Szwejk drugiej wojny światowej na scenie TDW
Któż nie zna Szwejka? Poczciwego, "dzielnego" wojaka z CK
armii, który niejednego dowódcę wystrychnął na dudka i wykołował. Szwejka prawdziwego, ludowego bohatera, nie mającego w sobie nic z bohatera, ale za to jakże wiele z człowieka.
Taki Szwejk, tzw. "szary człowiek" daleki był zwykle od wielkiej strategii wojennej, pragnął, by skończyła się wojna i by mógł spokojnie wrócić do domu.
W armiach całego świata roi się od Szwejków. Haszek tę historyczną już postać stworzył po pierwszej wojnie światowej i powieść jego stała się jedną z najpopularniejszych na przestrzeni dwudziestolecia. Ale, że każda wojna rodzi nowych Szwejków, Bertolt Brecht opisał dalsze przygody dzielnego wojaka w czasie ostatniej wojny. Jego sztuka pt. "Szwejk", mimo, że napisana kilka lat temu, dotychczas nigdzie nie była grana.
Światowa prapremiera tej sztuki odbędzie się w Teatrze Domu Wojska w Warszawie w najbliższy czwartek. Teatr otrzymał egzemplarz sztuki osobiście od Brechta, tuż przed jego śmiercią.
W "Szwejku" brechtowskim wiele postaci pochodzi od Haszka, np. pani Kopecka, Baloun, Prohazka i... "Gospoda pod kielichem".
Inna jest tylko epoka, inna armia, inny władca.
Ale główna myśl - zestawienie zwykłego, prostego człowieka z wielkością, z "geniuszem" - z historią - pozostała ta sama, przemawia jeszcze jaskrawiej.
DLA nas, dla Polaków, hitlerowska okupacja Czechosłowacji wygląda w sztuce trochę operetkowo. My znamy inną okupację, innych hitlerowców, inne gestapo. Trzeba jednak pamiętać, że "Szwejk" Brechta jest farsą - jakimś ludowym wodewilem i dlatego nie hitlerowcy i nie barbarzyńska okupacja są tu najważniejsze.
Brecht na scenach polskich jest ciągle jeszcze mało znany, ale tym razem zupełnie inny niż np. w "Dobrym człowieku z Seczuanu".
Jest prosty, mniej "udziwniony", nie taki cienki i intelektualny. Jasny, prosty i bardzo komiczny. Występują tu ludzie i postacie w maskach. Są tu także songi, ale konwencja sceniczna odbiega od stylu Brechta. Nie ma tu formy wychodzenia na proscenium i przemawianie wprost do widza, mimo, że pewna umowność jest zachowana.
Oczywiście i inscenizacja jest inna, mimo że reżyseruje Ludwik Rene, ten sam, który inscenizował "Dobrego człowieka z Seczuanu"
Rolę Szwejka gra Aleksander Dzwonkowski. Nie macie pojęcia, jak uroczy i znakomity jest w tej roli. Panią Kopecką gra Wanda Łuczycka. Pastora - Tadeusz Chmielewski.
Dekoracje projektował Jan Kosiński Kostiumy Burke i Wojciechowska. Maski - Jerzego Zaruby. Przekład Andrzeja Wirtha, a jedna pieśń w przekładzie Leca.
Przedstawienie składa się z ośmiu obrazów, z prologiem, epilogiem i intermedium.