Warszawa. List otwarty do Prezesa ZASP-u Olgierda Łukaszewicza
W tej chwili do Skolimowa może dostać się każdy, kto ma pieniądze, nie będąc nawet członkiem ZASP-u. A co mają robić ci, którzy tych pieniędzy nie mają? - pisze Witold Sadowy.
Szanowny Panie Prezesie! Drogi Olgierdzie!
Jako senior i zasłużony członek Związku Artystów Scen Polskich od roku 1945 w tej instytucji, zwracam się do Pana, zaniepokojony sytuacją w Skolimowie, z zapytaniem: dlaczego moi koledzy należący od lat do ZASP-u dostają odmowy i nie mogą się dostać do naszego, zbudowanego za nasze pieniądze Domu Aktora Weterana w Skolimowie? Rozumiem, że czasy się zmieniły, że nie jest to już Polska Ludowa, która dbała o aktorów. Dziś w kapitalistycznej, wolnej i niepodległej Polsce, o którą walczyliśmy dowiadują się, że nie mając pieniędzy nie mogą dostać się do naszego domu, bo pobyt w nim kosztuje około 5000 złotych miesięcznie!!!. Co mają robić i gdzie mają szukać pomocy, skoro ich emerytury kształtują się przeważnie w granicach 1500-2500 złotych. Do niedawna za pobyt w naszym domu pobierano 70% emerytury, a resztę dopłacało miasto albo Ministerstwo Kultury. Dziś obie te instytucje odmawiają starym ludziom u schyłku ich życia dopłaty i stwarzają problemy. W tej chwili do Skolimowa może dostać się każdy, kto ma pieniądze. Nie będąc nawet członkiem ZASP-u. A co mają robić ci, którzy tych pieniędzy nie mają? To wstyd, że w wolnej Polsce aktorów ma się w pogardzie i nikt się nimi nie interesuje. Zasłanianie się przepisami jest nieprzekonywujące. Jeżeli są złe, to należy je natychmiast zmienić.
W chwili obecnej chodzi mi konkretnie o trójkę moich kolegów, którzy otrzymali odmowę: aktorkę Agnieszkę Byrską i jej męża Zdzisława Zaczyka, pierwszego solistę Operetki Warszawskiej oraz Danutę Gallert, aktorkę. Oczekuję Pańskiej interwencji i odpowiedzi na moje pytanie: co będzie dalej z następnymi kolegami potrzebującymi pomocy?
Z wyrazami szacunku
Witold Sadowy
