Artykuły

Bóg mordu zawładnął Horzycą

"Bóg mordu" w reż. Bożeny Suchockiej w Teatrze im. Horzycy w Toruniu. Pisze Anita Nowak w serwisie Teatr dla Was.

Egotyzm i groteska

Pełen realizm. Współczesny salon przedstawicieli klasy średniej. Na ścianach płytki w najmodniejszym szarym kolorze, takaż kanapa, fotel i puf. Dwie pary małżeńskie. Gospodarze - Véronique i Michel Houllié: Małgorzata Abramowicz i Jarosław Felczykowski oraz goście - Annette i Alain Reille: Maria Kierzkowska i Paweł Kowalski. Rozmowa toczy się na temat uszkodzonych w bójce zębów jedenastoletniego syna państwa Houllie, przez jego rówieśnika, potomka państwa Reille. Rodzice spotkali się, by znaleźć konsensus w tej sprawie.

Widzom początkowo ich dialogi wydają się, jak na teatr, banalne i nudne. Z czasem jednak szare i nijakie postaci sceniczne zaczynają nabierać ciekawszych barw, a spektakl psychologicznej i socjologicznej wyrazistości. Przybiera tempa, zaczyna promieniować, a w końcu wręcz tryskać humorem. I słownym, i sytuacyjnym. Z kurtuazyjnej początkowo rozmowy, z cieniutkimi szpilkami złośliwości, rozpętuje się coraz większa awantura. Kolejno wszyscy kłócą się ze wszystkimi. W wielkim tyglu wyzwalających się stopniowo urazów i eskalujących pretensji, obnażają się przed nami cztery kalekie ludzkie wnętrza. W groteskowych konfliktach i awanturach, choć akcja rozgrywa się parę lat temu we Francji, rozpoznajemy nasze społeczeństwo, a w bohaterach swoich bliskich i siebie.

To przedstawienie o hipokryzji, egoizmie, obojętności, braku empatii, samotności. A przede wszystkim o zakodowanej i skumulowanej w nas agresji, która przy byle okazji eksploduje. Rzecz jest pytaniem - o źródła tej ludzkiej agresji we współczesnym świecie. To, co dzieje się na scenie stanowi analogię do sytuacji społecznej w każdym współczesnym państwie demokratycznym. Zanik interesów wspólnotowych, proces egotyzacji, zobojętnienie na sprawy kultury. Nie przypadkiem Annette wymiotuje właśnie na książki o wspólnocie plemiennej i sztuce Afryki. Sytuacja na scenie jest miniaturyzacją tego, co obserwujemy choćby na arenie naszego kraju.

Żaden z bohaterów dramatu ani przez chwilę nie ma nadziei, ani ochoty na porozumienie. Choć Veronique Houllié przed samą sobą udaje, że o to właśnie jej chodzi. Mecenas Alain Reille od początku natomiast manifestuje obojętność wobec poruszanego problemu dwóch uszkodzonych jedynek. On ma swój własny świat. Zatrzaśnięty w telefonie komórkowym. I nie ma tam miejsca ani dla syna, ani dla żony. Alain stanowi przykład człowieka zniewolonego przez nowe technologie. Choć organizm żony buntuje się przeciwko obojętności męża, niespodziewanymi torsjami, Annette w żaden sposób nie jest w stanie zwrócić jego uwagi na problemy rodzinne. Nawet topiąc jego telefon w wazonie. Przeciwieństwem obsesyjnie aktywnego adwokata, jest zobojętniały na karierę, nieambitny właściciel hurtowni z artykułami gospodarstwa domowego, Michel. Obu mężczyzn łączy natomiast obojętność wobec bliskich i wybuchy agresji.

To przedstawienie w ogromnej mierze oparte na ciekawym aktorstwie. Zwłaszcza Małgorzata Abramowicz, w roli Veronique, w miarę rozwoju zdarzeń, obezwładnia wręcz vis comiką.

Recenzja emitowana na antenie Polskiego Radia PiK dnia 18 maja 2014 w "Śniadaniu z Muzami"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji