Przełamywanie snu
Z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru Ewa Wycichowska i jej Polski Teatr Tańca - Balet Poznański zaprosili miłośników ich sztuki do Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki na spektakl, w skład którego weszło "Święto wiosny" z muzyką Igora Strawińskiego i "Przebudzenia" z muzyką Krzysztofa Knittla.
"Święto wiosny" z choreografią Ewy Wycichowskiej miało swoją premierę pięć lat temu i przypomniane kilkanaście dni temu oraz w sobotni wieczór raz jeszcze potwierdziło, że jest to bardzo dobry spektakl. Tok narracji, układy choreograficzne i forma tancerzy ustabilizowały się, okrzepły, dając fascynującą całość. Długie oklaski zasłużenie nagrodziły cały zespół tancerzy z Iwoną Pasińską, Anną Gruszką i Przemysławem Grządzielą na czele.
Źródłem powstania spektaklu "Przebudzenia", którego premierę obejrzeliśmy i wysłuchaliśmy w sobotni wieczór, była książka Olivera Sacksa pod tym samym tytułem. Wybitny amerykański neurolog i psychiatra opisuje w niej życie i reakcje swych pacjentów chorych na śpiączkowe zapalenie mózgu oraz ich okresowe przebudzenia spowodowane działaniem pewnego leku. Owej scenicznej transkrypcji podjęli się Stanisław Wiśniewski (choreografia), Krzysztof Knittel (muzyka) i Piotr Bikont (libretto i narracja).
Penetrujący coraz to nowsze obszary tematyczne autorzy narażają się na spore wątpliwości natury etycznej i artystycznej ogarniające z pewnością odbiorców, zwłaszcza tych mniej otwartych. Ale przecież trudno nie zauważyć głośnych ech i reakcji pełnych podziwu na takie dzieła filmowe jak "Lot nad kukułczym gniazdem", "Moja lewa stopa", "Rain Man", czy właśnie "Przebudzenia".
Można długo dyskutować czy tematyka książki Sacksa jest w ogóle "przekładalna" na język baletu, tańca i muzyki. Czy w spektaklu Wiśniewskiego można jeszcze mówić o balecie i tańcu? Ale przy wszystkich tych wątpliwościach trudno nie poddać się bardzo fascynującemu procesowi śledzenia trzech warstw narracyjnych: fragmentów książki czytanych (nienajlepiej zresztą przez samego Piotra Bikonta), bardzo improwizowanej muzyki w sporej mierze elektronicznej (K. Knittel, Marek Chołoniewski i Włodzimierz Kiniorski) oraz choreograficznej. Warstwy te splatają się mocniej lub słabiej, w dużej mierze unikając ilustracyjności i wzajemnego naśladownictwa. Ogromny, równie trudny pierwiastek improwizacji, staje się dużym wyzwaniem dla tancerzy, kreujących dramatyczną rzeczywistość, podkreśloną ekspresyjną scenografią Roberta Frąckowiaka. Ten trudny, nie tylko samą tematyką, a także wykonawcze i percepcyjnie, spektakl stanie się z pewnością dużym i ważnym doświadczeniem dla Polskiego Teatru Tańca Ewy Wycichowskiej w jego jubileuszowym XXV sezonie artystycznym.