Artykuły

Piknik na skraju głupoty

Demokracja - jak słusznie zauważał Adaś Miauczyński - polega na tym, że każdy, nawet w siedem osób, może sobie zorganizować demonstrację. Z najgłupszymi nawet hasłami na sztandarach. Bo na tym polega tolerancja. Trzeba jednakże pamiętać, że wolność jednych nie może być kosztem innych. Przede wszystkim kosztem artystów, którzy otwierają nam głowy i mozolnie - nie bez bólu, cegła po cegle, wystawa za wystawą, spektakl po spektaklu - wznoszą ten wspaniały gmach naszej cywilizacji.

Dlatego też, największa porażka ostatnich dni, nie jest chyba udziałem artysty i jego dzieła, wobec którego ostatecznie (szkoda że w nie pełnej formie), będzie się mogło opowiedzieć o wiele więcej obywateli Najjaśniejszej, niż ci szczęśliwcy, których stać było na bilety na festiwalowe pokazy na Malcie.

Największą porażką afery wokół "Golgoty Picnic" są tchórzliwi, koniunkturalni i nieprofesjonalni dyrektorzy oraz kuratorzy, którzy nie chcą, lub nie mogą wziąć odpowiedzialności za swoje własne wybory, decyzje i projekty, za które uprzednio bez skrępowania wzięli pieniądze z publicznej kasy.

Wybierzmy się więc tłumnie do teatrów, centrów kultury, i innych miejsc, w których odbywają się pokazy spektaklu Garcii, nawet nie po to żeby pokazać, jak bardzo pomylił się Michał Merczyński, Aleksander Szpecht, Janusz Opryński, Dariusz Miłkowski i im podobni, ale po to żeby zobaczyć ważny i mądry spektakl hiszpańskiego reżysera.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji