Artykuły

Lekcja z "Naszej klasy"

"Naszą Klasę" w Teatrze na Woli powinien zobaczyć każdy. Sztuka Tadeusza Słobodzianka to mądra lekcja etyki, polskiego i historii. Nie tylko dla licealistów.

- Nic dziwnego, że ta sztuka miała swoją prapremierę w Londynie, a nie w Polsce - napisał brytyjski recenzent dziennika "The Independent". Sztuka Tadeusza Słobodzianka, wystawiona rok temu na deskach londyńskiego National Theatre, była oceniana wysoko (cztery gwiazdki na pięć). Na Wyspach wszystkie recenzje zaczynały się od opisu kontekstu sztuki: rok 1941 w małym miasteczku Jedwabne w Polsce, miejscowi zapędzają do stodoły 1600 Żydów, gdzie palą ich żywcem. Przez trzy godziny poznajemy historie 10 uczniów tej samej klasy - syna żydowskiego szewca Jakuba Kaca, córki polskiej służącej Zochy, Zygmunta, Rachelki, Heńka, Dory, która chciałaby być artystką, Menahema, Ryśka, który w dzieciństwie marzył o zawodzie pilota, Abrama czy Władka, który chciał być furmanem. O ile historia o pogromie w Jedwabnem docierała do Wielkiej Brytanii w medialnych skrótach, o tyle my w Polsce znamy ją bardzo dobrze. Książki Jana Tomasza Grossa "Sąsiedzi" czy Anny Bikont "My z Jedwabnego" wywołały kontrowersje i sprzeciw niektórych środowisk. Prawdy jednak nie da się ukryć - choć do dziś na stronie internetowej gminy Jedwabne nie znajdziemy informacji o dramacie zamordowanych Żydów.

Słobodzianek, tworząc "Naszą Klasę", opierał się na wszystkich dostępnych źródłach - wspomnianej literaturze, aktach sądowych, materiałach prasowych. Żmudnie zebrane fakty ubrał w słowa, które nikogo nie oskarżają. Autor sztuki, podobnie jak reżyser skromnego scenograficznie spektaklu, pyta tylko: Jak do tego doszło? Czy ktoś zawinił? I jak z tym dalej żyć? "Nasza Klasa" w reżyserii Ondreja Spiśaka podąża za słowami sztuki w sposób minimalistyczny. Scena jest czar-na, jedynymi dekoracjami są szkolne ławy i krzesła, które zmieniają się wraz z rozwojem akcji w stół do przesłuchań, łóżko do gwałtu czy weselną ławę. W14 lekcjach zaserwowany jest długi wykład z polskiej historii, wobec której bohaterowie są bezradni. Słowo jest najważniejsze, dlatego nikt tego nie zrozumie lepiej niż Polacy.

Recenzent brytyjskiego dziennika "Daily Telegraph" napisał, że to nie jest miły wieczór w teatrze i dobrowolnie nie poszedłby już na sztukę (pisał też, że to wybitne dzieło). Na sobotniej premierze w Teatrze na Woli, mimo smutnych scen, publiczność jednak się śmiała. Porozumiewawczych znaków jest tak wiele, że nie sposób choć na chwilę nie unieść kącików ust. Mimo ciężaru tematu Tadeusz Słobodzianek posługuje się współczesnym, dynamicznym językiem, dokłada wierszyk z podstawówki, żart sytuacyjny. W tej sztuce jak w życiu obok śmierci są narodziny po bijatyce ktoś idzie kochać się z kimś.

Licealiści ostatnich klas na pewno sztukę zrozumieją, na pewno będą o niej dyskutować. A w dorosłość powinno się przecież ruszyć ze zrozumieniem nawet najtrudniejszych rozdziałów historii. Spektakl "Nasza Klasa" będzie dla nich jedną z mądrzejszych lekcji życia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji