Teleimpulsy
Sezon teatralny już się oficjalnie rozpoczął. Długo jednak daje, czekać na swoją pierwszą w nowym sezonie premierę poniedziałkowy Teatr Telewizji, choć na pewno czekają na półkach z kasetami taśm ampexu zapasy gotowych już przedstawień. Na najbliższy poniedziałek TV zapowiada w swoim biuletynie prasowym spektakl z cyklu "Teatr Telewizji na Świecie", co jest zaskakujące. Nigdy bowiem widowiska obcych telewizji nie były emitowane w pierwszy wieczór tygodnia , zarezerwowany wyłącznie dla reprezentacyjnej sceny naszej TV.
Miejmy nadzieję, że bardzo długi "festiwal wznowień" dobiegł już końca. Nie wszystkie przedstawienia, które pokazano "na życzenie widzów" zasługiwały na przypomnienie. Widocznie przy dokonywaniu wyboru działały jakieś tajemnicze mechanizmy. Zostawmy już tę sprawę. Ostatnia pozycja powtórkowa stanowiła ładny akcent końcowy. Był to spektakl Jerzego Antczaka, składający się z dwóch humoresek Antoniego Czechowa "Oświadczyny" i "Jubileusz", w scenografii Jerzego Masłowskiego, z muzyką Waldemara Kazaneckiego. Antczak - mistrz reżyserii telewizyjnej - zrobił, jak zwykle, teatr par excellence aktorski, a zespół znakomitych wykonawców - Jadwiga Barańska, Tadeusz Fijewski, Mieczysław Pawlikowski i Wanda Łuczycka - grał koncertowo. Przedstawienie to przywiodło na pamięć najlepszy okres poniedziałkowej sceny TV.
Antczak zakończył cum laude prawie czteroletnią pracę nad ekranizacją "Nocy i dni" Dąbrowskiej i będzie mógł znowu zająć się Teatrem Telewizji. Jest więc nadzieja, że wrócą dawne dobre czasy, kiedy to każda poniedziałkowa premiera była wydarzeniem w naszym domowym teatrze.
Na razie z premierą teatralną wystąpił w ubiegły wtorek w programie II wrocławski ośrodek TV. Był to "Peer Gynt" Henryka Ibsena (przekład Zb. Krawczykowskiego) w inscenizacji i reżyserii dyrektora artystycznego wrocławskiego Teatru Pantomimy - Henryka Tomaszewskiego, w scenografii Kazimierza Wiśniaka, z muzyką Zbigniewa Karneckiego. Z niezrozumiałych przyczyn nie podano, ze spektakl ten został przeniesiony do studia TV (po odpowiednich, oczywiście, zabiegach adaptacyjnych) z Teatru im. Norwida w Jeleniej Górze, przez co stała się krzywda i tej ambitnej scenie dopiero od niedawna wojewódzkiej, i jej bardzo dobremu w tym spektaklu zespołowi aktorskiemu. Dodam, że znakomita wykonawczyni roli matki Peera - Aazy - Zuzanna Łozińska, właśnie na jeleniogórskiej premierze "Peer Gynta" święciła jubileusz 60-lecia pracy artystycznej. Celowo o tym wspominam, bo mimo sędziwego wieku Łozińska zadziwia w tym spektaklu niezwykłą wprost sprawnością fizyczną, nieskazitelną dykcją i doskonałością środków gry aktorskiej. Wszystko to świadczy, że artystka jest w świetnej formie i stworzy jeszcze niejedną piękną kreację sceniczną.
Naczelna Redakcja Programów Teatralnych obawiała się zapewne, że przedstawienie "Peer Gynta" będzie za trudne dla szerokiej widowni telewizyjnej. Tylko tym można tłumaczyć ulokowanie tego wysoce wartościowego pod względem artystycznym i treściowym widowiska w programie II, w dodatku późną już porą (emisja spektaklu zaczęła się o godz. 21.30). Sztuka Ibsena rzeczywiście wymaga od widza dużego skupienia i wysiłku myślowego, ale klarowność inscenizacji, dokonane przez Tomaszewskiego skróty w tekście, likwidujące dłużyzny - zmniejszyły poważnie stopień trudności odbioru. Uważam, że najwybitniejsze dzieło klasyka dramaturgii norweskiej należało pokazać na poniedziałkowej scenie, podkreślając w ten sposób rangę tego niewątpliwego wydarzenia artystycznego. Zwłaszcza że o ciekawe premiery w Teatrze TV od dłuższego już czasu tak trudno. Tych, którzy oglądali spektakl Tomaszewskiego, ucieszy wiadomość, że utalentowany wykonawca roli Peer Gynta - Andrzej Kempa należy od początku bieżącego sezonu do zespołu aktorskiego Teatru im. J. Kochanowskiego w Opolu.
Z ciekawszych programów ostatnich dni warto odnotować reportaż redakcji oświatowej o działających w czasie okupacji w Warszawie, Krakowie i Poznaniu tajnych uniwersytetach i innych wyższych uczelniach. Sporo wiadomo o tajnym nauczaniu w zakresie szkoły średniej, mniejsza jest znajomość w społeczeństwie po ruszonego w tym reportażu tematu konspiracyjnego przygotowywania dla wolnej Polski kadr z wyższym wykształceniem. Wspomnienia byłych profesorów i słuchaczy tajnych uniwersytetów i wyższych szkół były bardzo ciekawe i obfitowały w akcenty dramatyczne, bo wiele ludzi działalność tę przepłaciło życiem.
W rozrywce coś się wreszcie ruszyło. W ubiegłą sobotę Krzysztof Materna wystartował jako prezenter i współautor z firmowanym przez Naczelną Redakcję Publicystyki Kulturalnej, nowym programem rozrywkowym "Do usług". Były to dość zabawne parodie polskich seriali telewizyjnych. Wrócił na mały ekran w roli prezentera Lucjan Kydryński, który przedstawił w niedzielne popołudnie pierwszą pozycję cyklu recitali międzynarodowych gwiazd estrady piosenkarskiej - recital słynnej Lizy (czytaj Łajzy) Minelli w paryskiej "Olimpii". Która z naszych gwiazd piosenkarskich potrafi tak tańczyć, nie mówiąc już o intepretacji piosenek!