Artykuły

Pracownicy CK i artyści chcą wyjaśnień od prezydenta

- Jakie konkretnie zagrożenia przewidywał urząd miasta w związku z odwołaną projekcją filmu? - między innymi takie pytanie stawiają prezydentowi Żukowi artyści i kilku pracowników Centrum Kultury. Chodzi o instytucję, której szef odwołał projekcje "Golgota Picnic". Krzysztof Żuk wyjaśnia, że zagrożenie było - pisze Sławomir Skomra w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Kontrowersyjny zapis spektaklu "Golgota Picnic" [na zdjęciu] miał być pokazany w piątek wieczorem w Centrum Kultury. Tak się nie stało, bo dyrektor CK, Aleksander Szpecht odwołał projekcję. To wynik protestu PiS, narodowców i lubelskiej kurii. Dyrektor Szpecht tłumaczył, że miejski wydział bezpieczeństwa przestrzegał przed możliwymi protestami. A to mogłoby być niebezpieczne dla widzów i pracowników Centrum. A nawet samego budynku.

Staruszki walą w garnki

Protesty zapowiadane były w każdym mieście, gdzie miała zostać pokazana "Golgota...". W Warszawie, w czwartek wieczorem protestowała grupa około stu osób przed Teatrem Nowym. Tam "Golgota..." była odczytywana. Zamieszek nie było, bo większość z protestujących to osoby starsze. Mieli ze sobą gwizdki i garnki, w które uderzali. Odmawiali też różaniec. Ale już w piątek sytuacja przed teatrem wyglądała inaczej. Przyszło więcej młodych ludzi. Zablokowano wejście do budynku, kopano w drzwi. Interweniowała policja.

14 nazwisk pod listem

W piątek do redakcji lubelskich mediów trafił list podpisany przez pracowników CK (m.in. Katarzyna Hołda, Małgorzata Kobus), artystów (Izabela Śliwa, Robert Kuśmirowski) oraz animatorów kultury (Szymon Pietrasiewicz). W sumie widnieje tam 14 podpisów.

List właściwie nie jest adresowany do dziennikarzy, ale do prezydenta Lublina. Autorzy pisma stawiają Krzysztofowi Żukowi kilka pytań:

"Jakie konkretnie zagrożenia przewidywał Urząd Miasta w związku z odwołaną projekcją? Czy Wydział Bezpieczeństwa Mieszkańców i Zarządzania Kryzysowego [ratusza - red.] poinformował o zagrożeniu odpowiednie służby (policję) w celu zapewnienia bezpieczeństwa? Czy i jakie wsparcie Urząd Miasta zaoferował instytucji w tej sytuacji? Jeśli Urząd Miasta nie zaoferował wsparcia, to dlaczego?"

Autorzy listu przypominają także, że obowiązkiem prezydenta jest zapewnienie bezpieczeństwa instytucjom miejskim oraz imprezom w przestrzeni publicznej. "Tak, jak zapewnia się bezpieczeństwo obywateli na meczach piłki nożnej, tak samo należy zapewnić bezpieczeństwo obywateli na projekcji filmu w instytucji kultury" - napisali do prezydenta.

I dalej: - "Tymczasem Wydział Bezpieczeństwa Mieszkańców, zamiast wywiązać się z wyżej wymienionych obowiązków, zadziałał jak cenzor, sugerując odwołanie wydarzenia. Kolejnym obowiązkiem władzy publicznej jest ochrona konstytucyjnych praw obywateli. W tym wypadku prawa do wolności słowa i do dostępu do kultury. Z tego obowiązku władze Lublina również się nie wywiązały".

Prezydent: Nie wpływałem na decyzję

Niedługo później na pytania zawarte w liście odpowiedział prezydent Krzysztof Żuk. Od razu zaznacza, że ani on, ani żaden z podległych mu urzędników nie wpływali "na autonomiczność decyzji dyrektora Centrum Kultury".

Prezydent powtarza, że jeszcze w środę na jego służbową skrzynkę mailową przyszło wiele listów z zapowiadających protest pod Centrum.

"(...) zleciłem opracowanie opinii prawnej w zakresie uprawnień prezydenta miasta wobec działalności kulturalnej prowadzonej przez instytucje kultury, dla których organizatorem jest gmina Lublin" - przypomina.

Z opinii wynikało, że decyzje co do CK podejmuje jego dyrektor. Prezydent miasta nie ma żadnych instrumentów prawnych do interwencji w sferę artystyczną Centrum.

Żuk dodaje, że - jak mu przekazała dyrekcja CK - decyzja o odwołaniu "Golgoty..." zapadła po konsultacjach z grupą pracowników Centrum.

Wydział Bezpieczeństwa Mieszkańców nie podejmował też żadnych "władczych działań" wobec dyrektora Szpechta.

"To dyrektor odpowiada za bezpieczeństwo pracowników i widzów oraz innych osób korzystających z Centrum. To nie prezydent miasta Lublin, a organizator spektaklu, w tym przypadku dyrektor jednostki ma obowiązek zapewnić bezpieczeństwo w zakresie organizowanych imprez. Tak jednoznacznie stanowią przepisy prawa. Prezydent może wesprzeć lub pomóc w tych działaniach, jeżeli potrzebne jest stosowne wsparcie w tym zakresie, poprzez podległe mu służby ale prezydent nie zastępuje kierownika jednostki. W Państwa stanowisku moim zdaniem jest głębokie nierozumienie sytuacji formalnoprawnej w tym zakresie" - czytamy w piśmie od Krzysztofa Żuka.

Odpowiedzi też są

Prezydent odpowiadając na pytania ludzi kultury tłumaczy, że Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego ocenił, że organizacja spektaklu mogła doprowadzić do dewastacji budynku i zagrozić bezpieczeństwu widzów, a także protestujących.

Kto jest temu winny? Z pisma prezydenta Żuka wynika jasno: "Zgodnie z informacjami zgromadzonymi przez wydział swój udział w proteście w trakcie trwania projekcji zapowiedziały środowiska ONR oraz reprezentanci różnych grup społecznych przeciwni projekcji filmu w miejskiej instytucji kultury".

Urzędnicy od bezpieczeństwa o zagrożeniu zawiadomili też policję i straż miejską. A co do wsparcia CK ze strony miasta, to: "Centrum Kultury nie zwracało się do miasta o udzielenie wsparcia związanego z zapewnieniem bezpieczeństwa oceniając, iż wydarzenie wiązałoby się ze zbyt dużym ryzykiem" - napisał Żuk.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji