapełnić trzeba było rozprzedać 25 tys. bi­letów. W najlepszym razie spośród 30 tys. Polaków mieszkających w Londynie i pozostałych 30 tys. mie­szkających w Anglii można było spodziewać się ok. 6 do 7 tys. wi­dzów - a gdzie pozostałe 18 tys.?

Artyści polscy w niezmiernie trudnych warunkach dawali nieraz po dwa przedstawienia dziennie przy nie zapełnionej widowni. Propagan­da występów również nie spełniła swego zadania. Organizacji występów nie podjął się naturalnie ża­den impresario angielski ze wzglę­du na krótki termin występów. Or­ganizację sprawował "Pagart" wraz z panem Coblem, Polakiem z pocho­dzenia. Organizacja ta charaktery­zowała się przede wszystkim osz­czędnością na siłę i sporym brakiem szacunku dla aktorów polskich.

B. Korzeniewski miał okazję spot­kać się na jednym z pierwszych wy­stępów z p. Thomasem z British Council, prezesem angielskiego od­działu ITI, który wyraził duże zdzi­wienie, że nie był nawet poinfor­mowany o przyjeździe Teatru Pol­skiego. Angielski impresario w roz­mowie z B. Korzeniewskim stwierdził, że może zapewnić dobrą organizację występów naszego teatru w Londynie na jesieni przyszłego roku i to wtedy, gdy teatr nasz przyjedzie albo ze sztukami znanymi angielskiej publiczności lub też z wiel­kimi, widowiskami teatralnymi.

Z okazji rozmowy o organizacji londyńskich występów B. Korzeniewski zdecydowanie postuluje, żeby wszystkie zagraniczne wyjazdy pol­skich teatrów były organizowane przez same teatry, bez pośrednictwa "Pagartu", który absolutnie nie umie spełnić zadania dobrego impresaria. Występy polskich zespołów właści­wie dochodziły do skutku dzięki nie­zmiernej gorliwości i pracowitości ekipy technicznej, którą stanowili: Filipowicz, Kłosiński i Sarpiński - sufler i elektrotechnicy, którzy mu­sieli także grać epizody w "Mężu i żonie". Podkreślić należy także godną uznania postawę wicedyrektora Teatru Polskiego H. Andersa, który nie wstydził się spełniać roli garderobianego, pracownika tech­nicznego itd.

Zespół Teatru Polskiego na lon­dyńskich występach spełnił na pew­no swe zadania. Jednakże efekty pra­cy mogły i powinny być dużo wię­ksze, gdyby organizatorzy potrafili pracować "z głową".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji